Jeśli komuś nie było dane poczuć się jak „wykipiała zupa na ceramiczną płytę” albo nie przydarzyło się, aby ktoś ukradłszy mu nogi, zastąpił je „łodygami rabarbaru”, lub jeśli ktoś nie widział nigdy człowieka o urodzie „liofilizowanego dziecka” musi koniecznie przeczytać najnowszą powieść Toma Holta „Przenośne drzwi”. Ten popularny na całym świecie brytyjski autor tzw. komicznej fantasy kolejną pozycją potwierdza tylko, że porównanie go do Terry’ego Pratchetta nie jest, ani pobożnym życzeniem krytyków, ani tym bardziej oceną na wyrost.
Specyficzny świat swoich książek Holt uzyskuje, łącząc ze sobą dwa żywioły: bardzo szeroko rozumianej popkultury z całym dziedzictwem kultury i sztuki. Przekraczając próg „Przenośnych drzwi” naszym oczom ukazuje się cały repertuar postaci nacechowanych semantycznie, i tak oto obcujemy z dziewczyną o fryzurze w stylu prerafaelickim, z wysokim kolesiem w typie Aryjczyka, czy z osobnikami przypominającymi ideały pochodzące prosto z planety Supermena - Krypton. A to dopiero początek.
Im dalej zagłębiamy się w tekst tym bardziej kolorowo. Wśród bohaterów odnaleźć możemy ludzi przypominających wyglądem gwiazdy świata filmowego takie, jak Młody Indiana Jones (dodajmy, że w tę rolę wcieliło się aż dwóch aktorów: Sean Patrick Flanery i Shia LaBeouf w najnowszej części Indiana Jonesa z 2008) czy Julia Roberts. Przewodnikiem w naszej wędrówce po bajkowym świecie „Przenośnych drzwi” jest Paul Carpenter, który w poszukiwaniu pracy przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną do biura J.W. Wells & Co. Pracę dostaje, ale już w pierwszym dniu przekonuje się o niecodzienności tego miejsca. Wkrótce odkrywa, że cały zarząd, który wypłacać mu będzie pensję, jest zbieraniną międzynarodowych osobliwości, wśród których można odnaleźć mistrza tenisa z austriackim akcentem, barczystego polaka Kazimierza Susłowicza, czy wysuszonego Australijczyka Dennisa Tannera. Tylko jedyna kobieta z władz spółki okazała się rodowitą Amerykanką. Z każdym kolejnym dniem pracy w myślach Paula rodzą się podejrzenia, co do prawdziwego przeznaczenia całej korporacji, która w rzeczywistości może być przykrywką dla nielegalnej organizacji. Jego podejrzenia podziela chuda koleżanka z pracy, poznana jeszcze na rozmowie pierwszego dnia. A jakby tego było mało nasz bohater odkrywa w sobie niepokojące pokłady czarodziejskich umiejętności i odnajduje tytułowe drzwi.
Najnowsze dzieło Toma Holta kolejny raz potwierdza jego zamiłowanie do zabawy słowem, obrazem, sztuką i popkulturą. W „Przenośnych drzwiach” odnajdziemy parodię dobrze znanych motywów literackich, historycznych czy mitologicznych. Nasz bohater porusza się w interkulturowym świecie, gdzie obok siebie w jednym biurze zasiadają postaci z najpopularniejszych filmów (lub przywołani imiennie hollywoodzcy aktorzy) ze stworami wykreowanymi przez mistrza Tolkiena. A to z jednej strony rozszerza postrzegany przez czytelnika obraz, odwołując się do jego znajomości nazwisk, ale z drugiej strony zuboża zupełnie opisy odautorskie. Autor nie musi zbytnio wysilać wyobraźni przy pisaniu, charakterystykę zastępując jednym znanym czytelnikowi słowem.
Napisane z niezwykłym polotem, niespotykanie zwariowane, skrzące się dowcipem... J. W. Wells to z pozoru poważne przedsiębiorstwo, tak naprawdę jednak...
Kontynuacja Przenośnych drzwi!Paul nadal pracuje w dziwnej firmie J.W. Wells Co, ale teraz już zdaje sobie sprawę z tego, czym naprawdę zajmuje się jego...