"Antylopa szuka myśliwego" to zbiór sześciu krótkich opowiadań związanych tematycznie z Afryką. Ma ona wyraźnie dwa oblicza. Pierwsze, to bezwzględne walki plemienne. Są ukazane na przykładzie plemion Xabu i Wabu mieszkających w Lobo. Dominujący Xabu traktują ludzi z Wabu jako "karaluchy do wytępienia". Zabijają, palą ich domostwa. Nie cofną się przed żadnym okrucieństwem. Jakże ironicznie brzmią w tym kontekście słowa jednego z mieszkających w kraju dyplomatów:
"Tylko ludzie o złym charakterze chowają urazy. Pojednanie jest naszą narodową specjalnością! W ciągu roku odbędą się wolne wybory. Xabu, obecnie liczebnie silniejsi, utworzą demokratyczny rząd.
Wabu przeszli przez trudne doświadczenia. Trzeba to szanować. Budują pomniki, mauzolea... Każda zbiorowa mogiła oddala ich od rzeczywistości, prawdopodobnie w ogóle nie pójdą do urn".
Nie lepsi od tubylców są zresztą stacjonujący w Lobo żołnierze. Grają w płeć. Ta okrutna zabawa wygląda następująco: przyprowadza się kobietę w zaawansowanej ciąży. Oficerowie zakładają się, czy jej dziecko to chłopiec, czy dziewczynka. Hazardziści niecierpliwią się, więc żeby wiedzieć, kto wygrał, rozcinają kobiecie brzuch...
W tego typu fragmentach Afryka jest prawdziwym Czarnym Lądem. Nie tylko ze względu na kolor skóry mieszkańców, ale i na ich serca.
Drugim obliczem kontynentu ukazywanym w opowiadaniach jest jego coraz silniejsze zdominowanie przez współczesną cywilizację. Czasem ta dominacja wiąże się z okrucieństwem. Murzyńskie maski i figurki zwierząt są produkowane przez Afrykańczyków uwięzionych w wieżowcach, tęskniących za swoją ojczyzną, lecz nie mających możliwości tam wrócić. Przecież biali nie zrezygnują z "kury znoszącej złote jajka"- tak wielu turystów jest spragnionych egzotyki...
Częściej jednak zetknięcie dwóch cywilizacji jest źródłem komizmu. Rewelacyjny jest opis alternatywnej wytwórni filmów. Jak mówi jeden z aktorów:
"Nasza wytwórnia nazywa się Luluwood, a to na cześć przyjaciółki właściciela. To wielka artystka... Wdzięk, uduchowienie i taniec... Każdy temat, nawet nabożny, potrafi zamienić w softporno."
Inny zdradza tajniki techniki filmowej podczas kręcenia scen zabójstw: "Ale nie martw się, używamy ślepych naboi. Tylko w wyjątkowych przypadkach dzieje się inaczej, na przykład, kiedy aktor nie chce upaść".
Pełen humoru jest też opis safari. Oto niezawodny patent polowania na kozła (w gwarze myśliwskiej samiec niektórych gatunków, jak np. jeleń czy antylopa):
"Trzeba się ukryć za krzakiem i pomachać kapeluszem. Zaintrygowany kozioł zrobi kilka kroków, pokręci z zaciekawieniem głową... Znowu ruch kapeluszem, kozioł podbiegnie jeszcze bliżej... I tak cierpliwie doprowadzamy go na odległość strzału".
Dość groteskowo wyglądał zresztą pierwszy dzień polowania:
"Wybrali się na to polowanie za późno. (...) Zwierzęta ułożyły się w kryjówkach, wróciły do mateczników zasypanych srebrnymi kolcami. Kilka razy nawinęła się na muszkę żyrafa, kilka kozłów, a nawet Biały Myśliwy. Odległości były zawsze za duże, wykluczające pewny strzał."
Podobnych perełek humoru jest zresztą rozsianych po książce znacznie więcej. Właśnie to oraz bardzo lekki, swobodny styl sprawia, że czyta się ją bardzo dobrze. Warto sięgnąć po tę lekturę.
Kalina Beluch
Oświęcimki Wojciecha Albińskiego to zbiór krótkich impresji będących powidokami wojny i Holocaustu. Nie trzeba bezpośrednich związków z wojennymi wydarzeniami...
Wojciech Albiński. Pisarz i podróżnik. Jedna z najbardziej intrygujących postaci polskiej literatury ostatnich lat. Ryszard Kapuściński powiedział o nim:...