Szkoła jest miejscem, które nie tylko powinno pomóc młodym ludziom w zdobywaniu wiedzy, ale także w nawiązywaniu wieloletnich, trwałych przyjaźni. Niestety, często rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Zamiast nowych i sympatycznych znajomości, młodzi ludzie borykają się z kierowanymi w ich stronę docinkami, dokuczaniem, a nawet hejtem. O szkolnych problemach, ale także o kłopotach, jakie mogą z dnia na dzień zmienić spokojne, rodzinne życie opowiada Ewa Martynkien w książce Jak zdobyć supermoce.
Iga to jedenastolatka, która na skutek niefortunnego upadku podczas przedstawienia stała się szkolną „ofermą”. Przezwiska towarzyszą dziewczynce każdego dnia, nikt nie chce się z nią przyjaźnić ani siedzieć w szkolnej ławce. Podobnie wygląda sytuacja na podwórku, gdzie nikt z Igą nie chce się bawić. Dziewczynka wychowywana jest przez tatę, który stara się, by niczego córce nie brakowało. Jednak gdy trafia do szpitala, dotąd bezpieczny, rodzinny świat Igi zaczyna się kruszyć. Pomoc ze strony starszej, zaprzyjaźnionej sąsiadki pomaga dziewczynce otrząsnąć się z szoku, a spotkanie w szpitalu trzynastoletniego, chorującego na epilepsję Olka otwiera Idze oczy na problemy, z jakimi borykają się chorzy na padaczkę.
Czy aby wrócić do normalności, Iga będzie potrzebowała supermocy? Czy supermoce w ogóle istnieją? I co to znaczy być superbohaterem? Na pytania te odpowiada Ewa Martynkien w swojej nowej książce.
Równolegle do problemów opisanych na stronach książki, autorka prezentuje fascynację, jakiej ulegają pokolenia miłośników superbohaterów: Batmana, Supermena, Spidermana czy Kapitana Ameryki. Iga i jej tata uwielbiają superbohaterów. Dziewczynka jest też miłośniczką serialu o obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami postaciach. A gdy okazuje się, że pojawia się szansa, by zagrać w filmie, Iga postanawia spróbować.
I chociaż początkowo może czytelnikowi wydawać się, że autorka odbiega od głównego nurtu powieści kierowanych do młodych czytelników, to tak naprawdę książka Ewy Martynkien świetnie wpisuje się w potrzeby dorastających odbiorców. Chwytliwy tytuł intryguje, zaś przedstawione na stronach publikacji wydarzenia nie będą obce czytelnikom. Szkolne problemy zna każdy, czy to z punktu widzenia „obserwatora”, czy też z perspektywy „ofiary” lub „oprawcy”. Autorka pokazuje, że hejt, cyberprzemoc czy jakakolwiek forma dokuczania innym jest nieakceptowalna. Że nie można godzić się na to, by jeden uczeń „wyżywał się” na innych, by grupka uczniów była „uprzywilejowana”, podczas gdy ktoś zajmuje miejsce kozła ofiarnego czy popychadła. Szczera rozmowa z rodzicem i interwencja u dyrekcji jest kierunkiem, który należy obrać, chcąc zakończyć te niedopuszczalne zachowania.
Autorka w książce Jak zdobyć supermoce oswaja czytelnika z epilepsją, pokazuje, jak poważna jest to choroba i jakim niebezpieczeństwa może nieść dla chorego. Ewa Martynkien opisuje ograniczenia i problemy, jakie stwarza epilepsja, ale równolegle do tego pokazuje też, że nie wolno tracić nadziei. Że terapia i leczenie mogą pomóc w powrocie do sił.
I chociaż książka nie jest obszernym, kilkusetstronicowym tomiszczem, to niesie naprawdę sporo ciepła, empatii i zrozumienia dla wszystkich, których los w jakikolwiek sposób doświadczył. Czytelnicy na stronach książki być może odnajdą epizody z własnego życia, a moze i większe problemy, z którymi na co dzień się borykają. Autorka udowadnia tym samym, że nie są oni ze swoimi kłopotami sami. I chociaż może nie przedstawia gotowego rozwiązania problemów, to jednak pokazuje, że zawsze trzeba o siebie walczyć i nigdy nie należy się poddawać.
Ewa Martynkien pokazuje też, jak ponadczasową wartością jest przyjaźń. Portretuje ją za sprawą relacji Igi i Olka, ale dobrym przykładem będzie też przyjaźń Igi i sąsiadki, starszej pani Eulalii. Iga przyjaźni się też ze swoim tatą. Te oparte na zaufaniu, bezinteresownej pomocy i cieple relacje sprawiają, że pokonywanie pojawiających się problemów okazuje się łatwiejsze. Bo supermoce to nie umiejętność latania czy strzelania wiązką laserową. Supermoc to przeciwstawianie się złu, stawanie w obronie słabszych i wyciąganie pomocnej dłoni nawet do wrogów. Takich właśnie supermocy za sprawą książki Ewy Martynkien każdy z czytelników powinien w sobie poszukać.
Melania Kura mieszkała w małej miejscowości Koniec Świata w gospodarstwie Jakuba, który był nie tylko dobrym gospodarzem lecz także najlepszym przyjacielem...
Tym razem zespoł redakcyjny czasopisma ,,Bazgrołki z podrozy" wybrał sie za granice. Siedmioletnia redaktor naczelna Pola, dziennikarka Jadwiga Przygoda...