Podążać za promiennym słońcem
Wyczyszczone buty, wyprasowane dżinsy, pasek Milk Sparks, kabura tej samej firmy i pistolet Les Baer 1911. Do tego wykrochmalona koszula,kapelusz Resistola z najlepszą opaską w Teksasie i błyszcząca gwiazda na sercu. Tak może wyglądać typowy Texas Ranger. Tak wygląda w pewnym momencie Tyler Steel, bohater powieści Piorun i deszcz nieźle znanego już na polskim rynku pisarza Charlesa Martina. To kolejna książka w ciekawej serii niebanalnej prozy światowej - w serii Labirynty Wydawnictwa WAM.
W życiu Tylera, zwanego Kowbojem, wszystko zaczyna się zmieniać na gorsze. Jego żona, która popadła w lekomanię i narobiła mnóstwo poważnych długów, przebywa w klinice odwykowej. On sam po udziale w starciu z przestępcami, z którego wychodzi mocno pokiereszowany, nie pracuje zawodowo, przechodzi na emeryturę. Długi żony, zaciągnięte na to i na utrzymanie rancza kredyty sprawiają, że Kowboj ma kłopoty w banku. Tyler chce rozwodu, ale jednocześnie nie potrafi podjąć ostatecznej decyzji. Miota się, widzi pragnienia i cierpienie syna. Ma świadomość tego, co łączyło go z żoną przez prawie dwanaście lat.
Pewnego dnia Kowboj spotyka na swojej drodze Sam i jej dziesięcioletnią córkę Hope. Mówiąc dokładnie: lekko uderza w jej samochód stojący na poboczu. Nauczony niemal odruchowo pomagać osobom w potrzebie, próbuje uruchomić zdezelowany samochód kobiety. Udaje się mu to, ale nie pomaga na wiele. W okolicy motelu, do którego dojeżdża, obserwuje sytuację, kiedy ktoś próbuje porwać Sam i Hope. Staje w ich obronie, uświadamiając sobie szybko, że napastnik jest wysportowanym funkcjonariuszem policji i osobą niezwykle zdeterminowaną. Poczucie odpowiedzialności oraz własne przeżycia i przemyślenia sprawiają, że postanawia nie pozostawiać kobiet samych. Ma świadomość tego, że wyglądają na zmęczone, wystraszone i bez grosza. Prowadzi to do sytuacji, w której udziela im schronienia w swoim domu, gdzie mieszka razem z jedenastoletnim synem Brodiem. Pomaga stanąć im na nogi, mając jednak świadomość, że nie wszystko musi potoczyć się w dobrą stronę. Sytuacja jest skomplikowana, ale trudne decyzje i trudne sytuacje tak naprawdę są dopiero przed Tylerem i przed osobami, na których mu zależy.
Dobrym ludziom cały czas przytrafiają się złe rzeczy. Nie chodzi o to, że sami czynią coś niedobrego. Nie, to zło zdaje się im nie odpuszczać na każdym kroku. Poprzez swoją postawę, zasady, którym są wierni, uczciwość i prawość narażeni są na nierówną walkę z tymi, którzy nie uznają żadnych zasad. Zło w oczach Tylera, to, z którym jako policjant walczy przez całe swoje dorosłe życie, to nie abstrakcyjna siła. Ma twarz konkretnych ludzi, którzy beztrosko krzywdzą innych.
Tymczasem zło ma konkretną twarz. (...) Zło krąży w pobliżu, ma białe kołnierzyki i tatuaże, kamizelki służb specjalnych, odznaki policyjne, stoi na kazalnicy, ukrywa się pod każdym możliwym przebraniem. Zło jest tak rzeczywiste jak ten kaktus tutaj i chce twojej głowy na półmisku.
Skomplikowana historia życia Kowboja nie jest opowiadana wprost. Poznajemy ją po kawałku, pomiędzy opisem bieżących wydarzeń. Osobnym wątkiem są fragmenty dziennika prowadzonego przez Hope. Trochę może zbyt dojrzałe jak na tak młodą dziewczynkę, choć przecież nie do końca nieprawdopodobne. Czasami doświadczenia powodują, że dzieci niezwykle szybko dojrzewają, a z tym właśnie mamy do czynienia w przypadku córki Sam. Jej mama nie ma szczęścia do mężczyzn. Kolejne związki kończą się źle, a ostatni, w który się zaangażowała, okazuje się związkiem z wyrafinowanym pedofilem. Znanym i podziwianym policjantem, skrywającym mroczną naturę za czarującym uśmiechem i świetnie odgrywaną postawą wzorowego i podziwianego stróża prawa.
Prawda zawsze wypłynie na wierzch, jeśli nie zamąci się wody.
Powieść jest świetnie napisana, co jest niejako znakiem firmowym Charlesa Martina. Fabuła jest zagmatwana, pełna zwrotów dynamicznej akcji. Wątki sensacyjne splatają się z niebanalnym wątkiem romantycznym. Martin unika tanich chwytów, ckliwości i przesłodzenia. Można mu nawet zarzucić nieprawdopodobne nagromadzenie nieszczęść dotykających bohaterów. Patrząc na historię biblijnego Hioba, wydaje się, że istnieje z nią w przypadku Piorunu i deszczu pewna analogia. Wszystko to bowiem, co spotyka Tylera, jest etapem jego dojrzewania, poznawania siebie, dochodzenia do prawdy. Bolesnym, niepokojącym, złożonym. Takie jest często życie ludzi, którzy mają odwagę być porządnymi. Kowboj nigdy nie miał łatwego życia. Jego matka odeszła kiedy był mały, tata, który go samotnie wychowywał, zginął w pracy. Był policjantem należącym do elitarnej jednostki Texas Rangers. Syn poszedł w jego ślady, próbując naśladować ojca. Czy można jednak nie popełniać błędów, które były udziałem innych? Nie zawsze jest to możliwe. Często musimy doświadczyć wszystkiego na własnej skórze.
Pamiętaj, odwaga to być przerażonym na śmierć... (...) I mimo tego dosiąść konia.
Bieżące wydarzenia są przeplatane obrazami z przeszłości. Stopniowo poznajemy historię Steela i jego rodziny, odkrywamy źródła jego postawy życiowej, motywacji, podejmowanych decyzji. Charles Martin porusza w książce mnóstwo spraw. Zadaje wiele pytań, które ważne są dla każdego zdolnego do refleksji człowieka. Co jest ważniejsze: praca czy rodzina? Jak pogodzić niebezpieczną pracę z oddaniem swoim bliskim? Jak wybierać w życiu by nie krzywdzić innych? Jak, mimo przeszkód, być porządnym człowiekiem? Jak złe czy dobre okoliczności wpływają na naszą postawę wobec życia? Jak rozmawiać o trudnych sprawach? Dlaczego warto dzielić się z innymi problemami? Jak nie dać opętać się nienawiści i innym destrukcyjnym emocjom? Dlaczego warto nie poddawać się chwilowym emocjom, dlaczego trzeba trzymać je na wodzy, pozwalać, by okrzepły pod wpływem czasu i refleksji?
Doświadczenie podpowiada mi, że najbardziej potrzebujemy usłyszeć te słowa, które zatrzymują się na końcu języka. To one są kluczem, brakującym elementem. Ale jakoś nie możemy ich wypowiedzieć.
Powieść jest nasączona nostalgią, swoistym smutkiem, ale i nadzieją, dojrzałą nadzieją wbrew wszystkiemu. Jak mówią słowa piosenki Budki Suflera, zawsze po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Trzeba tylko wytrwać i uparcie walczyć o lepsze jutro. Takimi pozytywnymi postaciami są w powieści przede wszystkim dwie kobiety: mocno doświadczona przez życie Sam, która nie poddaje się, choć ma chwile słabości i okrutnie skrzywdzona Hope. Walczą one o szczęście, o siebie - i to nie kosztem innych, co dzisiaj jest tak modne.
Pod wpływem wydarzeń Tyler powoli uświadamia sobie, jak praca uczyniła z niego złego męża. Dostrzega, że za rozpad ich związku odpowiada także on, który nie stanął w pełni na wysokości zadania. Ma odwagę spojrzeć na siebie uczciwie, przyznać się do swoich błędów, niewidocznych dla osób postronnych. Podarował żonie tylko połowę swego serca, a to za mało, by związek nie umierał. Kowboj jest przykładem trudności, na jakie napotykają rodziny funkcjonariuszy wielu slużb. Małżeństwo i służba w policji nie idą ze sobą w parze. Wymagają głębokiego wzajemnego zrozumienia i wspierania się. Świadomości zagrożeń, które będą im towarzyszyć całe życie.
Powieść Piorun i deszcz jest pełna emocji i trudno ją czytać bez zaanagażowania. Dostarcza mnóstwa wzruszeń, do których mogę się przyznać także i ja, mężczyzna. Jest napisana w ciekawym, dojrzałym stylu, ładnym językiem. Jest pełna plastycznych opisów, zwłaszcza ukazujących krajobraz Teksasu. Czyta się ją niecierpliwie, nie będąc wcale pewnym tego, jak się wszystko zakończy. To kawał dobrej, wartościowej prozy, w pełni wartej całego poświęconego jej czasu.
Charlie Finn musiał szybko dorosnąć, w wieku szesnastu lat został zupełnie sam. Dzięki wyjątkowej inteligencji zdobył prestiżowe stypendium na Harvardzie...
Dylan i Maggie mieszkają na niewielkiej farmie pośród kukurydzianych pól Południowej Karoliny. Po wielu latach małżeństwa spodziewają się narodzin pierwszego...