Wędrówką wielką życie jest człowieka
Jeden list zmienia życie pewnego emeryta, Harolda. List od Queenie Hennessy, dawnej współpracownicy Harolda w browarze w którym przez lata był zatrudniony. List pożegnalny kobiety chorej na nowotwór, umierającej w Berwick-upon-Tweed. Pod wpływem impulsu, jak również słów anonimowej dziewczyny, sprzedającej na stacji benzynowej, Harold postanawia wyruszyć w pieszą wędrówkę do Berwick.
Proszę jej powiedzieć, że Harold Fry jest w drodze. Wystarczy, że będzie czekać. Ponieważ mam zamiar ją uratować, rozumie pani. Ja będę maszerować, a ona musi żyć.
Emeryt, zamknięty w rutynowej skorupie codzienności, wyrusza z South Devon na południu wyspy. Bez przygotowania, w starych żeglarskich butach, bez wielkich planów, bez doświadczenia. On, który w ciągu swojego życia rzadko pozwalał sobie na jakieś fanaberie. Pozostawia w domu żonę, z którą po latach wydaje się go niewiele łączyć. Ze sobą zabiera wspomnienia, pamięć, żale, nadzieje, oczekiwania.
Idąc samotnie, spotyka ludzi. Towarzyszą mu myśli, które wzmacnia trud nieprzywykłego do dalekich wędrówek człowieka. Niezwykła wędrówka Harolda Fry Rachel Joyce to powieść drogi – odpowiednik filmu drogi, którym zresztą się stała poprzez ekranizację. Z tym, że łatwiej niż w filmie pokazać na kartach książki stan umysłu i emocji bohatera. Jego życie wewnętrzne. Sama piesza podróż Harolda jest w jakiś sposób nierzeczywista. Trochę jak wyprawa w wysokie góry człowieka nieprzygotowanego kondycyjnie i mentalnie do ogromnego wysiłku. To wędrówka fizyczna, przed siebie, do celu, jak i wędrówka mentalna, w głąb siebie. Powoli poznajemy złożoną historię życia Harolda, jego bliskich. Fakty, które pozwalają nam lepiej zrozumieć bohatera. Zakończenie jest dosyć zaskakujące.
Początek może się zdarzyć więcej niż raz i to na różne sposoby.
To nie jest powieść bez wad: chwilami zbyt literackie są dialogi, irytująca jest podniosłość, elementy niewiarygodne lub mało wiarygodne, nagromadzenie złotych myśli. A jednak książka broni się jako całość. Pokazuje, jak trudno żyć, pozostawiając nieprzepracowane niedopowiedzenia, kłamstwa, iluzje, poczucie winy, skutki decyzji i wypowiedzianych słów. Dla Harolda każdy krok do przodu to zarazem krok do tyłu, do przeszłości, do rozliczenia się z nią. To spotkanie z samym sobą i uświadomienie sobie prawdy, nie tylko własnych jej wersji, ale i obrazu siebie w oczach innych.
Przeszłości nie można zmienić. Ale można z nią żyć wyciągając wnioski, korzystając z tych doświadczeń, które mieliśmy. Często są do tego potrzebni inni ludzie, w których słowach i obliczach możemy znaleźć własne odbicie. Zobaczyć siebie z zewnątrz i wykorzystać to do przemiany siebie. Tak właśnie robi Harold. Korzysta z inspiracji dostarczanej mu przez spotkania z innymi ludźmi, spotkanie z samym sobą w czasie wędrówki. Sens jego wędrówki zmienia się, a jej zakończenie będzie zaskoczeniem nie tylko dla niego.
Ale może właśnie tego świat potrzebuje. Nieco mniej myślenia i trochę więcej wiary.
Brawurowa opowieść o sile kobiecej przyjaźni Mając lat dziesięć, Margery Benson się zakochała. Mając lat czterdzieści sześć, uświadamia sobie, że to ostatni...