Tournee po Europie amatorskiego zespołu teatralnego, czas prób i życiowych doświadczeń, a w to wszystko wplecione uczucia, ciekawe przygody i garść ogólnoludzkich refleksji. Prawda, że zapowiada się ciekawie? Do tego wyjątkowego smaczku książce przydają jeszcze fragmenty z Życia pszczół Maurice’a Materlincka, rozpoczynające każdą z czterech części książki. Skłamałabym, mówiąc, że nie zwróciłam uwagi także na intrygującą okładkę, na której widzimy zabawnego arlekina, stojącego obok wielkiej, białej walizki. Łącząc więc wrażenia wizualne ze słowem, wypada stwierdzić, że tą książką znudzić się raczej nie sposób.
W podróż do Pampeluny z przygotowywanym sumiennie występem wyrusza grupka ludzi w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Helena, pracownica Domu Kultury w Olsztynie, będąca pomysłodawcą tego wydarzenia, jej były mężczyzna, Stefan Kiessling, przyjaciółka Alicja, młoda, zbuntowana, obcięta „na zapałkę" Marta Salińska, chadzający swoimi drogami fotograf Hugo Banaś, studentka psychologii Roksana, Lena – córka wędrownych aktorów, Łukasz – student muzyki, profesor Franciszek Górczyński – samotnik i Rita – pół-Polka pół-Rosjanka „o wiecznie zmartwionym wyrazie twarzy”. Oczywiście to nie wszyscy bohaterowie książki, ale dzięki takiemu ich doborowi można od razu zauważyć, że każdy z nich należy do zupełnie innego świata. Tymczasem wyruszają wspólnie w drogę, obciążeni mniej lub bardziej ważnym problemem, z bagażem własnych doświadczeń, próbując coś zmienić w swoim życiu, coś poukładać lub zrozumieć. Tworzą się pary, zawiązują przyjaźnie, dają o sobie znać dawne uczucia. Łukasz przejeżdża kawał świata, aby dojrzeć do podjęcia wiążącej decyzji o związku z Mayą, Franciszek, zakochany w samotności, rozbija swoje sztywne zasady i staje się zupełnie innym człowiekiem, Helena, walcząca podczas trasy o dawne uczucie do Kiesslinga, odnajduje poszukiwany od dawna spokój w ramionach innego mężczyzny. I tak każda z postaci staje się wraz ze swoim małym światem ważnym elementem układanki, którą z pasją układa autorka, fundując czytelnikowi niemałe emocje.
Wśród wartkich dialogów, opisów i zmieniających się w migawkowych obrazkach twarzy snują się także sennie słowa - bardzo ważne, będące projekcją myśli, wyciąganych z danych sytuacji wniosków. Można powiedzieć: mentalny antrakt, w sam raz na przemyślenie przeczytanej do tej pory treści:
Taka podróż to tylko złudzenie zmiany, pomyślała Rita. Zmiana miejsca, zwiększony dystans do rzeczywistości, garść nowych wrażeń, nic więcej. Zanim się obejrzymy, wszystko znów będzie jak dawniej.
Podobnych przerywników mamy całkiem sporo, co pozwala czytelnikowi zagłębić się w życie wewnętrzne danej postaci i na moment odetchnąć. Bo lektura nie jest wcale łatwa - z tego względu, że dotyka najbardziej intymnych spraw ludzkich w taki sposób, że człowiek mimowolnie staje się mocno zaangażowanym uczestnikiem przedstawianych zdarzeń. Sama odbierałam większość obrazów w szarościach, powoli przesuwając się do przodu. Autobus – życie, szyba – nasze słabości i lęki, a za nimi wolność, inny świat. Tak można ewokować przedstawioną w powieści rzeczywistość. Zabrakło tu jednak zdecydowanie akcji, która zanika na rzecz rozbuchanej psychologizacji. Praktycznie cała lektura ogranicza się do opisu jazdy i snucia niełatwych życiowych przemyśleń. Pointa nie przynosi wytchnienia, autorka bowiem zaserwowała ją czytelnikom na początku, co potęguje nieład i pewien niepokój. Niespokojnie i duszno jest do samego końca. Dopiero po ostatniej kropce można zrozumieć pierwsze strony, z których treści, niestety, już się niewiele pamięta. Zawsze jednak można wrócić i dopisać zakończenie do life story każdego z bohaterów.
Jest jeszcze tytuł. Na pewno mocno ułatwia jego zrozumienie wywiad z autorką zamieszczony na stronach Wydawnictwa Literackiego, a po głębszych przemyśleniach można dojść do chociażby zbliżonych porównań. Tytułowa Królowa Pszczół to Europa, unijna wspólnota. To, co łączy ludzi, narzuca im określone zadania, rozdaje role, „tasuje” i rzuca w różne miejsca. Ludzie to właśnie pszczeli rój, a w ulu - jak to w ulu - oprócz tego, że gwarno, to jednak panują w nim żelazne zasady i harmonia. Autorka chciała więc zaznaczyć, iż wszystko, co spotyka człowieka, ma sens, jest składową jego przeznaczenia i niesie pewną głębię.
Książka Krenz to lektura dobra, wzbogacona ciekawym konceptem fabularnym. Napisana sprawnie, barwnym językiem, z „szerokim marginesem”, za którym zapisywane są zdania-perełki, zapadające w pamięć uważniejszym i bardziej wrażliwym czytelnikom. I mimo, że autorka opowiada o zwykłej, ludzkiej codzienności, bez fajerwerków i ozdobników, to nie popada w sztampowość. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że wśród wielu podobnych książek podejmujących wątki egzystencjalne, tę można okrzyknąć mianem królowej. Ze względu na pomysł i poetykę.
Kolejna książka autorki bestsellerowej powieści W ogrodzie Mirandy. Tym razem bohaterką jest młodziutka balerina Julia. Dziewczyna odnosi sukcesy na scenie...
Miranda - 28-letnia prawniczka poświęca się bez reszty pracy w prestiżowej warszawskiej kancelarii. Podporządkowane karierze życie bohaterki zmienia się...