W szponach sekty
Słowo „sekta” wywodzi się od łacińskiego secta – kierunek, droga, postępowanie, a także od od sequi – iść za kimś, postępować. Tłumaczenia te doskonale oddają charakter grupy zgromadzonej wokół duchowego przywódcy i działającej według ściśle określonych zasad. Choć co roku w mediach pojawiają się doniesienia o zgubnym wpływie sekt, a także wstrząsające relacje tych, którym udało się wydostać z ich szponów, to wciąż szeregi wyznawców zasilają nowi członkowie. W samej tylko Polsce szacuje się, że pod wpływem sekt może być aż sto tysięcy osób, z czego tylko nielicznym uda się wyzwolić, tylko nieliczni dojdą do siebie bez długotrwałych sesji z psychologiem.
Z uwagi na wolność wyznania i sprawowania kultu religijnego członkostwo w sektach nie jest nielegalne, a one same mogą funkcjonować niemal bezkarnie. Otaczająca je tajemnica, ścisła kontrola nad członkami sekty, system nagród i kar oraz powszechnie stosowana psychomanipulacja zostały w przypadku sekt opanowane do perfekcji, dlatego rzadko można liczyć na doniesienia składane przez byłych już członków. Dlatego zastraszeni, przekonani o wszechwładności guru, który zemści się za złamanie zasad, często milczą, a niekiedy nawet wypierają zdarzenia mające miejsce w sekcie.
Wnikliwe studium działalności sekt, a zarazem wstrząsająca powieść o ludzkiej słabości wyszło spod pióra Chevy Stevens. Opublikowana nakładem wydawnictwa Świat Książki pozycja Pod czujnym okiem to propozycja dla osób o silnych nerwach, lubiących psychologiczne odniesienia oraz swoiste wiwisekcje. Autor skoncentrował się na wpływie sekty na jednostkę, a właściwie na wpływie charyzmatycznego przywódcy, który z sieroty stał się członkiem wielkiej wspólnoty, biedaka, który stanął na czele potężnej organizacji, mającej komórki w wielu krajach, a - wreszcie - mordercy, który znakami otrzymywanymi od Światła tłumaczy popełniane przez siebie przestępstwa.
Na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego w Victorii trafia jedna z ofiar sekty, ukrywającej swoją prawdziwą działalność pod szyldem Centrum Kształcenia Duchowego „Rzeka Życia”. Heather Simeon, pacjentką znajdującą się w stanie głębokiej depresji, zajmuje się doktor Nadine Lavoie. Simeon niedawno poroniła, a o śmierć dziecka obwinia siebie i swoje odejście z sekty. Sytuacje zaostrzają liczne telefony z Centrum, które wydają się pogarszać stan chorej. Jedynym oparciem dla niej jest mąż, ale nawet on nie potrafi przekonać Heather, że utrata nienarodzonego dziecka nie była karą za opuszczenie sekty.
Podczas sesji z pacjentką doktor Lavoie odkrywa niepokojące fakty na temat pobytu w „Rzece Życia” oraz osoby duchowego przywódcy, Aarona Quinna – kierownika wszystkich programów realizowanych w ośrodku. Co więcej, historia Heather budzi u lekarki wspomnienia, które dawno już wyparła ze swojej pamięci. Krok po kroku Nadine odsłania kulisy swojego życia, zmagając się z tajemnicą przeszłości. Od lat cierpi na klaustrofobię i ataki paniki, które nie mają uzasadnienia. Terapeuci, do których uczęszcza, poszukują źródła jej lęków w dzieciństwie, jednak sęk w tym, że Nadine niewiele z niego pamięta. Wyparła niemal całkowicie wspomnienia z okresu pobytu w komunie, gdzie zabrała ją i jej brata matka. Nieliczne fakty, jakie jest sobie w stanie przypomnieć, dotyczą szczęśliwych chwil spędzonych z innymi członkami zgrupowania, ale jednocześnie każdy powrót do przeszłości wywołuje lęk. Niestety, nasza bohaterka nie może skonfrontować faktów z informacjami uzyskanymi od matki, bowiem ta zmarła kilkanaście lat temu w wypadku samochodowym. Nadine straciła również kontakt z bratem, który odziedziczył po rodzicach gospodarstwo.
Samobójcza śmierć Heather skłania lekarkę do stawienia czoła Aaronowi oraz wspomnieniom, choć te są wyjątkowo bolesne. Okazuje się, że podczas pobytu w komunie Nadine była regularnie molestowana przez Aarona, tak jak i większość młodych dziewcząt pozostających pod jego „duchową opieką”. Szantaż oraz wymyślne tortury, które stosował wobec swoich ofiar, wywołały wstrząs u Nadine, która poradziła sobie z traumą tylko dzięki mechanizmowi wyparcia.
Teraz jednak, by dochodzić sprawiedliwości i ukarać Aarona za przestępstwa, lekarka będzie musiała znaleźć więcej ofiar, bądź świadków molestowania. Tymczasem Centrum czuwa, a jego macki sięgają wszędzie – Nadine nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak są blisko. Dopiero przyłączenie się do „Rzeki Życia” jej córki, która przed laty uciekła z domu, uświadamia kobiecie grozę sytuacji i prawdziwą potęgę Aarona. Czy ona sama jest w stanie pokonać potężną organizację? Czy zdoła nakłonić kogokolwiek do współpracy, czy też strach przed zemstą sekty będzie silniejszy niż pragnienie sprawiedliwości?
Pod czujnym okiem to wstrząsająca powieść o przekraczaniu granic – zarówno swojego strachu, jak i ludzkiej wytrzymałości. Specyficzna mieszanina miłości, obietnic uzdrowienia, wyzwolenia się od lęków tego świata, połączona z zastraszaniem, elementami przemocy fizycznej oraz psychicznej - to narzędzia, którymi posługują się przywódcy sekty. Przerażające jest to, jak mało odporna na manipulacje jest ludzka psychika, jak łatwo zniekształcić sposób postrzegania rzeczywistości przez drugiego człowieka.
Stevens sprawnie prowadzi akcję, odsłaniając przed czytelnikami nowe, drastyczne szczegóły z przeszłości Nadine i działalności Centrum. Autorka zbudowała wstrząsającą opowieść wokół sekty, która zazwyczaj stanowi temat tabu. Z pewnością wymagało to wielu godzin spędzonych na czytaniu relacji ofiar sekt, schematu ich działań, bowiem inaczej nie byłoby możliwe tak wierne odtworzenie atmosfery uległości, ale i psychozy, charakteryzującej zgromadzenia podobne do „Rzeki Życia”. Tym samym otrzymujemy powieść niezwykle prawdziwą i bolesną, która jednak może pomóc wielu osobom, które znalazły w sobie siłę, by walczyć o wolność, a nie o jej złudzenie sprzedawane przez sektę.
"Słoneczny dzień. Na nogach szpilki. Na ciele garsonka. Wygląda bardzo dobrze, może nawet olśniewająco. Zmierza do pracy, nieruchomości nie mogą czekać...
Adoptowana Sara chciała poznać prawdziwych rodziców. Myślała, że jest gotowa , żeby poznać prawdę. Ale na pewne pytania lepiej nie szukać odpowiedzi...