Romanse i historie ze zdradą w tle wciąż rozpalają zmysły i cieszą się sporym zainteresowaniem czytelników, których wielu deklaruje, że nigdy nie dopuściło się, albo nigdy nie zamierza zdradzić swojego partnera. W czym zatem tkwi tajemnica tak wielkiej popularności tych powieści? Czy dlatego, że zakazany owoc smakuje najlepiej? A może chodzi o kwestię podejścia, które głosi, że jednorazowy „skok w bok” wcale nie oznacza zdrady? Na pytania te stara się odpowiedzieć Alicja Masłowska-Burnos w swojej powieści Niech prawda śpi.
Diana to czterdziestotrzyletnia żona, matka dwóch synów i pracownica redakcji jednej ze strzelińskich gazet. Cykl artykułów, jaki ma napisać wraz z nowym nauczycielem historii, okazuje się początkiem zdecydowanie zbyt bliskiej znajomości. Romans wybucha, a cielesne pożądanie z każdym spotkaniem przeradza się w coraz większe przywiązanie, a z czasem – w uczucie. I chociaż początkowo układ był jasny, Diana i Dawid mieli tylko spotykać się na seks, to sytuacja wymknęła się kochankom spod kontroli. Miłosna obsesja, wątpliwości dotyczące dotychczasowego życia i stabilizacji ogarniają Dianę, a Dawid tylko utwierdza kobietę w tym, że powinna zostawić wszystko i wszystkich, by związać się z nim.
Książka Niech prawda śpi – choć z założenia jest romansem obyczajowym – tak naprawdę mocno wychodzi poza ramy gatunku. Mimo gęstej, pełnej pożądania atmosfery, autorka skutecznie unika opisów scen erotycznych. Namiętność zdaje się rozgrywać w głowach bohaterów, w ich pragnieniach i marzeniach.
Alicja Masłowska-Burnos koncentruje się na psychologii swoich postaci. Świetnie portretuje Dianę – kobietę, która ma wszystko: szczęśliwą rodzinę, kochającego męża, stabilizację finansową. Okazuje się jednak, że to jej nie wystarcza. Że chwilowa namiętność skutecznie może wszystko zniszczyć. Dawid jest postacią enigmatyczną. Niewiele o sobie mówi, niewiele też opowiada o przeszłości. Jest trzydziestotrzyletnim kawalerem, człowiekiem bez zobowiązań, co jeszcze bardziej intryguje Dianę.
Niech prawda śpi w dużym stopniu oparta jest na dialogach między postaciami, na wiadomościach, jakie wysyłają sobie przez messengera, na SMSach. Prosty, kolokwialny język, formą przypominający codzienne rozmowy dwójki kochanków, sprawia, że tym bardziej wnikamy w opowieść, tym mocniej nas ona pochłania. A momentami możemy nawet odnieść wrażenie, jakbyśmy zakradali się i podsłuchiwali ich zwierzenia.
W powieści Alicji Masłowskiej-Burnos można odczuć też swego rodzaju mrok. Przyczynia się do niego zagadkowy początek historii, a wrażenie potęguje każdy kolejny tydzień romansu Diany i Dawida. Czytelnik domyśla się, że relacja tej dwójki nie może zmierzać do szczęśliwego finału. Że ktoś w końcu będzie musiał za zdradę zapłacić. Bohaterowie brną w zakazany związek jak w ślepą uliczkę. Mimo ostrzeżeń, które coraz wyraźniej docierają do Diany.
Niech prawda śpi to niepokojąca historia, udana próba opisania psychologii osób ogarniętych obsesją miłości, dryfujących na krawędzi pożądania i namiętności, gotowych zaprzepaścić to, co budowali latami, ludzi, którzy bez względu na wszystko pragną tylko zaspokojenia własnych potrzeb, czy – wreszcie – popadają w narcyzm. To nietypowy romans, to opowieść wymykająca się schematowi płytkich, pozbawionych sensownej fabuły erotyków lub rozgrywających się w urokliwej scenerii gorących romansideł. To trochę kryminał, trochę – powieść psychologiczna, trochę – małomiasteczkowa obyczajówka. Ale z pewnością to lektura mocno intrygująca.