„Prawdziwy indywidualista jest w fabryce zwyczajną zawalidrogą” Biografia Orsona Wellesa napisana przez Clintona Heylina to w większym stopniu książka poświęcona reżyserowi i jego filmom, aniżeli człowiekowi o nazwisku Welles. Heylin w swojej pracy przede wszystkim skupia uwagę na karierze filmowca, projektach kolejnych filmów, ich produkcji i wszelkich sprawach z nimi związanych. O małżeństwie Wellesa z Ritą Hayworth – jedną z największych gwiazd Hollywood tamtych czasów – dowiadujemy się w książce w zaledwie kilku zdaniach…
Czytelnicy szukający ciekawostek z życia, chcący poznać twórcę Obywatela Kane’a od podszewki będą tą pozycją zawiedzeni. Książka jest raczej skierowana do fanów filmowego rzemiosła, którzy znajdą tu zapewne coś dla siebie. Heylin wykorzystał wiele materiałów źródłowych, które sprawiają, że ilość informacji zawartych w książce i ich szczegółowość wzbudzą zapewne niekłamany zachwyt pasjonatów twórczości filmowej Orsona Wellesa. Orsona Wellesa poznajemy jako młodego, dwudziestokilkuletniego reżysera i aktora, radiowca opromienionego sławą Wojny Światów, która to audycja postawiła na nogi połowę mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Od tego momentu rozpoczyna się nasza filmowa odyseja z Wellesem. Od początku poznajemy go jako człowieka bardzo kreatywnego i starającego się wdrażać zupełnie nowe pomysły w skostniałe mury Hollywood. Okrzyknięty cudownym dzieckiem Broadwayu, Welles podpisał kontrakt, który gwarantował mu pełną pieczę nad dwoma pierwszymi filmami – jak napisał Heylin: „dwudziestoczteroletni reżyser teatralny bez doświadczenia filmowego otrzymał kontrakt, za który ci sami reżyserzy, których Welles wymienił w magazynie „Stage” (ci, których podziwiał, m.in.: Chaplina, von Stroheima, Caprę – przyp. K.M.), oddaliby swe rodziny w niewolę”. Jego pomysły były dla szefów często zbyt nowatorskie i odważne, dlatego też praktycznie każdy film jaki nakręcił tracił ten szczególny zamysł swego demiurga wpadając w ręce zupełnie obcych montażystów – Arcykrojczych, jak ich nazywa Heylin. Jedynie pierwszy, Obywatel Kane powstał przy niewielkiej pomocy „życzliwych” i nosi na sobie silnie odciśnięte piętno Wellesa. Reżyser powiedział o swoim pierwszym dziele, że jest to „film, który podsumowuje i zapowiada wszystkie inne”. Losy kolejnych produkcji naznaczone są nieustanną walką z producentami filmowymi, którzy za wszelką cenę chcieli wprowadzać zmiany i poprawki, a często praktycznie zmieniać całość materiału, który otrzymali od niepokornego twórcy.
Welles szybko przekonał się, że walka z „fabryką marzeń” i producentami filmowymi, którzy chcieli mieć pieczę nad wszystkim, to walka z wiatrakami. „Straciłem wiele lat życia, walcząc o prawo do robienia rzeczy po swojemu i zazwyczaj walczyłem na próżno. Wśród filmów, które nakręciłem, pełną odpowiedzialność mogę wziąć tylko za jeden: Obywatela Kane’a. We wszystkich pozostałych przypadkach miałem nałożony kaganiec, a linię narracyjną moich historii niszczyli ludzie myślący tylko w kategoriach komercyjnych”. Jego kolejne produkcje coraz bardziej traciły na niezależności, jaką wywalczył sobie „złotym” kontraktem, słowa: „uwielbiam filmy […] lecz nie zrozumcie mnie źle, nienawidzę Hollywood” trafnie odzwierciedlają stosunek do własnego miejsca pracy. Wyjechał do Europy w poszukiwaniu wolności twórczej…
Orson Welles to nie tylko reżyser, ale także aktor – występował w większości filmów przez siebie reżyserowanych oraz w dziesiątkach produkcji innych filmowców. Bardzo ceniony za warsztat aktorski wyniesiony z teatrów Broadwayu, wraz z upływem czasu stawał się w większym stopniu aktorem niż reżyserem, w ostatnich kilkunastu latach życia zajmował się już tylko aktorstwem. Charlton Heston, który zagrał razem z Wellesem w Dotknięciu zła, tak ocenił jego zachowanie, które zaobserwował podczas zdjęć: „W tym człowieku tkwi jakiś rodzaj przekornej, autodestrukcyjnej niechęci do współpracy z ludźmi, którzy mają mu dać pieniądze na zrobienie filmu. Myślę, że gardzi nimi i wścieka się, że mimo wszystko kontrolują to co robi”. Pomimo wielu problemów, jakie stanęły na drodze zawodowej Orsona Wellesa jest on postrzegany jako pionier w wielu aspektach sztuki filmowej. Otrzymał między innymi na festiwalu w Cannes nagrodę specjalną za wkład w rozwój kinematografii światowej, rodzime środowisko przyznało mu specjalnego Oscara za wkład w rozwój filmu. A jedyny film, do którego się „przyznaje” – Obywatel Kane traktowany jest jako dzieło epokowe i zajmuje czołowe miejsca w rankingach na film wszechczasów. Swoje problemy z producentami filmów tłumaczył następująco: „Nie interesują mnie przyszłe pokolenia, sława, tylko sama przyjemność eksperymentowania. Czuję, że jedynie na tym polu jestem prawdziwie szczery i uczciwy”. Za najbardziej biograficzny film uznał Proces Kafki, pomimo, że zagrał w nim tylko epizod. Postać Józefa K. zrobiła na nim ogromne wrażenie, zapewne odnajdywał w niej zbieżności z własną osobą. „Jego zbrodnią jest poddanie się systemowi, który niszczy jego indywidualność. A jednak próbuje z nim walczyć”.
Tak jak przez całe życie walczył Welles z systemem, który nie pozwalał mu kręcić filmów na własnych zasadach, który te filmy zmieniał-niszczył. Pod prąd. Orson Welles kontra Hollywood to książka, która znajdzie uznanie u filmoznawców i ludzi zajmujących się filmem, ludzi ceniących twórczość Orsona Wellesa. Jest ona sporej wielkości magazynem informacji, których zapewne nie można uzyskać z innych źródeł książkowych dostępnych w naszym kraju. Clinton Heylin bardzo szczegółowo opisuje kolejne etapy kariery Wellesa, dociera do zaginionych notatek, listów poszerzających pole widzenia czytelnika względem człowieka, który bezsprzecznie jest wielką postacią światowej kinematografii.
Kamil Milian