Już pierwsze zdanie tekstu otwierającego tomik „Niewiarygodne podróże” zaskakuje swoją trafnością: „Osoba wracająca z podróży nie potrafi o niej opowiadać, dość wcześnie mnie to uderzyło” – pisze Ilse Aichinger. Ta uwaga charakteryzuje większość ludzi zwiedzających odległe kraje czy tereny – dlatego też autorka tego zbioru felietonów pisze swoje teksty nie ruszając się z miejsca. Przy stoliku kawiarnianym, w szpitalu, w domu – powstają quasi-reportaże, refleksje na temat aktualnych wydarzeń, recenzje z filmów i książek, wspomnienia i przemyślenia. Często przypadkowe skojarzenie staje się pretekstem do prezentowania historycznych anegdotek i wiadomości, które nie trafiają do zwykłych podręczników historii.
Od intelektualnych i obiektywnych opisów płynnie przechodzi Aichinger do podgrzewania emocji. Często jednym z pozoru niewinnym zdaniem zdradza swoje podejście do opisywanej sprawy i wręcz narzuca jej ocenę. Kontrowersyjne tezy występują tu nierzadko w charakterze puenty. Taka strategia oznacza między innymi konieczność weryfikowania lektury i przyjętych sądów. Silnie wybrzmiewające ostatnie zdanie nakazuje reinterpretację tekstu, odwraca go i zmienia. Wydawać by się mogło, że reportaże z podróży bez ruszania się z miejsca nie mogą przynosić ciekawego materiału do przemyśleń – tymczasem w niczym nie ustępują one rzeczywistym reportażom, równie silnie wpływając na czytelników. Zacięcie felietonistyczne autorki owocuje serią tekstów „interwencyjnych” o wyraźnym przesłaniu.
To jednak nie tyle publicystyczne co literackie teksty. Autorka przy ich pomocy komentuje rzeczywistość – współczesną i przeszłą. Koncentrując się na drobiazgach, nakreśla szerszą perspektywę czytelniczą, dzieli się z odbiorcami spostrzeżeniami. Na kartach „Niewiarygodnych podróży” odżywają bohaterowie książek i historyczne postacie. Autorka udowadnia, że przeszłość i teraźniejszość nie mogą być banalne. Na odbiór „Niewiarygodnych podróży” wpływa też zwięzłość prasowych felietonów. W lapidarnych tekstach udaje się Aichinger nakreślić problem, zaledwie zarysować poruszane kwestie, ale przez wybór najważniejszych wątków może autorka wzbudzać zainteresowanie.
Wydaje się też, że chce Ilse Aichinger zachęcić odbiorców do odbywania podobnych intelektualnych wypraw. Marzy, żeby ludzie „chociaż raz zrezygnowali z podróży i otworzyli się na krajobraz za oknem, czy na ten, który wynika z ich własnej biografii”. Nietypowe podejście do felietonowych zwierzeń sprawia, że teksty Aichinger sytuują się na marginesie ważnych historycznych i literackich opisów: to intrygujące uzupełnienie głównego nurtu poszukiwań. Są tu wyznania zainspirowane powrotami do dzieciństwa – jak choćby motywów związanych z Bożym Narodzeniem. Pamięć o indywidualnych przyzwyczajeniach przekuwa się na doświadczenia wspólne wielu czytelnikom: i o to właśnie chodzi. Od drobiazgów, rzekomo przypadkowych przemyśleń, dociera Aichinger do wniosków natury ogólnoludzkiej.
Ważny jest i mozaikowy charakter zamieszczonych w tym zbiorku felietonów. Przy jednym temacie autorka wykorzystywać może i wiadomości wynalezione gdzieś w zakurzonych tomach, osobiste wyznania i rozmowy z bliskimi, własne komentarze, cytaty z prasy, podpatrzone zachowania, wskazówki topograficzne, aluzje do filmów i literatury… „Niewiarygodne podróże” to zbiór felietonów niestereotypowych. Zatrzymane tu pomysły, nawet dotyczące cyklicznych wydarzeń, nie są szablonowe – Ilse Aichinger zaskakuje świeżością spojrzenia. Utrwala na kartach swojej książki chwile ulotne. Zestaw tekstów kończy wywiad przeprowadzony z autorką, wywiad dość nietypowy, bo dotyczący śmierci. Pewne jest, że „Niewiarygodne podróże” dostarczą wielu przemyśleń i materiału do refleksji.
Mój zielony osioł Ilse Aichinger to pierwszy w języku polskim zbiór twórczości jednej z najważniejszych współczesnych austriackich pisarek. Monumentalny...