Kiedy Umberto Eco ogłaszał śmierć autora, myśl ta wydała się co prawda błyskotliwa, ale nie do końca wiarygodna. Musiało minąć trochę czasu, Internet musiał nabrać większego rozpędu, by spełniło się proroctwo. Na naszych bowiem oczach utwór oddziela się od swojego twórcy, stając się dziełem czytelnika, który, parafrazując słowa Eco: kończy wytwarzanie dzieła.
Lidia Gąsowska w swojej niezmiernie interesującej pracy podjęła temat fan fiction, czyli utworów, będących fanowską kontynuacją pierwowzoru. Jak pisze Bartłomiej Chaciński, na którego powołuje się autorka: Są króciutkie opowiastki, dialogi, dowcipy, nowelki,inne ciągną się w powieści, a nawet oddzielne cykle, które w rękach najbardziej ortodoksyjnych fanów mogą rozmiarami przyćmić oryginał. Są wariacje komiksowe na temat filmów i książkowe na temat komiksów. Poematy, które zrodziły się z zainteresowania cyklem powieściowym i fantazje na temat losów głównego bohatera w formie blogów. Mówi się o nich fan fiction, czyli fanfiki. Wielbiciele książki, serialu, filmu podejmują się roli nowego scenarzysty, dopisując nowe wątki, rozwijając te istniejące, a nawet zmieniając cechy ulubionych postaci. Lidia Gąsowska przybliża ten jakże złożony świat opowieści tworzonych na bazie tych zastanych, przypominając najpierw teorię literatury, tworzoną na bazie zupełnie innych dzieł.
Pierwszy rozdział zatem wyjaśnia podstawowe pojęcia związane z cyberkulturą, będącą tłem dla tekstów fanowskich. Autorka przytacza szerokie spektrum teorii dotyczących popkultury, cyberkultury oraz najnowszych zjawisk, które dokonały swoistego wymieszania poziomów. Lidia Gąsowska powołuje się na wszystkie znane teorie, próbując dopasować je do amatorskiej twórczości fanów, by stworzyć coś na kształt akademickiego wprowadzenia.
W drugim rozdziale spotykamy się z elektronicznym pisaniem i e-czytaniem. Jako mniej lub bardziej świadomi członkowie keyboard society, zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że obecna kultura tworzona jest przede wszystkim za pomocą słów. Miliony osób każdego dnia siadają do klawiatur i piszą. Już na poziomie popkultury niemalże każdy fikcyjny bohater obrastał setkami kolejnych warstw, spośród których trudno było wybrać tą oryginalną. Obecnie dochodzi do tego twórczość fanowska, która z super-bohaterów popkultury: Harr'yego Pottera, Batmana, Spidermana, wampirów tworzy swoje własne półprodukty. O własności intelektualnej nie może być już mowy.
Trzeci i czwarty rozdział dotyczą z kolei samej fikcji fanowskiej, jej powstawania, inspiracji, podgatunków. Okazuje się, że właściwy twórca ma tu najmniej do powiedzenia. Grafomańskie produkcje stają się często bardziej popularne i rozpoznawalne od pierwowzorów. W niektórych przypadkach nie sposób nawet dogrzebać się do owych źródeł. Filmy powstają na bazie komiksów, książki są pisane pod wpływem filmów, blogi - tworzone jako alternatywne wersje dziejów bohaterów popkultury, te zaś na powrót przenikają do głównego obiegu, trafiają do kin i na półki w księgarniach. Jedna postać może być bohaterem gry, filmu, amatorskiego teledysku, może pojawić się w tysiącach wcieleń podczas fanowskich zlotów i nikomu to nie przeszkadza.
Autorka w wielu miejscach zastanawia się nad tym, skąd w piszących bierze się pragnienie tworzenia własnych wersji, dokładania własnych kamyczków do fanfikcyjnej budowli. Choć teksty są kiepskie, to jednak czytane, komentowane. Choć wiele im można zarzucić pod względem stylistycznym, a nawet gramatycznym i ortograficznym, zdobywają popularność. Wniosek nasuwa się jeden: nie ma już podziału na autora i czytelnika, jest powszechne „kontinuum uczestnictwa kulturalnego”.
Praca Lidii Gąsowskiej pokazuje szeroki zakres działań twórczych, które dokonują się za pośrednictwem blogów, Youtube'a, portali społecznościowych. Fani współtworzą produkty, poprawiają je, nadają im nowe sensy. Jeszcze nigdy odbiorca nie miał takiego wpływu na dzieło. Nawet Roman Ingarden byłby zdumiony, widząc to wszystko. Pozostaje tylko kwestia praw autorskich - ale czy da się zatrzymać tak potężną maszynę, puszczoną już w ruch i napędzaną każdego dnia przez miliony fanów?