Beztroskie dzieciństwo to mit, w który wierzą tylko niektórzy dorośli.
Dzieci – przeciwnie. One wiedzą, że w ich zabawy i codzienne radości wplecione są problemy – często tak duże, że odbierają apetyt i nie pozwalają zasnąć. Sytuacje, kiedy chciałoby się schować w najciemniejszym kącie pokoju (albo w ogóle zniknąć), wcale nie należą do rzadkości! A mały wzrost i duża zależność od innych wcale nie ułatwiają radzenia sobie z kłopotami…
Warto uświadomić sobie, że dorośli – jeśli tylko znajdą czas – mogą uzbroić malców w oręż, pozwalający toczyć bój z przeciwnościami, których nigdy nie zabraknie. Poczucie wartości, wiara we własne możliwości, umiejętność radzenia sobie nawet z trudnymi emocjami to naprawdę skuteczna broń! Jak ją nabyć? Inspiracji można szukać m.in. w książce To JA! Historyjki, które dodają dzieciom pewności siebie.
Kilkadziesiąt króciutkich (dwu-trzystronicowych) opowiadań zostało podzielonych na trzy grupy – opracowane przez różnych autorów, ale dobrze się komponujące, współgrające ze sobą. Wszystkie opowiadają o zwyczajnych dzieciach – takich, z jakimi najłatwiej się utożsamiać. Teksty zebrane w kolejnych częściach pełnią różne funkcje (choć bez wątpienia wzajemnie się przenikają).
Po pierwsze: dodają odwagi. Opowiadają o zmaganiach z rozmaitymi strachami: przed pływaniem, meczącą kozą czy zjeżdżaniem z wysoka. Pokazują, jak poradzić sobie z lękiem przed duchami, poczuciem winy albo obawami związanymi z wizytą u dentysty. Co zrobić, gdy ktoś zgubi się w supermarkecie? Czy dzieci mogą odmawiać dorosłym – np. przyszywanej cioci, zawsze skorej do przytulania i całowania?
Po drugie: niosą pocieszenie i dodają otuchy. Historyjki zebrane w drugiej części również oscylują wokół wielu różnych tematów (m.in. narodziny siostry, przeprowadzka, kłótnie rodziców i przyjaciół, ospa wietrzna, potwór pod łóżkiem), ale posiadają pewną cechę wspólną: kończą się dobrze dzięki wsparciu, jakiego jedno dziecko udziela drugiemu. Wartość tych prostych, dość przewidywalnych tekstów jest więc ogromna: rozbudzają empatię i wrażliwość na potrzeby oraz uczucia innych.
Po trzecie: historyjki niosą ukojenie. Pomagają się uspokoić i wyciszyć. Zachęcają do zasypiania, wskazują sposoby na złe sny, pomagają odzyskać poczucie bezpieczeństwa.
Kolejne opowiadania z łatwością przykuwają uwagę dzieci – także dzięki kolorowym, dobrze współgrającym z tekstem ilustracjom. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że niektóre teksty zostały stworzone raczej z myślą o rodzicach niż ich podopiecznych. Dlaczego? Bo w wielu z nich to właśnie dorośli znajdują wyjście z sytuacji, pomagają rozprawić się z trudnymi emocjami czy uwierzyć we własne możliwości. Ich mądre, przemyślane zachowania, zawsze naznaczone szacunkiem i troską o dziecko – nawet, jeśli nie zawsze wydają się naturalne – stanowią ważny drogowskaz, za którym warto podążyć. A także powód, dla którego warto po książkę sięgać wspólnie z dziećmi.
Zresztą taki rodzaj lektury (z małym słuchaczem wtulonym w osobę czytającą) już sam w sobie dodaje dzieciom pewności siebie. Siedząc obok dorosłego, skoncentrowanego wyłącznie na spędzanym wspólnie czasie, czują się ważne, akceptowane i kochane. Łatwiej im wówczas zrozumieć, że trudne sytuacje, jakim tak często stawiają czoła, zdarzają się także innym. Bo przecież każdy czasem się boi, robi coś złego czy bywa nieposłuszny. I to wcale nie znaczy, że jest zły czy słaby!
Tak naprawdę ze wszystkim można dać sobie radę – trzeba tylko w to uwierzyć.
Wzmacnianie poczucia własnej wartości u dzieci przypomina trochę ofiarowanie im solidnego kija na rozpoczynaną przez nie wędrówkę. Kija, który nie chroni przed upadkami, ale zawsze pomaga wstać.
Niegdyś, korzystając z ludowych przyśpiewek, kołysanki nuciły prababcie. Dziś ich wnuczki są mamami i tulą do snu własne pociechy. Na osiemdziesięciu cudnie...
Pamiętam trzy oblicza miasta Łodzi, a właściwie trzy Łodzie: Łódź jako Manchester, Łódź jako Chicago i Łódź jako Hollywood. (…) Między łódzkim Chicago...