Świat tarotem (nie)stoi
Widzę świetlaną przyszłość. Duże pieniądze. Przystojnego bruneta u Twojego boku... Ile razy daliśmy się nabrać na te słowa, które miały być prorocze, a przynosiły tylko rozczarowanie? Ile razy, w akcie desperacji i w poszukiwaniu nawet złudnej nadziei, wydaliśmy ostatnie pieniądze na wizytę u wróżki, która miała przepowiedzieć naszą przyszłość i sprawić, że los się odmieni? Czy rzeczywiście powinniśmy sceptycznie podchodzić do wróżb? Wszak z usług tarocistek czy numerologów korzystają także najwyższe głowy państw, aktorzy czy pisarze. Czy oni również padają ofiarą wszechobecnego pędu do sukcesu i oddawania swojego życia w cudze ręce?
U wróżki potwierdzenia swojego status quo szuka również Ewa Jaworska, blisko czterdziestoletnia redaktor działu psychologii w „Kobiecie Modnej”, bohaterka wciągającej książki Klub racjonalistek. Opublikowana nakładem wydawnictwa Albatros powieść to kolejna już po Cieniu Kilimandżaro książka, która wyszła spod pióra Sergiusza Pinkwarta. Tym razem trzymamy w dłoniach powieść z dreszczykiem, historię zakrawającą na kryminał - i to z magiczną nutą. Mimo, iż książka stanowić ma kontynuację poprzedniej, to jednak odnajdziemy tu zupełnie inną atmosferę, zmienia się również dynamika akcji. Jest wesoło, jest smutno, jest refleksyjnie, a nawet strasznie – ilość zdarzeń zawartych na stronach książki nieco oszałamia, ale z pewnością nie pozwala się nudzić. I choć, zagłębiając się w meandry opowieści, możemy czuć się lekko przytłoczeni i zdezorientowani, to jednak warto spędzić kilka godzin na tej wakacyjnej lekturze - i to nie tylko w deszczowe dni.
Ewa po rozwodzie z Tomaszem wychowuje jego syna, piętnastoletniego Kubę – owoc związku z poznaną w Tanzanii kobietą. Teraz próbuje budować nowy związek, a jej mężem jest młodszy o dziesięć lat Marcin Zaremba, dziennikarz motoryzacyjny. Fakt, iż Ewa spodziewa się dziecka, zaś do rozwiązania pozostało już tylko kilka tygodni, motywuje mężczyznę do działania. Jako głowa rodziny czuje się on w obowiązku zapewnić wszystkim godziwe życie, a gwarantem świetlanej przyszłości ma być interes, w który decyduje się wejść. Sprzedaż cudownego specyfiku to tylko jeden z elementów biznesu opartego na hierarchicznych strukturach, a właściwie na swego rodzaju "piramidzie finansowej". Co jednak począć, kiedy przy wciąganiu kolejnych ogniw, a dokładnie – namawianiu klientów do zakupu kremu i zajęcia się biznesem, nasz bohater wciąż napotyka na przeszkody? Brak żyłki handlowca idzie w parze z naiwnością, która może zgubić dziennikarza.
Klęskę przepowiada nawet znana ze swojej skuteczności wróżka Karma – przedstawicielka nowej generacji tarocistek, jeżdżących na motorze i przyciągających uwagę śliczną buzią oraz zgrabną sylwetką. Seans, na który decyduje się Ewa, budzi w niej grozę. Wróżka nie tylko wie o niej i o jej związku z Marcinem niepokojąco dużo, ale przewiduje również niebezpieczeństwo, które czyha na Kubę. Biorąc pod uwagę, że chłopak niemal wpadł pod rozpędzony samochód, a następnie znalazł się o krok od zatrucia gazem, sprawa robi się poważna. Na dodatek atmosfera wokół rodziny Ewy gęstnieje, piętrzą się zagadkowe przypadki i wypadki, a ona sama ma prawdziwy mętlik w głowie. Czy rzeczywiście – jak twierdzi wróżka – Marcin nie jest mężczyzną dla niej? Czy "tym jedynym" był mąż, z którym się rozstała?
Ewa wraz z przyjaciółmi z redakcji będzie musiała rozwikłać zagadki, które zdają się otaczać ją na każdym kroku. Dziennikarce przyjdzie również stawić czoła nowej naczelnej, która - posługując się bezwzględnymi metodami - robi w redakcji czystki. Atmosfera napięcia i oczekiwania na najgorsze nie sprzyja dziecku, a na dodatek Marcin zostaje w niewyjaśnionych okolicznościach aresztowany, po czym… znika. Całe szczęście, że wokół Ewy jest tyle serdecznych osób, które gotowe są służyć jej pomocą. Jedną z nich jest Natalia, baletnica z Teatru Roma, samozwańczo chroniąca Kubę za pomocą magii. Ale o tym przeczytajcie już sami…
Czytelników mających w pamięci Cień Kilimandżaro kontynuacja powieści może rozczarowywać. Zmienia się zarówno atmosfera, jak i styl powieści, wątki stają się nico odrealnione, a sama fabuła oscyluje gdzieś pomiędzy romansem, powieścią obyczajową a kryminałem. Po mocnym i wciągającym wstępie brniemy w skomplikowaną historię, w której stężenie różnego rodzaju scen, absurdów i barwnych postaci przekracza dopuszczalne normy. Jednocześnie nie tylko nie można się przy Klubie racjonalistek nudzić, ale lektury tej wręcz nie można przerwać, nieustannie zastanawiając się nad osobą ponoszącą odpowiedzialność za te wszystkie przypadki, a także typując możliwe warianty zaskoczenia książki. Bez zachwytu, ale z gwarancją dobrej zabawy – tak wypada określić najnowszą powieść Pinkwarta. Szkoda, że nie zdecydował się on na określoną konwencję, szkoda, że akcja niejako „toczy się sama”, chwilami wymykając się autorowi. Chociaż - jak twierdzi Natalia - Niewiele rzeczy na tym świecie dzieje się przypadkiem(…). Być może więc Klub racjonalistek powstał właśnie po to, by autor mógł dojrzeć, spróbować sił w różnych stylach i odnaleźć własny? Być może będzie to czysty i przejmujący głos duszy, który zabrzmiał w pierwszej części historii?
A gdybyś tak niespodziewanie znalazł się wprost na rynku średniowiecznego Torunia. Czerwone włosy i smartfon w kieszeni mogą skutecznie utrudnić ci próbę...
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda codzienne życie dziennikarza telewizyjnego, który, pojawia się w wieczornym programie informacyjnym, by na...