Seria Dylan Dog jest w Polsce słabo znana, choć ukazało się już na naszym rynku kilkanaście opowiadań do niej należących. Jednak jest to komiks prawdziwie kultowy we Włoszech, gdzie wydaję się go nieprzerwanie od 1986 r. Do teraz pojawiło się około 300 albumów, w przypadku których zmieniali się zarówno rysownicy, jak i scenarzyści (pomysłodawcą komiksu i pierwszym autorem był Tiziano Selavi). Do współpracy i „gościnnych występów” zapraszani niejednokrotnie byli najbardziej znani rysownicy i scenarzyści, jak choćby Mike Mignola, twórca Hellboy’a.
Dylan Dog to detektyw, który specjalizuje się w sprawach rodem z „archiwum X”. Wielokrotnie zajmował się śledztwami, w których głównymi podejrzanymi były duchy, wilkołaki, wampiry oraz przybysze z kosmosu, co nie znaczy wcale, że to oni okazywali się ostatecznie sprawcami zbrodni. Komiks utrzymany jest w prostej, czarno-białej stylistyce, a historie, mimo iż zawierają wątki paranormalne lub ocierają się o absurd czy groteskę (jak choćby pojawiający się w roli pomocnika detektywa Groucho, który jest po prostu jednym z braci Marx), często naśladują klasyczne kryminały. Tak też jest w przypadku dwuczęściowej historii Zamek grozy i Dama w Czerni.
Historia rozgrywa się w starym, angielskim zamku. Obciążony klątwą rodzinną lord Blendings ginie w identyczny sposób, w jaki umarli ojciec i dziadek – jego twarz została całkowicie wypalona. Pozostawia on po sobie dość pokaźną fortunę i testament z dziwacznym zapisem. Zobowiązuje ewentualnych spadkobierców do spędzenia w zamku całego tygodnia. Ci, którzy opuszczą go w trakcie wyznaczonego czasu, zostaną wykluczeni z puli spadkowej. Dylan Dog, udając męża swojej pracodawczyni, która jest jedną z pretendentek do spadku, postanawia zbadać sprawę na miejscu. Zamek z całą rodziną zmarłego, detektywem oraz zapijaczonym lokajem, starą guwernantką i bardzo seksowną pokojówką, zostaje na cały tydzień odcięty od świata.
Według legendy za śmierć ostatniego lorda Blendingsa odpowiedzialna jest Czarna Dama, którą przed wielu laty w brutalny sposób zamordowano w podziemiach zamku. W ramach zemsty mści się ona na potomkach rodu. Teraz zagrożone jest życie wszystkich spadkobierców, którzy zdecydowali się na pozostanie w zamku, a Czarna Dama nie próżnuje i już w pierwszą noc znika jeden z członków rodziny.
Dylan Dog, wbrew pozorom, nie jest wcale historią w stylu animacji z rodzaju Scoobie Doo – głupkowatą, przewidywalną, w której przewijają się wszelakie stwory, duchy i potwory. W historii tej nie brakuje niczego z dobrego kryminału. Jest stary i, jak wszystko na to wskazuje, nawiedzony zamek, który idealnie spełnia warunki miejsca zbrodni z ograniczoną liczbą podejrzanych. Jest także groza i wcale nie mała dawka brutalności, bo trup ściele się gęsto. Jest też nieco seksu.
Trochę zaburzają klasyczną budowę kryminału absurdalne motywy i bohaterowie - jak na przykład wspomniany już pomocnik Groucho, ale w rezultacie wpasowują się one w trochę prześmiewczy styl autora, który bawi się formą kryminału. Z jednej strony uwypukla wszystkie klasyczne wątki, sprawiając, że stają się one śmieszne i zaczynamy traktować je z przymrużeniem oka, z drugiej jednak tajemnicza Czarna Dama bez skrupułów brutalnie morduje kolejnych bohaterów, nie pozwalając zapomnieć, że sprawa jest jednak poważna. Gdyby nie fakt, że Dylan Dog wychodził już z gorszych opresji i ma za sobą setki rozwiązanych spraw, mocno obawiałbym się, czy wyjdzie cało z tej historii.
Do Dylana Doga należy podchodzić z lekkim przymrużeniem oka, wtedy przygody przystojnego detektywa okażą się prawdziwą przyjemnością, a lektura - świetną zabawą. Nie jest to jednak z pewnością dobra pozycja dla tych, którzy lubują się w kryminałach w stylu Agathy Christie.
Praca wpisuje się w nurt coraz liczniej i odważniej przedstawianych doniesień o roli kompenencji komunikacyjnej w życiu każdego człowieka. Tytuł pracy...
Zbiór sześćdziesięciu trzech tekstów prezentuje konflikty zbrojne, które miały bądź wciąż mają ogromne znaczenie w kontekście zarówno historycznym, jak...