„Ostatnie wykłady” stały się już tradycją i głoszone są niemal zawsze przez profesorów odchodzących na emeryturę, którzy w ten właśnie sposób żegnają się z karierą, uczelnią na której pracują i studentami, którym przez lata przekazywali wiedzę. Zwykle naukowcy czynią wtedy swego rodzaju podsumowania – mówią, co było dla nich w czasie pracy naukowej najistotniejsze, jakie zyskali na przestrzeni lat umiejętności czy jakie sukcesy przyniosła im kariera naukowa. Jednak książka „Ostatni wykład” Randiego Pauscha w bardzo nikłym stopni przypomina kultywowaną przez lata profesorską tradycję głoszenia wykładów.
Autor książki, czterdziestosiedmioletni profesor informatyki w Carnegie Mellon, dowiaduje się, że cierpi na raka trzustki. Liczne operacje, radio- i chemioterapia oraz wyczerpujące leczenie nie przynoszą jednak skutku. Pausch musi pogodzić się z faktem, że – jak większości cierpiących na to schorzenie – zostało mu niewiele czasu: lekarze dają mu najwyżej pół roku. Czytelnik poznaje Randiego Pauscha w momencie, kiedy mężczyzna pogodzony jest już z czekającym go nieuchronnie losem i gdy próbuje przygotować siebie oraz swoich bliskich na czekające ich w niedalekiej przyszłości tragiczne wydarzenia. W swoim „ostatnim wykładzie” – którego fragmenty pojawiają się w książce – nie podsumowuje swoich osiągnięć ani nie chwali się przesadnie sukcesami. Opowiada raczej o swoich marzeniach, które udało mu się ziścić, a także o tym, jak przyczynił się do spełnienia marzeń innych ludzi. W książce przeplatają się ze sobą liczne anegdoty z życia Randiego Pauscha z refleksjami dotyczącymi nieuchronnego upływu czasu i związanej z tym bliskości śmierci.
„Ostatni wykład” to w ogólnym rozrachunku książka niezwykle optymistyczna. Autor, znając prawdopodobną datę swojej śmierci, chce pozostały czas zagospodarować najlepiej jak potrafi. I właśnie znajomość tej daty sprawia, że Randy Pausch jest w stanie zakończyć wszystkie obowiązki, a także we właściwy sposób pożegnać się z bliskimi, zostawiając im drobne pamiątki – zdjęcia, nagranie ostatniego wykładu i listy. Pausch zresztą sam stwierdza, że mimo wszystko ma dużo więcej szczęścia niż ci wszyscy ludzie, którzy każdego dnia giną pod kołami samochodów.
Randy Pausch w swojej publikacji udziela także wielu rad dotyczących szczęśliwego życia zwyczajnym ludziom. Autor mówi, aby niczego nie odkładać na dalszy termin, ponieważ pewnego dnia może się okazać, że jest już za późno na to, aby spełnić swoje marzenia. Stwierdza także, że należy cieszyć się każdym dniem, obojętnie, co ten ze sobą niesie – najważniejsze jest, że wciąż można cieszyć się życiem i dalej dążyć do upragnionych celów.
Chyba najbardziej dramatycznym, poruszanym wielokrotnie przez autora aspektem w książce, jest konieczność pożegnania się z rodziną – ukochaną żoną i trójką małych dzieci. Randy Pausch opowiada, że kiedy podczas ostatniego wykładu składał żonie życzenia urodzinowe, Jai przytuliła go i jedynymi słowami, jakie wtedy wypowiedziała, były: „Proszę, nie umieraj”. Randy Pausch doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego śmierć przyniesie wiele cierpienia najbliższym, którzy bardzo go kochają i w żadnym wypadku nie chcą się z nim rozstawać. Autor z bólem serca opowiada także, jak ciężko jest mu wyobrazić sobie przyszłość swoich dzieci, jak bardzo żałuje, że nie będzie go w momencie, gdy będą wybierały uczelnie, umawiały się na randki czy po prostu wchodziły w dorosłe życie.
„Ostatni wykład” to książka wzbudzająca wielkie emocje. Trudno obojętnie przejść obok publikacji, w której autor żegna się z życiem i robi to w sposób ciepły i pełen nadziei. Książka Randiego Pauscha z pewnością wzruszy niejednego czytelnika, pokazując, jak kruchą i cenną wartością jest ludzkie życie. Życie, którego na co dzień się nie docenia, a zwraca na nie uwagę dopiero w momencie, kiedy jest zagrożone. „Ostatni wykład” to jednak także wspaniały zbiór dobrych rad, książka motywująca do działania i osiągania w życiu wytyczonych celów poprzez spełnianie marzeń swoich i innych ludzi. To także książka skłaniająca do głębokich refleksji oraz przypominająca, że życiowym mottem każdego człowieka powinno być carpe diem.