Wybór powieści historycznej wartej przeczytania to sprawa naprawdę trudna – po okładce i krótkiej notce na czwartej stronie okładki trudno poznać, czy książka ta całkowitym przypadkiem spełnia podstawowe oczekiwania wobec takiej literatury. Musi być oczywiście stosunkowo zgodna z realiami opisywanych czasów – a większość autorów traktuje fakty historyczne i chronologię raczej jako luźne wskazówki niż ścisłe wytyczne (i potem średniowieczni mnisi z zapałem wrzucają cztery łyżeczki cukru do porannej herbaty, ku uciesze czytelnika). Oprócz tego, a i o tym zdarza się w ferworze walki zapomnieć, wypadałoby zadbać o odpowiednio intrygującą fabułę i wciągający sposób narracji. Na szczęście „Gra w kości”, najnowsza powieść Elżbiety Cherezińskiej, pisarki znanej już być może czytelnikom dzięki cyklowi „Północna droga” czy biografii Szewacha Weissa, śpiewająco wręcz spełnia wszystkie te kryteria.
Książka ta opowiada o dwóch władcach, żyjących na przełomie pierwszego millenium – Ottonie III, poszukującym zarówno zbawienia, jak i światowej potęgi oraz odrodzenia Imperium, jak również o doświadczonym już księciu Bolesławie Chrobrym, próbującym awansować swoje państwo do pierwszej ligi europejskich graczy. Poznajemy tu literacką wizję pięciu lat (997 – 1002 r.) ich życia, ukazywaną z ich punktu widzenia, ale także oczyma ludzi im najbliższych: doradców i poddanych. Osią książki jest oczywiście męczeńska śmierć świętego Wojciecha, ale oprócz tego autorka serwuje nam wielką liczbę częstokroć o wiele ciekawszych wątków pobocznych i dygresji, przybliżających codzienne życie wielkich i maluczkich średniowiecznego świata.
Wielką zaletą tej książki jest jej zgodność z historią, zarówno na poziomie samych wydarzeń, jak i motywów czy przemyśleń bohaterów. Psychologiczne i społeczne anachronizmy zbyt często pojawiają się w całkiem porządnych pozycjach znanych autorów, żeby teraz nie nagrodzić oklaskami takiego zacięcia do rzetelnego przedstawiania tła. Współpraca autorki z historykiem, profesorem Przemysławem Urbańczykiem, naprawdę przyniosła tutaj efekty. Oczywiście nie należy w żadnym wypadku sądzić, że „Gry w kości” można używać zamiast podręcznika – choć bardzo mocno osadzona w faktach, jest to w dalszym ciągu jedynie ich literacka interpretacja.
Sama fabuła (bo historia swoją drogą, ale czytać sprawozdania ze wzrostu trawy na przestrzeni wieków raczej nie chcemy) jest wciągająca, choć porusza się spacerowym krokiem (żeby nie powiedzieć: stoi), przerywanym czasem pojedynczym acz potężnym zrywem, zamiast sunąć przed siebie jak parowóz. Jednakże liczne wątki poboczne wynagradzają to z nawiązką, ukazując barwny i nie zawsze zgodny z popularnymi wyobrażeniami obraz średniowiecznej Europy. Autorka tworzy też intrygujące i bardzo rzeczywiste postaci… No i przyznać trzeba, że jednak światło jupiterów głównym bohaterom kradną postaci drugiego oraz trzeciego planu, w niektórych przypadkach o wiele bardziej wyraziste. „Gra w kości” napisana jest oprócz tego bardzo specyficznym językiem, kojarzącym się raczej z literaturą tzw. "kobiecą", a niekoniecznie - z historyczną. Nie jest to żaden mankament, oczywiście, ale warto być przygotowanym na ten mocno eksponujący emocje i używający najdziwniejszych eufemizmów sposób pisania.
Książka Elżbiety Cherezińskiej jest dobrym pomysłem na przyjemne spędzenie popołudnia: to wciągająca i łatwa w odbiorze pozycja, jednocześnie utrzymująca wysoki poziom merytorycznej znajomości problematyki średniowiecznej. Miłośnicy tego rodzaju literatury zdecydowanie nie powinni być zawiedzeni, bo choć nie jest to zapierające dech w piersiach arcydzieło, to jednak stoi na naprawdę wysokim poziomie na tle reszty tego typu pozycji.
"Z jednej strony, z drugiej strony" to książka spełniająca jakże ludzką potrzebę zajrzenia znanemu politykowi "pod marynarkę". Szewach...
Mieli być wyklęci Okazali się zwycięzcy Walcząc z Sowietami i Niemcami, dawali dowody, że państwo polskie trwa - karze przestępców, likwiduje zdrajców...