Czy wyobrażacie sobie kraj, w którym poeci są traktowani jak celebryci? Kraj, w którym płaci im się słono za wystąpienia przed publicznością, gdy biznesmeni organizują spotkania, na których się czyta poezję? Kraj, który kocha poezję i który żyje poezją? Kraj, w którym związek poezji i komercji jest tak wielki, że aż nie do pojęcia? Wreszcie – kraj, w którym cenzura może zakazać wydawania tomików wielokrotnie nagradzanego poety, którego twórczością wciąż interesują się krytycy? Witamy w Chinach – ojczyźnie Li Hao, którego tomik wycofano z obiegu jako niezgodny z prawem Chińskiej Republiki Ludowej.
Li Hao to poeta szczególny, który potrafi jeden wers pisać długo, nawet przez rok. To poeta, który rozsmakowuje się w słowie niemal w sposób mistyczny, łączący słowa w sposób nieoczywisty, niepojęty, pozornie przypadkowy. Zawsze erudycyjny.
W Powrocie dodomu” znajdziemy Ajschylosa, Jezusa, Boga chrześcijańskiego. Znajdziemy Europę i cały świat. Znajdziemy Chiny. Do którego domu wraca podmiot liryczny? Do tego, który jest schronieniem wszystkich intelektualistów na kuli ziemskiej? Do tego, który jest ponad granicami i ponad religiami? I do tego, który przypomina rodzinną wieś, gdzie kobiety sieją bakłażany i hodują gołębie, a małżeństwo rozpierzchło się na cztery strony świata.
Dużo tu panter, koni, ptaków i dzieci, zranionych, przynoszących cierpienie księżycowi. Synów jedzących trutkę na szczury, biznesmenów, którzy zmieniają świat niczym Bóg. Jak Bóg, który jest adresatem przesłania zawartego w tej poezji. Siedem lat tworzenia, które dzieli wiersze z tego tomu, to osiem lat na granicy realizmu i idealizmu. Duchowości i codzienności, magii dzieciństwa i koszmaru dorosłości.
Młody, doskonale zapowiadający się poeta chiński, przywołuje wiersz R. M. Rilkego: Kto teraz płacze gdziekolwiek na świecie, tak bez powodu płacze na tym świecie, płacze nade mną... Jakie będą dalsze losy Li Hao? Zapewne z czasem przyjdzie nam się o tym przekonać.