Czy można graficznie przedstawić apokaliptyczne wizje końca cywilizacji wielkomiejskiej, opierając się na cytatach z twórczości Brunona Schulza? Trzeba do tego wielkiego talentu, wyobraźni i... odwagi. Jakub Woynarowski posiada to wszystko. Udowodnił to już niejednokrotnie, tworząc oryginalne projekty, które znalazły szersze uznanie.
Tym razem stworzył książkę, która jest serią wizji upadku miasta, w którego tkanki wdziera się przyroda. Najpierw są to tylko pęknięcia na murach, drobne rysy, szpary, przez które widać czarną otchłań. Pociemniałe słońce zdaje się więdnąć w oczach w tych straconych krajobrazach - pisze Schulz, a Woynarowski świeci z białej kartki pomarańczowym kołem, wchłanianym po kawałku przez ciemność. Słońce znika, pojawia się czarna plama – czeluści odpływu w zlewie, z którego wyłaniają się pierwsze rośliny.
Przyroda zagarnia - albo raczej: odbiera - wydarte jej kiedyś przestrzenie. Wdziera się do mieszkań, wchodzi przez rury, zadomawia się pod kaloryferami. Przygotowuje przestrzeń dla bardziej ruchliwego życia. Wszystko zdaje się gnić w ciemnościach: Nagle świat cały zaczyna więdnąć i czernieć. Szybko wydzielał się zeń majaczliwy zmierzch, którym zarażały się wszystkie rzeczy. Z ciemności zaczyna wyłaniać się nowe życie, tworzone gdzieś na poziomie komórkowym, wyłaniające się z mikroelementów, zasianych przez hulający w mroku wiatr.
Na początku było słowo. Teraz wraca ono do swoich prapoczątków, rozkłada się, by złożyć się na nowo, tworząc nową jakość. Bez obecności pierwiastka ludzkiego. Świat ludzi zostaje pochłonięty przez Naturę. To ona obejmuje teraz pełne panowanie. Jak kiedyś, jak w swych początkach.
Za pomocą dwóch kolorów i serii obrazów autorowi udało się stworzyć apokaliptyczną historię upadku i podnoszenia się do nowego życia - całkiem nowego, wypełnionego rojami mrówek, karaluchów i innych niezidentyfikowanych robali, które obejmują władzę nad światem.
Co będzie dalej? I może dobrze się stało, że wszystko legło w gruzy i wszystkiego można się spodziewać, że wolno raz według swego kaprysu odbudować się według chimery, której się jeszcze nie przeczuwa.
To niepokojąca książka, którą doświadcza się jak filmu animowanego z narratorem, który „z offu" opowiada, co może się zdarzyć na koniec czasów.