Strażniczka Gościńca
Gościniec od setek lat biegł od Lisówki w stronę lasu zwanego Borkiem, przekraczał rzeczkę Czarną i skręcał ku Jastrzębicom Nowym. Na tym zakręcie, z pobielonej kapliczki spoglądała na wędrowców Madonna z Dzieciątkiem. W Jastrzębicach było siedemdziesiąt pięć Madonn, a jednak ta przydrożna była wyjątkowa - niegdyś przyniosła ją rozszalała rzeka.
O tej Strażniczce Gościńca, milczącym świadku ludzkiego istnienia, narodzin, śmierci i codzienności przepięknie pisze Andrzej Kozioł. Jego „Gościniec” to opowieść o śródleśnej drodze i ludziach, którzy nią podążają. W historii znajdą ukojenie, zatopią się w emocjach i opisach ci, którzy lubią chłonąć specyficzną atmosferę miejsc i toczące się leniwie wspomnienia.
Przez „Gościniec” prowadzą nas uwagi jego Strażniczki. Przy jej pomocy poznamy historię o Cyganach, którzy zawsze gromadnie wkraczali do wioski ze swoimi taborami, hałasem oraz kolorowymi spódnicami i tańcem. Dlatego też zdziwienie wzbudzać będzie postać samotnego Cygana… Kozioł opowie nam o skłonnościach Starego Mostka i jego silnej ręce, wymierzającej karę Starej Starcowej oraz o księdzu proboszczu, który wypatrywał nadejścia zła i lodowatej nienawiści zagrażającej sercom chłopców. Przedstawi się nam również Jan Kozioł, gminny pisarz i gospodarz lubujący się w leżeniu na pierzynie w sadzie (sącząc przy tym piwo z książęcego browaru).
Zawitamy wraz z autorem do Tarnowa, miasta z legendy, wabiącego żydowskimi i polskimi karczmami pełnymi zapachu piwa, gdzie żydowscy czapnicy robili najlepsze kaszkiety i kapelusze. Przeczytamy również o wampirze mieszkającym w zamku na wysokiej górze i wychodzącym w nocy aby wypijać z ludzi krew. W Jastrzębicach, zamiast owej substancji, ludzie woleli pożywiać się ziemniakami, kapustą okraszoną sadłem czy zupą grzybową, w której mieszały się smaki prawdziwków, kozaków czy maślaczków.
Te historie pisane przez życie, pełne smaków i zapachów, naznaczone wróżbami i zabobonami uzupełnia spojrzenie Strażniczki Gościńca na mijające lata, zmieniające się zwyczaje i stosunek do niej samej. Jej obecność będąca zrządzeniem losu czy Boską interwencją w obecnych czasach stała się niewygodna. Teraz, tam gdzie miała swoje miejsce na zakręcie leśnej drogi, przebiegać ma szosa, a ona z wiejskiej świętości stanie się eksponatem. Wszyscy będą ją podziwiać, szeptać o niej w ciszy. Nikt natomiast nie skieruje już do niej modlitwy, nikt też nie zaśpiewa pieśni maryjnej. Nadchodzą nowe czasy, era konsumpcji i komercji, gdzie jabłek „nikt już nie suszy na chlebowym piecu, nikt z nich nie robi serków owocowych i już nie śpią na strychu, w wonnym sianie czekając zimy…”. Dobrze zatem, że istnieją takie książki jak „Gościniec” które przypominają nam o przeszłości, tacy autorzy jak Kozioł, którzy tą przeszłość opisują i tacy Strażnicy Gościńca, jak Madonna z Dzieciątkiem przyniesiona przez rzekę, która jest częścią tej historii.
Alfabet krakowski Andrzeja Kozioła nie jest encyklopedią. Raczej zaproszeniem do zwiedzania odchodzącego w przeszłość Krakowa oraz prezentacją miłych sercu...
Książka jest podróżą sentymentalną po starym Krakowie, po czasach w większości już minionych, ale wciąż pozostających w pamięci wielu krakowian. Jest to...