Podczas oglądania filmu „Senność” ma się momentami bardzo przykre wrażenie sztuczności, zwłaszcza przy dialogach wygłaszanych przez większość aktorów jak wierszyki na podstawówkowych akademiach. Książkę Wojciecha Kuczoka ratuje natomiast narracja – z początku lekko gombrowiczowska, potem miejscami „andrzejewska”, mocno przegadana, ale z przebłyskami dobrych pomysłów. Co w filmie jest stereotypowe i do bólu banalne za sprawą obrazu, to w książce przykrywa się ciekawą, nieprzezroczystą opowieścią, wartką i szybką, szybszą niż filmowe obrazy.
Ta powieść, wyrosła na kanwie scenariusza dla Magdaleny Piekorz, nie może jednak istnieć samodzielnie, to porównanie z filmem ją wzbogaca, wypada na korzyść tomu. Być może sama „Senność” jako historia spisana wypadłaby blado. „Senność” w zestawieniu z filmem skrzy się znaczeniami. Składają się na tę powieść trzy historie, początkowo odrębne, potem splatające się ze sobą. Adam to świeżo upieczony lekarz, jego rodzice, konserwatywni i konsekwentnie „wiejscy” (z mentalności i zachowania, nie tylko z uwagi na pochodzenie) – czekają z utęsknieniem na synową. Wybudowali nawet dla jedynaka dom – z pokoikiem dla dzieci. Nie wiedzą, że Adam jest homoseksualistą, że zakochał się właśnie w Pięknisiu, kieszonkowcu ćwiczącym „brejkdens”. Póki co, nie wiedzą, że Piękniś toczy ze sobą największą walkę: odwzajemnia uczucie Adama, ale nie chce swojej odmienności seksualnej przyjąć do wiadomości. Róża to świetna aktorka, która po wypadku samochodowym spowodowanym narkolepsją musi zrezygnować z kariery. Całymi dniami siedzi w domu, przygotowując dla męża afrodyzjaki (notabene to, co Kuczok zbywa jednym zdaniem, Piekorz przedstawiła w filmie rewelacyjnie). Kiedy się zdenerwuje, zapada w sen, a po przebudzeniu nic nie pamięta: poza powtarzającym się podświadomym komunikatem, że jest zdradzana. Jej chorobę wykorzystuje Pan Mąż oraz jego kochanka… Trzeci wątek to opowieść o Robercie – niezrealizowanym pisarzu, który popada w niemoc twórczą, nie potrafi zaspokoić ambicji Żony (wiecznie niezadowolonej i gadatliwej) oraz Teściów: jego – polityka i jej – przeżywającej właśnie fascynację pewnym radyjkiem i sposobem życia propagowanym przez „ojca dobrodzieja”. Robert cierpi na chorobę nowotworową – jeszcze o tym nie wie, ale właśnie za jej sprawą splotą się losy trójki głównych bohaterów. Jak? Łatwo się domyślić, skoro „Senność” to baśń o poszukiwaniu szczęścia, o podejmowaniu życiowych, często ostatecznych, wyborów tak, by ugrać jak najwięcej dla siebie.
Kuczok nie jest w „Senności” tak sztuczny jak aktorzy i obrazy w filmie. Tu wszystko wiąże się z przeżyciami, przemyśleniami i odczuciami bohaterów, opowieściami, które – przełożone na język narracji – wynagradzają wszelkie niedociągnięcia. Ludzkie namiętności i pragnienia, o jakich mówi Kuczok, istniały w literaturze i sztuce od zawsze – stąd być może wrażenie wtórności czy posługiwania się schematami. Równie dobrze może to być efekt pospiesznego kreślenia scenariusza, próba wykorzystania języka filmu zamiast obrazów literatury. Jedno jest pewne: „Senność” budzi ambiwalentne uczucia, ocena tej książki nie może być jednoznaczna.
Izabela Mikrut
Sny i koszmary Wojciecha Kuczoka... Każdy ze snów Wojciecha Kuczoka to smakowita miniopowieść. Czego tam nie ma! Jest powstanie warszawskie, w którym...
Gnój to przejmująca "antybiograficzna” opowieść o rodzinnej przemocy, historia traumatycznego dzieciństwa, a także historia pewnej rodziny i pewnego...