Delikatność japońskiego pejzażu
Donald Richie przez kilkadziesiąt lat mieszkał w Tokio, jednak w Japonii tak naprawdę zafascynowała go prowincja. W Morzu Wewnętrznym z zachwytem opisuje swoją podróż po wyspach i wysepkach położonych między Honsiu, Kiusiu i Sikoku, ukazując ich subtelne piękno. Przez długi czas pozostawały one w geograficznej izolacji, co sprawiło, że mógł tam przetrwać tradycyjny styl życia. Tu, w małych miastach i miasteczkach, Richie odnalazł domy o szarych kamiennych dachówkach, gdzie życie toczy się niespiesznie, tym samym rytmem, co przed wiekami.
Choć dopiero obecnie ukazuje się pierwsze polskie tłumaczenie książki – pamiętnika z wyprawy, która odbyła się w 1962 roku, to ta lektura nadal może być ciekawym doświadczeniem. Przyjemnie jest czytać, jak Donald Richie odwiedza stare, opuszczone chramy, flirtuje z uczennicami w marynarskich mundurkach lub pływa, otoczony przez miriady mlecznobiałych meduz. Ma to w sobie coś z kontemplacji – uspokojenienie, stopniowe „wsiąkanie" w krajobraz. Pisarstwo Donalda Richie przywodzi na myśl archaiczną, elegancką prostotę filmów Yasujirō Ozu.
Tego świata już nie ma: Richie dociera do miejsc, gdzie staromodni recytatorzy Kaidan (怪談) opowiadają niesamowite historie o bohaterskich czynach z epoki Tokugawa; opisuje piękno i koszmar leprozorium oraz tradycyjne zajęcia rybaków. Ważnym elementem narracji jest poetycko opisywana zmysłowość. Skóra Japończyków ma kolor i przejrzystość ryżu. Donald Richie wspomina barwne pochody oiran (花魁) – dystyngowanych kurtyzan – i podziwia misterny tatuaż na skórze młodego yakuzy. Jak pisze, piękno nie jest stanem, jest właściwością.
Morze Wewnętrzne to książka, którą cechuje delikatny humor i bardzo subtelna erudycja. Narrator jest ciekawy świata, oczytany, autentycznie zainteresowany poznaniem lokalnych legend. Opisując japońskie kawiarnie, nagle odnajduje w nich estetykę Mondriana. Ma sporą wiedzę na temat historii odwiedzanych miejsc i prezentuje liczne ciekawostki. Jednocześnie nie prowadzi pracy stricte naukowej – po prostu pragnie zabrać czytelników w podróż do świata odchodzącego powoli w niebyt.
Sposób opisywania drogi przez Donalda Richie przypomina pod wieloma względami dobrze znane w Polsce książki podróżnicze Paula Theroux. Podobnie jak Theroux, Richie nie kreuje się na bohatera, wręcz przeciwnie: narzeka na niewygody, bywa zgryźliwy, wręcz cyniczny, co dodaje jego narracji autentyczności. Jednocześnie jednak opisuje odwiedzaną krainę z dużą czułością – niemalże jak kochankę.
W drugiej połowie książki w reportaż gwałtownie wdziera się prywatna opowieść, co dla części odbiorców może stanowić poważną wadę tej pozycji. Choć barwne opisy egzotycznej obyczajowości mogą zaintrygować czytelnika i z pewnością doceni on poetycki język, to niekoniecznie będzie zainteresowany przedstawionym w Morzu Wewnętrznym spotkaniem autora z prostytutką czy historią jego nieudanego małżeństwa. Te fragmenty dodają relacji realizmu, choć mogą odrzucać wielu czytelników. Można spokojnie je jednak pominąć i dać się porwać w niezwykłą podróż do świata, którego już nie ma – świata niczym ze starych japońskich drzeworytów.
Kumagai Naozane był japońskim wojownikiem sławnym z tego, że ściął głowę młodemu samurajowi Atsumori. Wydarzenie to stało się osnową jednej z najbardziej...