„Podróż w błękicie” Stiga Dalagera to powieść osnuta na kanwie biografii Andersena. Powieść niezwykła, nietypowa i urzekająca. To podróż przez wydarzenia opisane już przez biografów Andersena; i przez jego książki. Podróż baśniowa, a jednocześnie realistyczna, wzruszająca i poruszająca.
Hans Christian Andersen leży na łożu śmierci. Opiekuje się nim rodzina Melchiorów. Cierpienie twórcy uśmierza tylko podawana coraz częściej morfina – pod wpływem narkotyku artysta myli fikcję z rzeczywistością, przeszłość z teraźniejszością i sen z jawą. Traci kontrolę nad swoim ciałem i umysłem, trafia do świata, którego nie są w stanie zrozumieć czuwający przy baśniopisarzu ludzie. W coraz dłuższy, przerywany krótkimi powrotami do stanu świadomości sen, wplatają się sceny z życia Andersena, składające się na fragmentaryczny, frapujący życiorys – życiorys, w którym ważniejsze są emocje i relacje z ludźmi niż daty czy zgodność z rzeczywistością. Z małego Hansa Christiana śmieją się dzieci – uważają, że ich rówieśnik jest pomylony. Dorośli dodają, że chorobę psychiczną mógł odziedziczyć po dziadku. Ale i ojciec Andersena w malignie widzi przychodzącą po niego lodową panią. Andersen dorasta wśród ludowych opowieści, legend i bajań; słucha wierzeń o wodniku, kiedy jest szczęśliwy, mówi do lip, kwiatów i ptaków, co, rzecz jasna, przyczynia mu wrogów. Poza tym od trudnego dzieciństwa bardzo chętnie ucieka w świat wyobraźni, marzenia zapewniają mu szczęście i radość, pozwalają zapomnieć o codziennych troskach. Chłopiec nie poprzestaje jednak na wyobrażaniu sobie lepszego życia: nie bacząc na żadne trudności i przeszkody postanawia swoje pragnienia zrealizować. Jest pewny sukcesu; tłumaczy bliskim: „będę sławny, jak ci wszyscy ludzie, o których czytałem, którzy urodzili się w biedzie.
Najpierw trzeba przejść przez straszne rzeczy, a później zostaje się sławnym”. Nadrabiał Andersen brak pieniędzy i znajomości talentem a także młodzieńczym idealizmem. Nie oglądając się na innych, wyruszył w świat. I od razu spotkał się z jego (świata) wrogością, musiał walczyć o swoje. Chciał być tancerzem i aktorem, ale przeszkodził mu brak wykształcenia. Kiedy porzucił nadzieję na występowanie w teatrze, spróbował swoich sił w pisaniu: tworzył sztuki teatralne, pisał wiersze – niestety i tu wciąż spotykał się z miażdżącą krytyką. „Jestem surowy nie po to, żeby pana dobijać, tylko żeby pan robił postępy” – tłumaczyli mu swoje okrucieństwo znawcy. Jednak naprawdę na uwadze mieli nie dobro Andersena, ale chęć zniszczenia młodego artysty. Nieoficjalnie słyszał Andersen mnóstwo pochwał, na forum publicznym dowiadywał się, że nie jest nic wart. Aż w końcu zaczął pisać baśnie…
Krytycy milczeli, ludzie – czytali. Andersen żył w ciągłej potrzebie bycia sławnym. Nerwowy sposób bycia i zbyt bujna wyobraźnia nie przysparzały mu przyjaciół – po młodzieńczych próbach zrealizowania marzeń, odnalazł się Andersen jako człowiek zgorzkniały i samotny. By zabić te uczucia rzucił się w wir podróży. Teraz leży na łożu śmierci – udaje się w swoją ostatnią podróż…
Stig Dalager prezentuje Andersena z dwóch płaszczyzn czasowych. Pierwsza, tworząca ramę narracyjną, to powieściowa „teraźniejszość” – opis przeżyć umierającego twórcy z jego punktu widzenia, a raczej – z perspektywy jego umysłu. Fragmenty te, w tekście zaznaczone kursywą, dotyczą cierpień Andersena, zachowań ludzi opiekujących się nim, jego przemyśleń i majaczeń. Z biegiem czasu (a więc i narracji) coraz częściej miejsce prawdziwych odczuć zaczynają zajmować sny, będące połączeniem dawnych przeżyć, lęków, majaków i… utworów.
Zaciera się granica między snem i jawą, postacie z rzeczywistości w ogarniętej chorobą wyobraźni przemieniają się nagle w groźnych, obcych ludzi. Andersen nie zdaje sobie sprawy z własnego stanu i tylko pełne troski pytania uświadamiają czytelnikowi, co dzieje się naprawdę z artystą. Tylko czy ta prawda jest tu ważna? Przecież piękna jest nie sama choroba i przygotowanie do śmierci, a obrazy, jakie podsuwa umysł chorego, wyzwolony już z okowów racjonalizmu. To na łożu śmierci uwalnia się w pełni wyobraźnia, która wcześniej przyczyniała się do powstawania najpiękniejszych baśni.
Relacje ze stanu Andersena przetykają właściwą „biograficzną” część powieści. Kolejne fragmenty przedstawiają różne dramaty życia twórcy, jego dążenie do uzyskania sławy, walkę z nieprzychylnymi krytykami i wrogami i spotkania ze znanymi ludźmi, wreszcie – ogromną samotność. Prezentują walkę mimo wszystko, godny podziwu upór w próbie spełnienia dziecięcych marzeń. Piękny jest nie tylko sposób spojrzenia na Andersena, ale również zastosowany przez Dalagera typ narracji – to proza niemal poetycka, wysmakowana i przenosząca czytelników w inny świat. Nie jest w niej ważna prawda historyczna, zgodność wydarzeń z biografią twórcy, a zwłaszcza zgodność uczuć i emocji z przeżyciami Andersena. Ważne, że zebrane przez Dalagera wątki złożyły się na bardzo interesującą całość, spojoną doskonałą narracją. Nie napiszę, że warto przeczytać tę książkę, wystarczy bowiem po nią tylko sięgnąć. Nie można się oderwać.