"Autostopem przez wyobraźnię" to zbiór opowiadań fantastycznych (zarówno pod względem tematyki, jak i jakości, o czym za chwilę). Są to współczesne bajki. Czasem jest to parodia znanych już opowiadań. Weźmy na przykład "Jimiego muzykanta" (aluzja do Janka Muzykanta jest oczywista). Był to chłopiec wątły i słaby, uznany za niezbyt rozgarniętego. Nic nie wskazywało, żeby coś dobrego miało z niego wyrosnąć. Do szkoły (imienia Charlesa Mansona!) nie chciał chodzić. Jako pasterz nie umiał upilnować stada. Jedyną jego pasją była muzyka. Nieraz za to obrywał cięgi- na przykład gdy zakradał się pod dyskotekę chcąc posłuchać przebojów. Przeganiały go stamtąd osobniki "podobne do małp widzianych na obrazku w książce" (czyli goryle- potoczna nazwa ochroniarzy!). Jego największym marzeniem była jednak gitara. Pewnego razu po prostu ukradł ten instrument. Zdążył jednak w przeciwieństwie do Janka Muzykanta uciec. Poszedł na rozstaje dróg i tam spróbował, jak mu się gra. Szło mu niezbyt dobrze- gitara była źle nastrojona. Wtedy pojawił się diabeł. Za cenę duszy naprawił instrument i kazał chłopakowi być Kusicielem. Jimi Muzykant stał się znanym nam doskonale Jimim Hendrixem.
Najczęściej jednak opowiadania są pisane od nowa (nie ma parodii konkretnego utworu), za to z wykorzystaniem starych motywów. Poznajemy więc historię starego łowcy polującego na smoki, atak Obcego na statku kosmicznym czy inwazję Marsjan na Ziemię. Ta ostatnia wizja została ukazana w naprawdę apokaliptyczny sposób. Przyjrzyjmy się jej opisowi:
"Przylecieli od strony Marsa. Statkami tak wielkimi, że przysłoniły niebo. Wraz z jego błękitem zniknęły też i wszelkie nadzieje na porozumienie. Broń agresorów wielokrotnie przeważała nad ziemską.
Wystosowali ultimatum, w którym widniało, że albo się poddajemy, albo nam tak... (tu pojawiało się słowo, które najlepsze komputery interpretowały jako niemożliwy do przetłumaczenia wulgaryzm), że się nie pozbieramy.
Ponieważ widziało się już niejedno, było publiczną tajemnicą, że najeźdźcy z kosmosu nie uszanują nawet Dnia Niepodległości."
Czym się skończył najazd strasznych kosmitów? Jak się żyje w zaświatach Freddiemu Mercury'emu? Czy istnieje przepis na stworzenie świetnego opowiadania fantasy? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziemy na łamach książki.
Całość jest genialną kpiną z kultury współczesnej. Co krok pojawiają się aluzje do filmów, książek, piosenek. Jedno z opowiadań, którego mottem jest cytat ze Stephena Kinga, ma luźną fabułę, w której co chwila natykamy się na tytuł książki tego pisarza! Odnosi się wrażenie, że treść jest wymyślana naprędce tylko po to, żeby odniesień do twórczości Kinga jak najwięcej zmieścić (choć trzeba przyznać, że opowiadanie jest logicznie spójne). Ta mnogość aluzji przypomina momentami twórczość Lema. Potrzeba nie lada wiedzy, by wszystkie cytaty wychwycić. Czasami są one oczywiste, innym razem trzeba się mocno nagłówkować. Wszystkie jednak świadczą o rewelacyjnym poczuciu humoru i inteligencji autora.
Zmysł humoru jest wyraźny także w przypisach, które niby objaśniają fragmenty tekstu. Przy podaniu imienia jakiegoś nieznanego stwora wyjaśnia, że jest to potwór, który żywi się cnotliwymi kobietami, w związku z czym jest wiecznie wymizerowany i niedożywiony. Innym razem wymyśla chorobę zwaną lustrzycą. Komentarz jest następujący:
"Lustrzyca to ciężka przypadłość, której objawem jest wielki, zwisający brzuch. Jej nazwa wzięła się stąd, że dotknięte tą chorobą samce muszą użyć lusterka, by obejrzeć swoje, hmm...No wiecie...Przyrodzenie."
Ta zabawa ma tylko jedną wadę. Trzeba mieć nie lada rozeznanie w literaturze, filmie i muzyce, by wychwycić wszystkie smaczki. Osoba, która nie zna twórczości Kinga, nie będzie rozumiała dowcipu wspomnianego przeze mnie już opowiadania. Mam akurat szczęście, że kolekcjonuję Jego książki. Jednak nie jest to wielki minus. Zapraszam więc wszystkich do dobrej zabawy.
Kalina Beluch
Zbiór rozmów z czołowymi twórcami polskiej SF i fantasy. Wśród nich Andrzej sapkowski, Ziemkiewicz, Brzezińska i Pilipiuk....