Wojna w Zatoce Perskiej wybuchła w styczniu 1991 roku. Działania zbrojne trwały do końca lutego. Koalicja antyiracka zmusiła Saddama Husajna do wycofania irackich oddziałów z zaanektowanego Kuwejtu. Wycofujący się Irakijczycy podpalili kuwejckie szyby naftowe, a wcześniej, z rozkazu Husajna, do Zatoki spuszczono olbrzymie ilości ropy naftowej, rozpętując nieomal ekologiczną katastrofę. Jean Baudrillard, francuski filozof postmodernizmu, teoretyk symulacji, autor znanej "Ameryki" (Sic! 1998), którego myśl ostatnio przeżywa w Polsce prawdziwy renesans, słynie z politycznego zaangażowania, np. w rewolucyjnym roku 1968 - razem ze swoimi studentami - wyszedł na ulicę, by wziąć czynny udział w przemianach, jakie dokonywały się na jego oczach. Tym razem Baudrillard proponuje oryginalną refleksję nie tylko o epizodach kuwejckiej wojny w globalnym kontekście, ale i o supremacji mediów elektronicznych (a przede wszystkim - telewizji) nad rzeczywistością. Bowiem w dzisiejszym świecie to media elektroniczne determinują ludzką mentalność, chytrze tworząc wyobrażenia o rzeczywistości, w którą nie tyle co trafiliśmy, ile w którą, właśnie dzięki nim, zdarza nam się trafiać. Fundamentalną tezę książki otrzymujemy w tytule: "Wojny w Zatoce nie było". Autor przekonuje Czytelników, że niewypowiedzenie tej wojny zmusza do tego, by poddać w wątpliwość jej faktyczne rozegranie. Nigdy się nie rozpoczęła, dlatego nigdy się nie skończy - odnotowuje Baudrillard. Zaś konsekwencję tego, że nigdy się nie skończy odkryjemy w tym, że nie sposób wskazać tych, którzy zwyciężyli i tych, którzy tę wojnę przegrali. Bo "histeryk i wieczny kowboj" Husajn na pewno jej nie przegrał, skoro utrzymał się na dyktatorskim stanowisku. Można powiedzieć, że - co najwyżej - za nieposłuszeństwo dostał od Zachodu klapsa w tyłek. Wojna w Zatoce była swoją własną symulacją, zakładniczką informacji, ochłapem rzeczywistości dla środków masowego przekazu. Usytuowała się w spekulacjach, promocjach, wirtualności. Autor przyrównuje ją do żałosnego meczu piłki nożnej, o rezultacie którego decydują strzały karne. Bowiem tak, jak w jego przypadku, strony Wojny w Zatoce nie rozstrzygnęły spotkania w walce. W ogóle nie doszło do konfrontacji, siły się omijały, nie zaistniały między nimi antagonizmy. Wróg był tylko migającym punktem na ekranie amerykańskiego komputera. Ponadto, Baudrillard chce sprowokować Czytelników tezą o paralelizmie tej wojny i seksu przez Internet. Sądzi, że jeśli seks przez Internet jest seksem, Wojna w Zatoce była wojną. Wojna w Zatoce przemieniła się w informację. Wykorzystywano radary, ekrany, lasery, najnowocześniejszy sprzęt militarny po to, by nic nie wymknęło się precyzyjnie opracowanemu planowi jej przebiegu. Baudrillard pyta: "Czy nadal istnieje szansa, że coś, co zostało opracowane i zaprogramowane w najdrobniejszych szczegółach, może się jeszcze wydarzyć?" Skoro wszystko postępowało według planu, nie ma mowy o przypadkowości. Zaś przypadkowość jest cechą immanentną każdego pojedynku. Przyjemność uczestnictwa w pojedynku łączy się przecież z niepewnością wyniku. Stąd eliminacja przypadkowości eliminuje i pojedynek i wynikające z niego emocje. Świat zasiadł w fotelu widza marnej i żenującej farsy. Środki masowego przekazu odegrały ogromną rolę w wypromowaniu Wojny w Zatoce. Baudrillard podkreśla, że "środki masowego przekazu promują wojnę, wojna promuje środki masowego przekazu". Mamy do czynienia z obopólną korzyścią. Zaś najbardziej ucierpieli widzowie kuwejckiego spektaklu, medialnie molestowani, hańbieni, którym symulację sprzedawano jako realność. Jedynie ów fałszywy antagonista "groteskowej rewii" Saddam Husjan zdawał sobie sprawę z obłudności środków masowego przekazu. W "Wojny w Zatoce nie było" Jean Baudrillard ogranicza - tak dla niego symptomatyczne - elementy profetyzmu, wizyjności i apokaliptyczności. Można więc odczuć pewien dysonans po skonfrontowaniu treści notki informacyjnej zamieszczonej na obwolucie (gdzie o wizyjności i hiperbolizacji mowa) z samą książką. Autorowi - owszem - i tu zdarza się antycypować zjawiska, których zalążków doszukamy się w kuwejckie wojnie. Niemniej ten wątek jest raczej wątkiem pobocznym. Zasadniczym materiałem, nad którym pracuje Baudrillard jest wojna (a raczej - jej brak), jej przebieg i występujący w niej aktorzy. W "Wojny w Zatoce nie było" Baudrillard ograniczył hermetyczność stylu, z jakim zetknęliśmy się w czasie lektury innych jego prac na rzecz temperamentnej narracji, nie stroniąc od swoistej dezynwoltury i oryginalnych porównań, które inkrustują esej, ale bynajmniej nie zacierają jego czytelności. Autor postawił na publicystyczność, więc w "Wojny w Zatoce nie było" jawi się jako intelektualista ze społecznikowskim zapałem, który pragnie zaangażować się w wydarzenia rozgrywające się na Bliskim Wschodzie. Chce także pokazać doniosłość ich dramatu nie tyle kulturalną, ile kulturową. Oczywiście największą wartością cieszy się wymiar merytoryczny książki. Baudrillard udowadnia, że Wojna w Zatoce, która nigdy się nie wydarzyła, przeprowadziła udany zamach na rzeczywistość. Przestrzega nas także, byśmy nie dawali się wodzić za nos cwanym obrazom, które skrywają pozór pod maską rzeczywistości i zawzięcie pchają się z ekranów w nasze umysły, zachęcając do uczestnictwa w pozorach, iluzjach, symulacjach.
W swojej najnowszej książce Jean Baudrillard śledzi historię potajemnego spisku, zawiązującego się w zaciszu galerii, muzeów i kolejnych wystaw...
\"Wymiana symboliczna i śmierć\" to obok \"Symulakrów i symulacji\" najbardziej znane i bez wątpienia najważniejsze dzieło zmarłego w tym roku filozofa...