"Grzeszek literacki" Eco, który popełnił na studiach, parodiując największych filozofów i wpychając ich myśli w zabawne parafrazy dzieł włoskiej poezji. Jest to książeczka, która NIE DAJE POLSKIEMU CZYTELNIKOWI NIC. Gdybym był Włochem- erudytą z pewnością bym się nią zachwycił - a tak - zaledwie doceniłem. To szlachetny typ książki, która nie powinna być czytana inaczej, jak w oryginale i przez osoby doskonale znające kulturę i sztukę nowożytnej Italii. W przekładzie na polski, mamy do czynienia z kolącym zbiorem częstochowszczyzny, nie zdatnej do czytania. Swoją drogą, podziwiam tłumacza. Zabawne i ciekawe wydają się tylko satyryczne rysunki samego Eco zamieszczone przy "wierszach". Przychodzi mi na myśl pewien skecz - Steven King przychodzi do wydwacy, siada przed nim i na pytanie: "O czym będzie Twoja nowa powieść?", King omiata wzrokiem pokój i nagle wykrzykuje " O Lampie, która zjada ludzi zawsze, kiedy się ją zapali". Zniesmaczony wydawca na to: "Ty sie już nawet nie starasz prawda?... No, dobra na kiedy to napiszesz?". Z tą książeczką jest tak samo. Została wydana, bo Eco to geniusz i nawet na jego skarpetki prędzej czy później znalazłby się chętny.
Umberto Eco zaprasza czytelników na spacer po wybranych przez niego książkach. W czasie tego spaceru analizuje techniki narracyjne i mechanizmy konstrukcji...
Ta książka jest kontynuacją Historii piękna. Pozornie piękno i brzydota są konceptami, które wzajemnie się implikują. Zazwyczaj też rozumie się brzydotę...