W Pradze lepiej nie umierać. Kostnice nr 1 i nr 2 są przepełnione, a poza tym zanim zmarli trafią do nich ze szpitala, często gubią się po drodze. O tak, rejonizacja kostnic sprawia, że nie jest łatwo trafić do tej właściwej! I nic w tym nadzwyczajnego – przecież nie da się nic poradzić na to, że pacjenci „uparli się z tym umieraniem jak kto głupi”.
W świecie Marka Ławrynowicza śmierć zostaje zdesakralizowana. Jest tak zwyczajna, że aż groteskowe wydaje się mówienie o niej. Każdy z nas prędzej lub później odejdzie z tego świata, o czym więc dyskutować, a tym bardziej – nad czym ubolewać? Uświadomić sobie jednak trzeba, że ludzie istnieją dotąd, dopóki wspominają ich żywi. A któż by chciał, aby pamięć o nim zaginęła? Nikt przecież. Dlatego od zbędnych, zahaczających o metafizykę, dywagacji o umieraniu właściwsze jest bardziej pragmatyczne podejście do sprawy. Chociażby wykupienie odpowiednio widocznego miejsca na cmentarzu. Czy jednak starsza pani ma szansę otrzymać najlepszą kwaterę, położoną przy skrzyżowaniu dwóch głównych alei cmentarnych, gdy rywalizują o nią także: proboszcz, wpływowy biznesmen i Wielki Patriota? Poza tym, czy uczciwość zawsze popłaca? Może wybudowanie atrapy domu (z piejącym kogutem i krową ruszającą głową!) specjalnie na przejazd Mateczki Imperatorowej powinno zostać przyjęte z większym aplauzem przez dwóch budowniczych, potrafiących z najprostszych materiałów zmajstrować pałac? Książę Krokodyl przekonał się na własnej skórze, co lepsze. Tak jak i przekonuje się o tym, jak wygląda kabaret od kuchni młody aktor wyruszający w trasę z podstarzałą i trochę zniedołężniałą grupą artystyczną: Mortadelem, Wielkim Konferansjerem, Polą i Bronisławem.
Zdecydowanie absurdalny to zbiór opowiadań. Zdecydowanie poważna tematyka jest w nim poruszana. Zdecydowanie ta mieszanka absurdu i powagi wzbudza zainteresowanie czytającego. Tragicznie brzmią prześmiewcze słowa na temat śmierci, a jednocześnie – pozwalają spojrzeć na panią z białą kosą z przymrużeniem oka, tak jak patrzano na nią choćby w „Rozmowie Mistrza Polikarpa ze Śmiercią”, gdy ta biegała w tę i z powrotem włażąc do lisich nor i wyciągając z nich zwierzęta za ogony. Tak. Śmierć jest zarówno straszna i nie-straszna.
Z umieraniem jest jeszcze gorzej, bo tak naprawdę nie wiadomo do końca, jak jest. Ni to człowiek żyje, ni to nie żyje. Przerażające, prawda? Ławrynowicz (chciałoby się powiedzieć – zdecydowanie!) potrafi się bawić słowem. On wie jakże przyjemnym uczuciem jest składanie słów w zdania, bawienie się ich znaczeniami, a przede wszystkim – oddziaływanie na czytelnika. Ah, żeby tak czytelnika uderzały naprzemiennie: wyśmienity nastrój wypełniony śmiechem i nostalgia skrzyżowana z melancholią, smutkiem, ba! zadumaniem nawet! Ławrynowiczowi się to udaje.
Autor w swych opowiadaniach wykrzywia świat do granic niemożliwości (tak właśnie – niemożliwości) sprawiając, że jego odbiorca zaciera ręce po każdej kolejnej części książki i z zapałem zabiera się do następnej i następnej porcji tekstu przesiąkniętego czarnym humorem. Ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości? Jeśli tak, należy się podsumowanie. „Korytarz” jest bez wątpienia ciekawą propozycją wydawniczą. Polecam go wszystkim. Szczególnie zaś tym, którzy temat śmierci traktują z powagą. Albo i gorzej – ze śmiertelną powagą!
Anna Szczepanek
Miejscami liryczna, lecz podszyta czarnym humorem minisaga dwóch kresowych rodów, doprowadzona do końca lat pięćdziesiątych. Książka skrzy...
Zabłocki, jesteście oskarżeni o pacyfizm! Bohater tej powieści będzie się zapewne kojarzył ze Szwejkiem, ale to nie do końca prawda. Paweł Zabłocki...