Ceremoniały to prawdziwa uczta dla ducha! Zbiór kilkunastu opowiadań, będących swoistą metaforą życia (zmierzającego ku śmierci), krążące wokół tematów czasu, pamięci, samotności, umierania.
Przez tę prozę przemykają postaci-symbole, walczące lub (częściej) poddające się słabościom ciała i/lub ducha. Bohaterów spotykają rzeczy zwyczajne, niezwykłe, a nawet całkiem absurdalne, jeśli odczytamy je na podstawowym poziomie. Ale te wszystkie sytuacje są umotywowane i nieustannie prowadzą do finału, czyli do odchodzenia, utraty, pustki. Za każdym ze zdarzeń stoi dramat jednostki. Spotkamy tu m.in. ekscentrycznego profesora, który nie pamięta pamięci czy kobietę wyrzucającą samą siebie z dotychczasowego życia.
Turczyński porusza wiele ważnych zagadnień, dotykających właściwie wszystkich ludzi na różnych etapach życia. Jest tu bowiem mowa o wstydzie, ignorowaniu, potrzebie komunikacji, zabieganiu o bliskość, rozpaczliwej próbie zachowania godności, o strachu przed powolnym rozpadem dotychczasowego życia i wiążącej się z tym stopniowej degeneracji człowieka – to m.in. utrata słuchu, wzroku, pamięci, zdolności intelektualnych oraz fizycznych.
Andrzej Turczyński jest pisarzem niezwykłym – czułym na słowo, wrażliwym na sztukę. Jest jak czarodziej, który zaskakuje swoimi sztuczkami, pozwala nam w nie wierzyć, choć przecież dobrze wiemy, że to tylko fikcja. Niby wszyscy wiemy, co może się wydarzyć, ba, nawet znamy sekrety iluzji, ale dajemy się porwać spektaklowi magii. Podobnie czułam się, czytając Ceremoniały – autor przyciąga swoją erudycją i błyskotliwością, nie jest tylko przewodnikiem po świecie własnej literatury, raczej zaprasza nas do wnętrza i pozwala obserwować bohaterów niejako od środka. Co więcej, Turczyński pozostawia odbiorcy wiele miejsca – choć pewne sprawy wyglądają na definitywne, to jednak pisarz nie odbiera nam poczucia ich ostateczności, pozostawia miejsce na własne wyobrażenia, emocje i refleksje.
Pozostaję urzeczona stylem oraz swobodą, z jaką pióro autora kreśli obrazy, nazywa ulotne wrażenia, formułuje komentarze. Zachwyca także mnóstwo odwołań do tekstów kultury, kryptocytaty, motywy, symbole itd. Widać tu ogromny szacunek Turczyńskiego do słowa i odpowiedzialność za nie. Pisarz precyzyjnie dobiera określenia, wydobywa z cały ich sens, ukazuje ich ciężar, korzysta z bogactwa semantyki. Dla przykładu: jeśli pojawia się „wędrówka”, to wcale nie w znaczeniu przemieszczenia się z punku A do punktu B, ale – jak wyznaje narrator jednego z opowiadań – jako pielgrzymowanie do samego siebie po siebie właśnie, którym już nie byłem.
Zachwycająca gra detali (świat opuszczany domaga się zapamiętywania szczegółów), powracające motywy (znów – podobnie jak w Kuglarni – lustro jako jeden z głównych leitmotivów), niezwykła atmosfera – sen, wizje, absurdy w zderzeniu ze smutną rzeczywistością, wdzięk poezji w kontrze do porażającej prozy codzienności. Trzeba dodać, że język Turczyńskiego nie wpędza nas w rozpacz. On nas poraża i zatrzymuje, niekiedy pozwala odetchnąć, a nawet sprawia, że się szeroko uśmiechamy. Tak piszą wybitni literaci.
Zadziwiające, jak mocno bohaterowie Ceremoniałów odczuwają świat, chłoną barwy, zapachy, dźwięki. To ludzie bardzo wrażliwi, w pełni angażujący się w (prze)życie. Z pewnością ta czułość łączy postaci z autorem. Wnikliwym obserwatorem, doświadczonym przewodnikiem, fascynującym artystą.
NOTA Wincenty, czarny mnich, inkwizytor biskupi, uczony i alchemik – oto jego dzieje. Od pacholęcych lat w klasztorze uczy się zakonnej reguły,...
Car obserwuje rozwój wydarzeń z rezydencji na Worobiowych Górach. Gdy jednak po trzech dniach najdzikszych zbrodni oczadziała krwią tłuszcza zażąda od...