Znajdujemy się na planecie Majipoor. Od wieków mieszkają tam ludzie oraz przedstawiciele wielu innych inteligentnych ras. Wszyscy żyją ze sobą w zgodzie. Nie ma wojen (choć zdarzają się oczywiście pomniejsze konflikty).
Losy planety poznajemy w przełomowym momencie. Umiera powoli długoletni władca – Pontifex. Wszystkich ogarnia przerażenie. Narasta chaos. W miastach odbywają się pochody i obrzędy mające na celu przebłaganie bogów i zyskanie ich przychylności. Wielką popularnością cieszą się przedmioty ochronne wytwarzane przez magów.
Lecz właściwie czego wszyscy się tak boją? Przecież planeta przeżyła już wiele zmian Pontifexów. Wiadomo, kto zostanie następnym. Będzie nim Lord Confalume. Jego następcą na Górze Zamkowej, drugim co do ważności władcą, Koronalem, ma zostać Prestimion. Wszystko jest jasne.
Jak się jednak okazuje, obawy były słuszne. Po śmierci starego Pontifexa tron Koronala podstępem przejmuje syn Comfalume’a – Korsibar. To niezgodne z odwieczną tradycją – dziecko Pontifexa nie może zostać Koronalem! Ale... w sumie czemu się na to nie zgodzić? Wśród mieszkańców planety zapanuje podział. Część opowiada się za Prestimionem. Inni za Korsibarem. Wybucha krwawa wojna domowa...
Książka jest czwartą częścią Kronik Majipooru. Jednak zupełnie tego nie odczułam. Można ją czytać jako odrębną całość, nie znając trzech poprzednich części. Powieść jest bardzo barwna. Opisy są niezwykle plastyczne. Czasem nawet do przesytu – momentami gubiłam się w gąszczu szczegółów, co mocno utrudniało lekturę. Niektóre fragmenty musiałam czytać kilkakrotnie, żeby móc ogarnąć umysłem całość.
Największym atutem książki są jednak postaci. Niezwykle wyraziste, wiarygodne psychologicznie. Niektóre z nich wydają się dziwnie znajome – mające swój odpowiednik w innych utworach literackich. Szczególnie dotyczy to Koronala – uzurpatora, czyli Korsibara oraz Jego siostry. Jako żywo przypominają oni Makbeta i Lady Makbet. Nie sądzę jednak, żeby było to podobieństwo zamierzone. Raczej dowód na to, że problematyka władzy jest uniwersalna.
Właśnie – tematyka władzy... Większość czytelników odbierze pewnie całość jako barwną powieść fantastyczną (w sensie gatunku – w sensie jakości nie jest fantastyczna, choć na pewno bardzo dobra). Jednak ma ona swoje drugie dno. Przewija się przez nią cały czas temat różnych aspektów władzy. Jej zalet, tego, co sprawia, że wszyscy tak jej pożądają, ale i ciemnych stron. Życie Koronala to nie cudowna bajka, o czym Korsibar niejednokrotnie boleśnie się przekonuje.
"Czarnoksiężnicy Majipooru" to być może nie fantastyczna, ale na pewno - bardzo dobra. Polecam nie tylko miłośnikom fantastyki. Mogą sięgnąć po nią wszyscy, którzy chcą oderwać się od szarej rzeczywistości i przenieść choć na chwilę w wielobarwny, tętniący życiem świat planety Majipoor.
Kalina Beluch
Zapowiadała się wspaniała przygoda. Wyprawa do Arizony – odnalezienie siedziby sekty hiszpańskich mnichów, żyjących w całkowitym odosobnieniu, wedle...
Dwóch bliźniaków - Seana i Erica Gabrielsonów, paleontologa i fizyka - wybrano spośród tysięcy jako pierwszych podróżników w czasie. Jeden ma przenieść...