,,Każde z nas jest zmuszone do jakiejś ucieczki. Ja uciekam przed prawem, a ty przed samą sobą''
Miałam chwile gdy chciałam rzucić książką w kąt i już do niej nie wracać a zawdzięczam ten stan samej Klarze. Jak ona mnie irytowała ma świadomość ten kto zdążył ją już poznać. Tak wrednej i przebiegłej bohaterki nie spotkałam dawno ale co by zbyt dużo nie zdradzać wprowadziła swoim zachowaniem kilka niezwykle intrygujących momentów co tylko podkręciło temperaturę fabuły do maksimum. Nie znaczy to, że bez jej obecności było nudno! Nie ma takiej opcji, autorka doskonale o to zadbała. Już od pierwszej strony zostałam porwana w świat Waleriji i Dawida. Dwa niesamowicie odległe światy w końcu się spotykają. Nie obędzie się bez wielu nieporozumień, niedomówień i krzywdzących słów. Mimo, że oboje są dorośli, każde z nich żyje w swojej samotni odcinając się od jakichkolwiek uczuć. Oboje mają ku temu swoje powody i tylko dzięki szczerej rozmowie i wyjawieniu swojej przeszłości mają jakąkolwiek szansę zacząć żyć w szczęściu, zrozumieniu ale niestety także w ukryciu. Jest jeszcze nietuzinkowa postać prokuratora Borowskiego. Mam świadomość, że jego dzieciństwo odcisnęło na nim swoje piętno i z całą pewnością ma to swój wpływ na jego postępowanie. Nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie a jedynie jakaś próba zrozumienia z mojej strony. Jestem przekonana, że pomoc specjalisty w jego przypadku jest jak najbardziej wskazana.
Mam nieodparte wrażenie, że o tej historii zbyt mało się mówi a według mnie jest warta uwagi. Kolejne tomy jeszcze przede mną i nieskrywaną ciekawością poznam dalsze losy Waleriji i Dawida.
Zuzanna przeprowadza się do Hiszpanii. Razem z mamą przygotowują kartony do przeprowadzki, porządkują zabawki i ubrania. Rozmawiają o nowym domu w Hiszpanii...
Walerija spodziewa się dziecka. Chciałaby cieszyć się hiszpańskim słońcem, ale tęsknota za ukochanym Dawidem jej na to nie pozwala. Na domiar złego jest...