Mistyka gór może zauroczyć każdego. I nic dziwnego, bowiem wrażliwe wnętrze człowieka chłonie piękno otaczającego świata. Tęsknotę za tym, co niedościgłe, najlepiej odczuwają zdobywcy górskich szczytów. Dla nich wspinanie się jest jak powietrze, bez którego nie da się żyć.
Książka „Od początku do końca” to dwuwątkowa relacja, z której jasno i wyraźnie wynika, że dla himalaisty sprawą normalną jest chęć jak najszybszego przeżywania zwykłej, szarej codzienności, by znów – po raz kolejny – znaleźć się w ukochanych górach. Sytuacja taka powtarza się bez końca aż… do końca. Na zawsze w Himalajach pozostał 32-letni Piotr Morawski. Zginął tragicznie na stokach Dhaulagiri (8167m). Opisywane przez niego osobiste przeżycia stanowią pierwszy wątek owej niecodziennej relacji. Całość uzupełniają pełne tęsknoty i oczekiwania wspomnienia jego żony Olgi.
Czytelnik dowiaduje się o początkach ich miłości, która, karmiona ciągłymi rozstaniami, przetrwała do końca; o pierwszej wyprawie w Tien – szan i zdobyciu Chan Tengri (7010m); o rezygnacji z ataku szczytowego na Pik Pobiedy (7439m); o udziale w zimowej wyprawie na K2 (8611m), której efektem była amputacja odmrożonego palca prawej stopy. Jest świadkiem ciężkich warunków życia w mrozie i we mgle, w śniegu „po pachy” i w lodowatym wietrze z co najmniej dwudziestoma kilogramami bagażu na plecach. Skutkiem wspinania się w tak trudnych warunkach są odmrożenia, skurcze kończyn a także popękane wargi i wiele innych uszkodzeń ciała.
Kolejne wspomnienia dotyczą wyprawy na Shisha Pangma (8013m), zakończonej dojściem do wysokości trzystu metrów przed szczytem, a powtórzonej i zdobytej rok później. Czytelnik jest świadkiem niesamowitego trudu włożonego w zdobywanie gór himalajskich: Cho Oyu (8201m), Broad Peak (8051m), Nanga Parbat (8126m), Gasherbrum I (8068m) i Gasherbrum II (8034m). Na niektóre z wymienionych szczytów Morawski wszedł pierwszy, otwierając tym samym drogę kolejnym zdobywcom. Annapurny (8091m) będącej najgroźniejszym z ośmiotysięczników, nie udało się mu pokonać, chociaż próbował trzykrotnie.
Wspomnienia Morawskiego przeplatają się z przemyśleniami jego żony Olgi. Ta, która z utęsknieniem wyczekiwała każdego powrotu z wyprawy, z całych sił starała się zrozumieć „trudną do zrozumienia” pasję Piotra, który sam stwierdził: „Jestem w górach, w miejscu, do którego należę. I jak to inaczej nazwać? Czuję się wolny i tyle”. Spełniając codzienne obowiązki i wychowując dzieci, Olga odsuwała od siebie myśli o niebezpieczeństwie. Przestała się bać dopiero po jego śmierci. Pełna żalu i ogromnego smutku, wmurowała krzyż na Przełęczy Francuzów i wpatrując się w Dhaulagiri, rozpoczęła nowy etap życia.
Książka „Od początku do końca” uzupełniona jest o piękne zdjęcia wysokogórskich krajobrazów, co doskonale oddaje nastrój opisywanych miejsc. Zauroczeni nimi starajmy się tak żyć, by dokonywane przez nas codzienne wybory okazały się właściwe oraz by doprowadziły nas na szczyty dobra, piękna i miłości.