Już Rabelais stwierdził, że „śmiech jest prawdziwym królestwem człowieka”. W takim razie iście królewskim dziełem można nazwać książkę Lesława Nowary „Wielki Mały Ludek”. To zbiór epigramatów, kontynuacja „Świata według Ludka” z 1995 roku. Nowara jawi się tu jako niezwykle utalentowany, pomysłowy i dowcipny aforysta. Na „Wielkiego Małego Ludka” składa się 280 przezabawnych, krótkich, często paradoksalnych, opowiastek. Kim jest Ludek? Jest postacią, która widzi świat naiwnie. Jest przedstawicielem homo sapiens. Specyficznym przedstawicielem. Jego świat składa się z mnóstwa absurdów. Ludek dostrzega nonsensy codziennego życia, sam jest zlepkiem paradoksów. Bohater staje się pretekstem do uchwycenia wszelkich śmieszności, do wykpienia wad ludzi (w końcu ma on sześć miliardów wiernych kopii). Czasami wydaje się być malutki i nieważny (nawet nie można zrobić mu krzywdy, bo nie ma krzywd tak małego rozmiaru). Cechuje go przeciętna uroda (piękno nie potrafi występować pod postacią Ludka) i przeciętna inteligencja (ma mądrość wypisaną na twarzy. Drukowanymi literami). Niekiedy brakuje mu talentu (odkąd próbował naprawić świat, nikt nie chce mu pożyczyć narzędzi). Innym razem jaki się jako istota o nadprzyrodzonych zdolnościach (umie zbudować zamek z jednego ziarenka piasku). Jest ambitny (ustawia wysoko poprzeczkę... żeby mógł szybko przejść pod spodem), lojalny (nie zdradza tajemnic... to one go zdradzają). Ma duszę artysty (tylko nie wie jeszcze, którego). Lubi zadawać podchwytliwe, dające dużo do myślenia pytania („czy można uznać za samobójcę skazańca, który stojąc już przed plutonem egzekucyjnym nagle wykrzyknie „Pal!”?”). Ludek wyciąga wnioski, nieodmiennie doprowadzając do ukazania paradoksów rządzących światem („to prawda, że Ludek umie na życie patrzeć bardzo trzeźwo. Ale, niestety, bardzo mętnym wzrokiem”). Ludek nie wywyższa się nad innych, zna swoje miejsce w szeregu. A że właściwego szeregu jeszcze nie znalazł... Cała książka jest zestawieniem historyjek o Ludku. Nowara stworzył bohatera, który spogląda na świat z naiwnością dziecka – z jego zdziwień powstają absurdalne (choć – logiczne, docierające do istoty rzeczy) stwierdzenia. Ludek zastanawia się nad życiem, religią, przemijaniem, nad konstrukcją świata i wyborami moralnymi. Porusza tematy trudne i wzniosłe, obok zainteresowania dla spraw przyziemnych. Na wszystko ma gotową odpowiedź, receptę, rozwiązanie. Tylko że dobroduszność i łatwowierność, którymi kieruje się Ludek, doprowadzają go do zaskakujących wniosków. Prostota części pomysłów Ludka aż bawi. W ogóle Nowara mistrzowsko wykorzystuje większość sposobów wywoływania śmiechu. Rozbija stereotypowe zwroty, skostniałe w języku formuły, utrwalone powiedzenia (czasem „Ludkowi robota dosłownie pali się w rękach. A potem tygodniami leczy oparzenia”). Dzięki Ludkowi Nowara demaskuje schematy myśliwe („Ludek przemierzył niemal cały świat. Zabrakło mu jednego centymetra”). W „Wielkim Małym Ludku” dezautomatyzacji ulegają dawne metafory i idiomy (Ludek ceni pióra, uważając, że są wieczne). Właśnie owo „dziecinne” i „naiwne” spojrzenie na świat pozwala na dosłowne traktowanie przenośni (Ludka nie gryzie sumienie, bo połamałoby sobie zęby). Nowara świetnie stosuje wszelkiego rodzaju gry słów, bawi się homonimami (Ludek uważa, że żelazka z duszą są nieśmiertelne). Twórca Ludka potrafi ujawniać zabawne absurdy, tkwiące w języku i w zachowaniach ludzi. Dostrzega logiczne, choć niespodziewane rozwiązania. Czasami odwraca sensy prezentowanych sytuacji, innym razem konfrontuje ze sobą pozornie bliskie poglądy lub też zderza przeciwieństwa. Humor w pigułce. A raczej – mieszanka humoru, dowcipu i refleksji. Książka Nowary nie tylko przynosi moc dobrej zabawy, ale i zachęca do samodzielnych poszukiwań kolejnych paradoksów. I choć nie każdemu uda się dorównać Nowarze – historyjki z „Wielkiego Małego Ludka” przypadną do gustu każdemu. Z czystym sumieniem i gorąco polecam. W końcu śmiech to zdrowie.