Podszedłem do tej książki z ogromnym sceptycyzmem. Już na początku zniechęcił mnie tytuł, a dodatkowo jeszcze tandetnie zaprojektowana okładka, która – jak się okazało – niewiele ma wspólnego z treścią książki! Pistolet umieszczony na ilustracji okazał się być zwodniczy... Ten początkowy krytycyzm, a nawet zdecydowanie negatywne nastawienie zmienił jednak sam tekst: okazało się, że wcale nie mam w ręce pospolitej szmiry, ale dobrze przemyślaną i ciekawą książkę. Dawno nie miałem w ręce tak rześko i świeżo napisanej powieści.
Autorka jest Rosjanką, filologiem polskim, a na co dzień zajmuje się wykonywaniem tłumaczeń. Książkę pisała po polsku i trzeba zaznaczyć, że zrobiła to z lekkością i niesamowitą giętkością, której, o zgrozo!, brak wielu rodzimym pisarzom. Ma ona całkowitą świadomość jakiego rodzaju tekst pisze. Już na początku zaznacza:
„(...) zgodnie ze współczesnymi wymogami czytadło powinno być lekkostrawne, pokrojone w drobne plasterki na wzór babskich dzienników bądź kryminałów, takie – żeby połknąć, a po chwili już nie pamiętać co ci w nim właściwie tak smakowało”.
I dalej z konsekwencją stosuje się do swojego przepisu. Jest niezmiernie lekko, śmiesznie i komicznie. Cała akcja koncentruje się wokół ośrodka chirurgii plastycznej „Brazylia”, w którym to można zrobić ze swoim ciałem dosłownie wszystko i faktycznie zjeżdżające się do niego pacjentki i pacjenci mają niewyczerpaną gamę pomysłów na modyfikacje swojego wyglądu. Najczęściej wykonywane zabiegi to powiększanie i pogrubianie przez panów, oraz wygładzanie i ujędrnianie przez panie, nie brakuje także zmian płci i wszelkiego rodzaju poprawek. Zapoznajemy się z dziwacznymi pacjentami kliniki, którzy niosą ze sobą równie dziwaczne historie. Napisałem, że jest śmiesznie i lekko i komicznie, co wcale nie oznacza, że prymitywnie i głupio! Szkapienko z dużą wnikliwością obserwuje zmiany jakie zachodzą we współczesnym społeczeństwie i potrafi spojrzeć na nie z ironicznym dystansem. W dzisiejszej kulturze najważniejszy jest „fucking i shopping” i opisując go autorka wcale nie próbuje stawiać się wyżej i patrzyć na społeczeństwo z wysuniętym grożącym palcem, czy z politowaniem, o nie. Ona pierwsza bierze udział w nowych formach spędzania wolnego czasu. Ile komiczności może wyniknąć ze spotkania różnych kultur sami możemy się domyślić.
Jednak Szkapienko pokazuje nam, że nawet tak bliskie sobie narody jak europejskie mogą tworzyć między sobą przepaście i granice mentalne nie do przekroczenia i nie wystarczy tu i dziesięć układów z Schengen, żeby je zlikwidować. Związek Polki z prowincji z wielkomiejskim Niemcem tworzy mieszankę wybuchową, toksyczną i jednocześnie komiczną, ale przecież to nie wszystko, są jeszcze greckie transseksualistki, ugładzeni Anglicy, zamaszyści Rosjanie i namiętne Rosjanki. Ich spotkanie w jednym miejscu jest dobrą okazją do ironicznego opisu stereotypów związanych z poszczególnymi narodami ich weryfikacji i wyśmiania. A cała ta mieszanka kotłuje się, jak napisze autorka: „w czarnej dziurze Europy” – Kaliningradzie. Miasto to przez swoją historię, daje też okazję do wplecenia w akcję kilku komentarzy do rzeczywistości politycznej. A i na niej autorka nie poprzestaje.
Dość krytycznie ocenia pustosłowie które zajmuje pierwsze miejsce w publicznym dyskursie: „Obdzierają słowa z ich treści, a wydarzenia – z ich ducha, nadając egzystencji wymiar nadmuchanego balonu – przebij jego kolorową powłoką, a ujrzysz wewnątrz banalną pustkę”.
Książka ta poprzez swoją tematykę i bohaterów dobrze wpisuje się także w problematykę tożsamościową, którą zapoczątkował w „Lubiewie” Michał Witkowski. Co decyduje o tym, że jesteśmy mężczyznami, czy kobietami? Gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie? Czy istnieje coś takiego jak prawdziwy gej? Witkowski walczył ze wszelkiego rodzaju tożsamościami, wiedząc że powodują one wykluczenia, tych którzy nie potrafią się w nich odnaleźć. Szkapienko przedstawia nam całą plejadę bohaterów, których ciężko zakwalifikować do jakiejkolwiek kategorii, transseksualistów przy których nie wiadomo czy zmieniają się z mężczyzny w kobietę, czy z kobiety w mężczyznę i na którym etapie przemiany właśnie są! A w jakich salach ich umieszczać? Tych dla mężczyzn, czy dla kobiet? Osoby takie muszą sobie szukać miejsca w kulturze i społeczeństwach, które ciągle jeszcze są do nich nastawione nieprzychylnie. Jednak, dzięki między innymi tej książce, otwiera się coraz większa przestrzeń dla inności i queeru. Jednym słowem – polecam! Proszę nie zrażać się okładką, ani nic nie mówiącym nazwiskiem. Gwarantowana niegłupia i dobra rozrywka. Już czekam niecierpliwie na dalsze książki tej autorki.
„Polskie rysy bez ryz” to zbiór błyskotliwych esejów o języku polskim napisanych przez rosyjską polonistkę Tatianę Szkapienko. Większość krótkich...