Krwawe ofiary miasta
W Juárez jest wysoka przestępczość (...). Wielu młodych ludzi przybywa tam, by zrealizować amerykański sen. Ludzie napływają z południa, są przyzwoici, ciężko pracują i nie wiedzą nic o ulicach. Zabierają ich przestępcy i wkrótce ci młodzi ludzie kupczą swoimi ciałami i biorą narkotyki. Po roku mają tatuaże gangu. Szefowie mafii sprzedają prochy w tych miejscach, gdzie rośnie popyt i nie muszą przebijać się z nimi do USA. Obecnie tonę kokainy przerabiają czternastolatki - tak brzmi smutna prawda o Juárez, mieście, w którym na ulicach można znaleźć wyłącznie śmierć.
O miejscu tym zrobiło się głośno za sprawą dokumentu „Miasto zbrodni”, emitowanego przez TVN. Teraz zaś makabryczny fenomen Juárez przedstawia Charles Bowden w książce „Mordercze miasto. Meksykańskie lekcje umarłych”. Dowiemy się z niej, że są dwa sposoby na utratę zdrowia psychicznego w Juarez. Jeden z nich stanowi wiara, że przemoc jest efektem wojen pomiędzy kartelami. Drugim jest pragnienie zrozumienia tego, co stoi za każdym z morderstw.
Trzydziestoletni Ernesto Romero Adame to pierwsza oficjalna ofiara sezonu morderstw. Niecałe trzy tygodnie później znaleziono zastrzelonego Juliána Cháireza Hernándeza, porucznika policji, a siedem godzin później, zwłoki nagiej Mirny Yeseni Muñoz Ledo Marín, zadźganej nożem. To zaledwie początek krwawej masakry i ciał, których tożsamość udało się zidentyfikować. A ile jest ofiar bezimiennych? „Mordercze miasto” to jednak nie tylko opowieść o morderstwach - te nie rozróżniają płci i nie istotne są ich przyczyny. Morderstwo samo w sobie to po prostu mały fragment życia, może zostać odrzucone jako coś niezwykłego, irracjonalnego albo ekstremalnego - pisze autor. Książka to obraz piekła na ziemi, miasta przesiąkniętego krwią, przemocą, zgnilizną, miasta, gdzie policja rywalizuje z wojskiem o względy przestępców, a narkotyki zalewają rynek. Charles Bowden tworzy przenikliwy, wstrząsający reportaż o mieście, w którym sposobem na życie są posypane kulami ulice z graffiti na ścianach, stalowe kraty w oknach, ostrożnie wychylające się twarze i ciała, na zniszczonych chodnikach. W książce splata się kilka wątków: mamy Miss Sinaloę, piękność, która wybrała się na przyjęcie w Juárez i została wielokrotnie zgwałcona i oszalałą porzucono ją na pustyni w Azylu; mamy dziennikarza, który ośmielił się popełnić błąd - napisać prawdę o Meksyku; nawróconego El Pastor, prowadzącego przytułek dla obłąkanych i... skruszonego seryjnego zabójcę. Zakończenie książki stanowi zbiór wycinków z meksykańskich gazet „El Diario” czy „El Paso Times” z 2008 roku, dających obraz tego, co dzieje się na ulicach morderczego miasta, gdzie gwałty, tortury i porwania są na porządku dziennym.
Charles Bowden pisząc „Mordercze miasto”, zabiera nas do piekła i jest to piekło na ziemi. Jednocześnie to miejsce, w którym wszyscy czują, że żyją. Jakie jest zatem Juárez? Autor nie ocenia, nie potępia, daje nam za to rzetelny, porażający obraz miasta, które ogarnął chaos i gdzie króluje przemoc. Książkę, choć poruszającą tak mroczny temat, czyta się sprawnie, zastanawiając się jednocześnie, jak to możliwe, żeby we współczesnym cywilizowanym świecie zdarzały się takie rzeczy. Odpowiedzą niech będzie milczenie ofiar.