Wybór warszawskich obserwacji Jerzego Pilcha - felietonów publikowanych od 1999 roku na łamach Polityki. Krytyczne i celne spojrzenie na rzeczywistość, za które kochają Pilcha czytelnicy. W każdym razie...czytaj dalej
Groteskowa opowieść, której bohaterem jest Gustaw, intelektualista, niespełniony pisarz, wielbiciel i piewca kobiecych wdzięków, oprowadzający szwedzkiego gościa po Krakowie. Zmuszony występować w roli przewodnika...czytaj dalej
Pilch w swojej najlepszej postaci. Ironia i humor, anegdota i gawęda, a przy tym pod potoczystą fraza ukryte błyskotliwe obserwacje dotyczące naszego"rozpięcia" między cielesną realnością a metafizyką ukrytą...czytaj dalej
Metafizyczny dystans. Niepowtarzalny styl. Pilch w najlepszej literackiej formie. Jego powieść pełna jest przewrotnego humoru i celnych obserwacji. Przyjemność lektury, jak zwykle u tego autora, zaczyna się...czytaj dalej
"Tezy o głupocie, piciu i umieraniu" to zbiór felietonów Jerzego Pilcha opublikowanych w latach 1994 - 1997, głównie na łamach "Tygodnika Powszechnego"....czytaj dalej
Autor portretuje własny naród jako Europejczyków w prasłowiańskich gaciach, uczy nas protekcjonalnie jak chodzić, odmalowując tanim sarkazmem Polskę jako `Krainę olbrzymów`... Ani na chwilę...czytaj dalej
Pilch, jeden z najwybitniejszych współczesnych prozaików, w książce tej nie traci nic ze swojego humoru, lekkości i wirtuozerii pióra. Opowiada nam historię dotykającą go w sposób...czytaj dalej
... Tym razem wiadomość jest niezawodnie pewna. Tym razem wiadomość jest niezawodnie pewna. Najprawdopodobniej Ojciec Święty jest już w drodze, to znaczy, nie tyle on sam już jest w drodze, ile są w drodze...czytaj dalej
Byłem tak wydrążony w samotność, z samotności uczyniłem tak gęstą podstawę życia, że potoczne okoliczności, w których ludzie, którzy czują się samotni: podróż, pociąg, nocleg w hotelu, to były dla mnie tłumne spotkania i zbiorowe zabawy. Jasne, że wolałem, żeby do mojego przedziału pierwsza klasa, dla palących przy drzwiach, nikt nie właził, ale jak już wlazł - proszę bardzo, możemy nawet dwa słowa zamienić. Na ogół zresztą nikt nie właził. Mam nieprzychylny wyraz twarzy.
Niektórym mózg albo inna część wysiada i piszą dla poratowania zdrowia. Wychodzi na to, że historii jest nieskończenie mnogo. Złuda. Złuda jeszcze większa niż aniołowie tańczący na dachu filharmonii. W istocie jest jedna historia. Spod wszystkich, leżących jedna na drugiej jak w zbiorowej mogile, opowieści prześwieca jedna żywa opowieść. Człowiek rodzi się na dnie straszliwej czeluści, żyje nie wiadomo po co i umiera w męczarniach. Innej opowieści nie ma. Nie ma innego początku, innego środka i innego zakończenia.
Więcej