Kim Young-ha, południowokoreański pisarz, wprowadza swoich czytelników w mało znany dla Europejczyków moment historii. Jest rok 1904. Zakończyła się wojna koreańsko-japońska. Cesarz Korei mocno liczył na wsparcie ze strony Rosji, ale ta miała swoje problemy. Już niedługo car miał stracić wszystko, a władzę miała objąć zupełnie inna siła. Zmianom musiała się także poddać żyjąca do tej pory według tradycyjnych praw Korea. Tysiące Koreańczyków, bojąc się tego, co może ich spotkać we własnym kraju ze strony Japończyków i mając świadomość, że pomoc z Rosji nie nadejdzie, zdecydowało się wyemigrować. Szybko rozpowszechniona plotka obiecywała uchodźcom raj w dalekim Meksyku.
Liczne grono bohaterów powieści poznajemy w momencie ładowania się na statek, który ma wypłynąć do „ziemi obiecanej”. Są tu członkowie rodziny królewskiej, drobny złodziejaszek, chłopiec, który nie ma nic do stracenia, katolicki ksiądz, który nie zamierza poświęcić życia na misji oraz dziesiątki innych ludzi, przemieszanych w ładowniach statku. Podziały społeczne przestają odgrywać jakąkolwiek rolę na czas ponadmiesięcznej podróży.
Kim Young-ha drobiazgowo opisuje losy kolejnych bohaterów, ale jest ich na tyle wielu i na tyle są mało konkretni, że nie zaprzyjaźniamy się zbytnio z żadnym z nich. Brakuje kogoś, kto pociągnąłby całą opowieść. Przytłacza także ilość przytaczanych faktów historycznych, jakby autor chciał przy okazji napisać podręcznik do historii, przemycając mnóstwo raczej niepotrzebnych dla samej fabuły informacji. Czyni to powieść nieco przyciężką. Choć, oczywiście, sama fabuła jest fascynująca: Koreańczycy próbujący założyć własne państwo na terenie Meksyku, w świecie sobie zupełnie obcym. To tak, jakby egzotyczną roślinę przesadzić do jeszcze bardziej egzotycznego miejsca i czekać, co się stanie.
Jednak w powieści zawiódł styl Autora, który starał się przekazać za dużo z historii swoich rodaków, pomijając kierujące nimi motywy i emocje. Kim Young-ha stworzył raczej kronikę wypadków, opisując po kolei, co przydarzyło się bohaterom, próbując wpisać ich losy w szerszy historyczny kontekst. Za taki temat powinien zabrać się pisarz iberoamerykański, wówczas mielibyśmy zapewne do czynienia z arcydziełem. Zabrakło szczypty magii i poczucia, że dzieje się coś niezwykłego. Aczkolwiek należy oddać Autorowi sprawiedliwość za pracę włożoną w próbę opowiedzenia zapomnianej historii tysiąca Koreańczyków, którzy znaleźli nowe życie w Ameryce Południowej, wpisując się w jej dzieje.
Czterdziestoletni Kim Kiyŏng, północnokoreański szpieg, spędził połowę życia w Seulu, gdzie kieruje małą agencją importującą zagraniczne filmy...
Powieść o szpiegu z Korei Północnej! Czterdziestoletni Kim Kiyŏng, północnokoreański szpieg, spędził połowę życia w Seulu, gdzie kieruje...