Miał wyczucie. Znał się na wszystkim i wszystko potrafił opisać. Choć na co dzień w redakcji człapał w rozdeptanych kapciach i donaszał garnitury po krewnym, wiedział wiele o elegancji. Był nieuważny, kiedyś przez przypadek wypił lakier nitro. Mawiał, że byle idiota potrafi ocenić tekst, którego nie czytał, a on ocenia materiały, których nie zna i nigdy się nie myli. Zapamiętano go jako wyjątkowego redaktora, człowieka, który połączył świat Polski Dwudziestolecia Międzywojennego i Polski Ludowej, zachowując to, co najcenniejsze. Redaktor Eile.
Marian Eile stworzył w 1945 roku „Przekrój”. To pismo, określone mianem najlepszego i najciekawszego czasopisma kulturalnego całego obozu socjalistycznego kształtowało inteligencję powojennej Polski. Za pieniądze marksistów wydawał niemarksistowskie pismo. Stefan Kisielewski nazwał „Przekrój” polskim „Playboyem”, a jego redaktor naczelny potrafił obejść cenzurę. Kiedyś opublikował zdjęcie ślicznej Amerykanki i dodał podpis, że kobiety z Ameryki mają brzydkie biusty. Czytelnicy wyrywali sobie pismo z rąk.
Najnowsza książka Mariusza Urbanka, autora m.in. publikacji Brzechwa. Nie dla dzieci, Tuwim, wylękniony bluźnierca i Genialni. Lwowska Szkoła Matematyczna zatytułowana: Marian Eile. Poczciwy cynik z Przekroju to opowieść o pasji i geniuszu człowieka, który wymyślił pismo uczące Polaków (i nie tylko!) dobrego gustu, smaku, zasad elegancji i savoir-vivre’u. Eile kochał samochody, zatem w świecie, gdy na samochód – a właściwie na talon na pojazd z „demoludów” – czekało się latami, „Przekrój” pisał o motoryzacji. W czasach potępianej przez władze „zgniłej kultury Zachodu” „Przekrój” promował jazz. Na temat elegancji pisała w nim o modzie Barbara Hoff, założycielka domu mody Hoffland, funkcjonującego poza systemem handlu, podlegającego centralnej, odgórnej regulacji. O ubraniach z Hofflandu sprzedawanych w Warszawie kobiety śniły od morza po góry. Świat „Przekroju” był enklawą piękna i inteligencji.
Mariusz Urbanek po raz kolejny dostarcza czytelnikom opowieść o człowieku wyjątkowym, niebanalnym, pokazując zarówno postać, jak i dzieło jej życia, będące potwierdzeniem geniuszu bohatera. W tysiącach przytaczanych anegdot odnajdujemy świat, który przeminął. Choć dzisiaj trudno sobie wyobrazić, jakie zakazy – wynikające głównie z cenzury, ale nie tylko, bo przecież wydawanie gazet wiązało się mnóstwem przeszkód i utrudnień – obowiązywały, zupełnie niepojęte wydaje się, że Marian Eile prowadził „Przekrój” przez dwadzieścia cztery lata. Opuścił pismo podczas nagonki antyżydowskiej po 1968 roku. Jednak te dwadzieścia cztery lata były czasem, w którym, omijając cenzurę i pokonując wszelkie ograniczenia, dokonał właściwie niemożliwego.
„Przekrój” bez Mariana Eilego był już nie ten sam, co wcześniej. Niby wciąż pojawiały się – jak pisze Urbanek – reportaże o krajach kapitalistycznych, lekko plotkarskie artykuły, podkreślające zainteresowanie wobec krajów kapitalistycznych, ale pomimo idących w setki tysięcy nakładów wszyscy czuli, że pismo się zmieniło. Że było inne. Redakcja wciąż unikała publikacji na życzenie PZPR, ale zaczynało brakować pomysłów, żarty nie tętniły życiem, „Przekrój” osłabł.
Marian Eile umarł w pracy. Jego dzieło przeżyło stwórcę, ale zmieniły się też czasy i sytuacja Polski. Zniesiono cenzurę, w Polsce można już było kupić gazety z całego świata. Opowieść Mariusza Urbanka o szarym świecie PRL i o piśmie, które Eile tworzył, to podróż w czasie do wartości, które dzisiaj odchodzą. Doskonałym, skrzącym się językiem autor opowiedział o umiłowaniu precyzji i niekończącym się poszukiwaniu spełnienia marzeń. Bardzo polecam.
Partner wydania: Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem Autor najpoczytniejszych książek dla młodych czytelników, ojciec Koziołka Matołka, nie za bardzo lubił...
Publikacja książkowa przedstawiająca 16 znanych kobiet, których kariera częściowo lub całkowicie przypadła na okres PRL-u.Są to:Agnieszka OsieckaBarbara...