Bradley Somer skonstruował fabułę według schematu, który ostatnio jest popularny w kinie. Akcja całej książki zamyka się w trzydziestu minutach. W tym czasie poznajemy losy bohaterów, którzy mieszkają w 27-piętrowym wieżowcu lub którzy są uwikłani w relacje z mieszkańcami. Wśród nich Connor, który mając dziewczynę, sypia z dwiema innymi, po czym uświadamia sobie, że jednak kocha Katie. Katie z kolei tego dnia planuje przekonać się, czy chłopak ją naprawdę kocha. Jeminenz – dozorca, który zajmuje się wszystkimi naprawami, ale teraz stoi przed nim większe wyzwanie – naprawa jednej z dwóch zepsutych wind. Petunia, która zaczyna rodzić i okazuje się, że nie jest to taka łatwa sprawa, jak wcześniej przewidywała. Claire – introwertyczka, która od bardzo długiego czasu nie opuszcza mieszkania, wszystko załatwia przez telefon i internet, nagle ma pomóc rodzącej. Herman – jedenastolatek, który nagle został sam oraz Garth, który lubi zakładać eleganckie sukienki. Te stopniowo i naprzemiennie rozwijane i zapętlające się historie poszczególnych osób służą dopowiedzeniu obrazu, który Ian, złota rybka, odnotowuje podczas swojego czterdziestosekundowego lotu z najwyższego piętra w stronę chodnika – etap jego podróży w dół jest symbolicznie sygnalizowany na marginesie strony.
Historie bohaterów mogą wydawać się trywialne, pasujące do niewybrednej literatury obyczajowej, jednak 27 pięter na jej tle wyróżnia się sposobem opisywania sytuacji. Przede wszystkim dominuje tu humor, który przejawia się w języku. Somer z dużą wnikliwością i fantazją rozkłada jedną sytuację czy obiekt na czynniki pierwsze, opisując dokładnie każdy jego komponent. Widać to już w tytułach rozdziałów, na przykład Rozdział I w którym naświetlona zostaje istota życia i w ogóle wszystkiego. W tymże rozdziale na pięciu stronach zostaje opisane pudełko, które po długich, filozoficznych rozważaniach o powstaniu świata i innych natury egzystencjalnej okazuje się być blokiem mieszkalnym – głównym miejscem akcji. Kolejne części z podobną stylistyką opisują kolejne wydarzenia, w tym najważniejsze – motywacje skłaniające Iana do skoku z okna. Czytelnik powinien nabrać dystansu i odebrać te długie, karykaturalne wywody z przymrużeniem oka, gdyż to nie „lanie wody" czy przegadanie tematu, lecz skutek inspiracji twórczością mistrzów prozy postmodernistycznej. Widzę tu wyraźny wpływ Davida Fostera Wallace’a czy Paula Austera. Choć z każdym kolejnym rozdziałem można mieć poczucie, że autorowi coraz bardziej brakuje pomysłu na rozwój poszczególnych wątków oraz inteligentne zwieńczenie książki, jej intrygujący początek skutecznie zachęca do kontynuowania lektury i potwierdza, że pisarstwo Somera ma duży potencjał, tylko nie zawsze w pełni wykorzystany. Niemniej jednak 27 pięter pozostaje groteskową, ale przyjemną lekturą.