Czy eseje poety mogą przybliżyć nas do jego poezji? Z takim pytaniem, a także poniekąd nadzieją sięgnęłam po Eseje irlandzkiego noblisty Williama Butlera Yeatsa, które po wielu latach oczekiwania w końcu pojawiły się w polskim przekładzie Leszka Enkelberga. Sięgając po zbiór tekstów Yeatsa, miałam już przygotowaną potencjalną frazę do recenzji – te eseje przekonują do poezji nawet tych nieprzekonanych. Niestety, tak napisać nie mogę. Zachwycać się Yeatsem, choć tak wypada, też nie.
I problem tkwi nie w tym, że eseje noblisty są słabe, źle napisane czy koślawo przetłumaczone. Tego autorowi i tłumaczowi zarzucić nie można. Ewentualnie można tłumacza zapytać, dlaczego dokonał takiego, a nie innego wyboru esejów, choć zbiór wydaje się spójny. Wychodzi od rozważań nad poezją popularną oraz konstrukcją i brzmieniem utworów poetyckich, by w kolejnym eseju przepisać wybrane wiersze na pięciolinię. Kończąc refleksje o formie poezji, przechodzimy do jej treści, ukrytej w alegoriach oraz jej powiązaniach ze sztuką (francuski symbolizm), dotykając także tematów okultyzmu i mistycyzmu, tak bliskich innemu wielkiemu artyście XIX wieku, Williamowi Blake'ow. Czytamy także o teatrze i mitologii celtyckiej – o wszystkim, co inspirowało poetę. A zarazem o wszystkim, co jest wyjątkowo i świadomie odległe od moich zainteresowań. Być może dlatego nie potrafię zachwycić się esejami Yeatsa.
Kolejny problem tkwi w tym, że eseje są hermetyczne. Dla czytelnika nieznającego poezji Yeatsa lektura esejów będzie pozbawiona punktu odniesienia, dostaje się bowiem kontekst do nieznanego podmiotu. Jest to także lektura wymagająca orientacji w tematach, które szczególnie interesowały noblistę – bez tego komentarze autora są albo niejasne, albo lektura pozostaje bezowocna. Eseje są dopełnieniem (nie wprowadzeniem do!) poezji Yeatsa.
Ostatni i najważniejszy problem z tą książką to pytanie, kto jest jej docelowym odbiorcą? Z jednej strony - kompetencje, jakich wymaga od czytelnika lektura esejów, wskazuje, że nim może być tylko miłośnik poezji Yeatsa. Ale czy prawdziwy miłośnik irlandzkiego poety nie czyta go w oryginale, mając świadomość, że nawet najlepszy przekład nie dorównuje pierwowzorowi? Znawca Yeatsa z pewnością już dawno przeczytał nie tylko wszystkie jego utwory poetyckie, ale też eseje – dzisiaj dostęp do nich nie jest utrudniony. Czy zatem ktoś jeszcze czeka na ten o wiele lat spóźniony przekład?