Góry wysokie, co im z wami walczyć każe?
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Największa rzecz, swego strachu mur obalić,
Odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej.
("Cień wielkiej góry" Budka Suflera)
Zawsze, gdy czytam lub słyszę o zdobywaniu najwyższych gór świata przypomina mi się piosenka Budki Suflera. Podobnie było w przypadku publikacji Maurice’a Herzoga, himalaisty i autora książki Annapurna - fascynujących wspomnień z pierwszej zwycięskiej wyprawy na ośmiotysięcznik.
Zaskoczeniem dla wielu czytelników będzie fakt, że pierwszego udanego wejścia na ośmiotysięcznik, Annapurnę (8091 m n.p.m.), dokonano dopiero w XX wieku, dokładnie 3. czerwca 1950 roku. O pełnej niewiadomych, brawurowej, nieopisanie niebezpiecznej wyprawie opowiada Maurice Herzog, autor i jednocześnie ówczesny zdobywca Annapurny. Ten młody wówczas alpinista (w momencie wejścia na szczyt liczył trzydzieści jeden lat) wraz z towarzyszem, Louisem Lachenalem i ogromnym zapleczem – pozostałymi w niższych obozach alpinistami, lekarzem, Szerpami i kulisami – dokonuje rzeczy niebywałej. Wchodzi na górę, stawia stopy w miejscach, które nigdy wcześniej nie były oglądane ludzkim okiem.
Opis zmagań zamieszczony w publikacji Herzoga jest bardzo rzeczowy, miejscami czytelnik może odnieść nawet wrażenie, że brak w nim silniejszych emocji znanych z fabularyzowanych, jedynie opartych na faktach historiach. Owszem, Maurice Herzog pisze o zachwytach, jakie wzbudza w nim górski krajobraz czy o tym, jak bardzo cieszy się ze zdobycia szczytu, jednak nie jest to relacja pełna literackich fajerwerków. Autor skupia się przede wszystkim na faktach. Pisze o trudnej, nieprzewidywalnej pogodzie, nieznanej, zdradliwej drodze i przeciwnościach, jakie napotyka, stawiając kolejne kroki. Wreszcie - opisuje pełne dramatyzmu, heroiczne zejście ze szczytu, otarcie się o śmierć – cudowne wręcz wydostanie się z lawiny, mimo nieodwracalnych, ciężkich odmrożeń i związanych z nimi powikłań.
Annapurna to opowieść, która porwie nie tylko zagorzałych fanów górskich wędrówek, ale także przeciętnych czytelników. Książka daje wyobrażenie o tym, z jak potężnym żywiołem zmagają się himalaiści. Nie nam oceniać, czy ten jeden z najniebezpieczniejszych sportów ekstremalnych bliższy jest brawurze czy heroizmowi, czy opiera się on na pokonywaniu własnych słabości czy igraniu z losem, czy jest to udowadnianie, że naturę można pokonać, czy tylko efekt uzależnienia od kolejnych zastrzyków adrenaliny. Czytając Annapurnę, dostrzegamy, jak cienka granica przebiega między życiem a śmiercią. Jak ekstremalnym i niebezpiecznym miejscem są wysokie góry.
Tekst wzbogacają liczne fotografie – z pierwszej wyprawy na Annapurnę, ale także z tych zdecydowanie późniejszych. Zdjęcia świetnie oddają atmosferę opowieści, ukazują piękno i grozę Himalajów, lodowce, seraki, granie, dokumentują dokonania pierwszych zdobywców, a także pokazują ich cierpienie po dokonaniu tego, co w latach pięćdziesiątych XX wieku wydawało się ludziom niewykonalne.
Lektura Annapurny skłania do refleksji nad tym, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić, oddając się w pełni swojej pasji. Czy kalectwo, widmo niepełnosprawności do końca życia nie jest zbyt wysoką ceną za dokonanie niewyobrażalnego? Każdy ma swoją Annapurnę - tak na to pytanie odpowiada Herzog. Teraz czas, by odpowiedzieli na nie kolejni czytelnicy jednej z najważniejszych książek o himalaizmie.