Cholerna zjawa. Cholerne czary-mary. I cholerna Cerise.
Ciekawostka: Niemka Juliane „Ju” Honish, autorka powieści, napisała Obsydianowe serce w języku angielskim w 2008 roku. Dopiero później przetłumaczyła je na swój ojczysty język, niemiecki. Czyżby język angielski lepiej wyrażał fantastycznego ducha powieści neogotyckiej?
Monachium, rok 1865. Elegancki hotel Nymphenburg. Ludzie odmiennie ubrani, osadzeni w innej rzeczywistości, choć w sumie niezbyt różniący się od nas. No, prawie wszyscy. Niekoniecznie bowiem tacy, jak graf Arpad, węgierski patriota i feyon, czyli osobnik, którego większość nazwałaby po prostu wampirem. Nadzwyczaj silny fizycznie, niesamowicie szybki, ze zdolnością do regeneracji własnego ciała. Dysponujący również innymi niezwykłymi zdolnościami - między innymi niezwyczajną wrażliwością na myśli i emocje innych.
Potrafił określić odczucia ludzi z dokładnością, która przestraszyłaby ich jeszcze bardziej, gdyby to ujawnił.
Panna Corrisande Jarrencourt z Anglii, określająca swój wiek na skromne dwadzieścia cztery lata. Powabna i miła, choć mało klasyczna piękność, która zdaje się skrywać więcej tajemnic, niż można by się spodziewać. Młoda kobieta pod okiem doświadczonej opiekunki poszukująca atrakcyjnego pod kilkoma względami kandydata na męża. Mademoiselle Cerise Denglot - bogini operowa. Śpiewaczka, kobieta samodzielna, zuchwała, utalentowana, uwielbiana przez mężczyzn, uwielbiająca łamać serca i być adorowaną. Tajemniczy pan Vonderbruck, małomówny mag, przysłany jakoby przez samego króla. Trzech dziarskich wojaków: podporucznik Udolf von Gorenczy - szwoleżer, podporucznik Asko von Orven - jegier i pułkownik Delacroix z pułku kawalerii. Wojskowi pracujący na cichym froncie ledwo widocznej walki wywiadowczej. Trzech mało rzucających się w oczy zakonników z pewnego nieznanego większości obywateli bractwa. Tajemnicza istota, pojawiająca się nagle znikąd jak groźny cień, budząca mimowolny lęk, manipulująca ludzką wolą. Niebezpieczna i niezrozumiała, której uwięzienie jest celem niektórych mieszkańców hotelu. Istota, która żyje w mrocznym, obsydianowym świecie. To tylko ważniejsze z niezwykłych postaci, które pojawiają się na kartach tej powieści. Każda z nich jest wyrazista, rozpoznawalna, charakterystyczna, nakreślona z rozmachem i fantazją nieomal ułańską.
Akcja Obsydianowego serca ma miejsce na zadziwiająco niewielkim, ograniczonym przestrzennie obszarze. W luksusowym hotelu, w kilku jego pokojach i w kilku innych, wybranych pomieszczeniach. Już to, samo w sobie, jest sztuką. Bohaterów też nie jest zbyt wielu jak na współczesne standardy. Mimo tego, książka potrafi zaintrygować, zachwycić, rozbawić i przykuć uwagę na czas lektury. To połączenie przygodowego fantasy i powieści awanturniczej, powieści gotyckiej i gorącego romansu. Rzecz zgrabnie napisana i pełna uroku. Sięgająca po tak atrakcyjne tematy, jak spiski, tajne stowarzyszenia, gry wywiadów, tajemnice wampirów, magia, rozterki kobiety poszukującej miłości.
Dziwne, jak wszystko tutaj znika. Ludzie, pistolety, rękopis, reputacja.
Ju Honish zabiera czytelników w niezwykłą, ironicznie zabawną podróż w przeszłość. W przeszłość wymyśloną, przetworzoną i mocno ubarwioną. Na szczęście, nie przesadza ze stylizacją na dawne czasy. Język jest zrozumiały, pozbawiony zgrzytliwych i niezrozumiałych archaizmów. Sposób myślenia postaci nie jest aż tak współczesnym czytelnikom odległy. Z minionych wieków zostaje przede wszystkim sztafaż budynków, strojów, zwyczajów, sposobu bycia i konwenansów. Entuzjazm, którym cechował się wiek dziewiętnasty - i to entuzjazm dotyczący wielu spraw. Efekt komiczny, choć zarazem pełen nostalgii, wywołuje kontrast między obecnymi a dawnymi czasy. Zachowania przerysowane w porównaniu ze współczesnymi, afektowane rozmowy, elegancja i kurtuazja, które odeszły w zapomnienie wraz z postępem nowoczesności. Niegrzeczne, skandalizujące zachowania, które obecnie wzięte zostałyby za coś normalnego, a nawet za szczyt eleganckiego sposobu bycia i wysokiej kultury osobistej. Honish patrzy na tamte czasy ciepło, choć przenikliwie i krytycznie. Dostrzega, że tak, jak obecnie za konwenansami kryją się rzeczy, o których głośno się nie mówi, politycznie czy społecznie niepoprawne, niewygodne. Pokazuje grę pozorów - uwielbianą przez ludzi grę w ukrywanie się za maskami charakterystycznymi dla danych czasów. Może tylko te dawne maski są bardziej kolorowe, mniej wulgarne i prostackie. Pokazuje mechanizmy społecznej autocenzury - to, o czym się nie mówi, zdaje się realnie nie istnieć. Nie mówmy o deficycie budżetowym, to go nie będzie.
Logika może znacznie zwiększyć szanse powodzenia. Ale zawsze pozostaje przypadek, któremu trzeba stawić czoła.
To powieść gotycka w ogólnym zarysie, w nacisku na opis emocji bohaterów i w mroczności niektórych scen, ale zarazem pozbawiona kwiecistych opisów, straszenia elementami typowymi dla tego gatunku literackiego: stare, opuszczone zamczyska (inne budowle), tajemnice przeszłości, podejrzani krewni, słotna jesień, deszcze i burze, mroczne zjawy i niewinne, bezbronne dziewice. Nad całą powieścią unosi się - mało straszny - duch groteski. Nic nie jest traktowane zupełnie poważnie, cudzysłów nieustannie towarzyszy czytelnikom w trakcie lektury. Czarny humor iskrzy się nieomal radośnie. Ironia momentami jest soczysta i ożywcza jak świeżo zerwana z krzewu pomarańcza. Powieść jest nowoczesna w formie, choć osadzona we wzbogaconych w magię czasach historycznych. Ju Honish mocno eksponuje wątek tajnych stowarzyszeń, jakże modnych w wieku pary: tajemne bractwa, masoni, Si, magowie, skrytobójcy i potomkowie inkwizytorów, będący na usługach wszechmocnego Kościoła, doskonale zorganizowane międzynarodowe grupy przestępcze (czyżby pierwowzór współczesnej mafii?). Pojawiają się też manuskrypty, dające władzę nad światem czy magiczne moce, z łatwością łamiące prawa fizyki i logiki. Fantazja autorki nie ma żadnych granic, śmiało wykracza poza wymiary znanej nam czasoprzestrzeni. Najważniejsze jednak, że jest to dobra lektura dla wielbicieli literatury, w której liczy się nie tyle sama akcja, co słowo, gra słowna. Potyczki słowne prowadzone są tu z niebywałym wdziękiem i kurtuazją, których moglibyśmy sobie życzyć i w naszych, tak często zbyt mało eleganckich czasach.
Najlepsze plany myszy i ludzi nie zawsze się powiodą.
Światu grozi przemiana w obsydianową pustynię. Do walki o ocalenie stanąć muszą nie tylko żołnierze, lecz także mistrzowie magii. Nie tylko ludzie, lecz...