W oparach alkoholu
„Nazywają mnie Meszuge, jestem alkoholikiem. W chwili obecnej alkohol nie stanowi problemu w moim życiu (…)”- tymi słowami rozpoczyna się książka wspomnianego Meszuge „12 Kroków od dna. Opowieść o trzeźwości osiągniętej dzięki Wspólnocie AA” - pozycja, z którą powinni zapoznać się nie tylko alkoholicy i ich otoczenie, ale i terapeuci oraz wszyscy, którzy uważają alkoholików za ludzi słabych, obywateli gorszej kategorii, zasługujących na pogardę.
„12 Kroków od dna” jest historią opartą na faktach, opowieścią o zmaganiu się Meszuge z alkoholizmem, o jego doświadczeniach oraz zbiorem jego uwag i refleksji na temat choroby oraz procesu zdrowienia. To także dowód na to, że dla uzależnionych zawsze jest nadzieja i że alkoholicy nie muszą do końca życia wegetować czy żebrać o kieliszek, krzywdząc nie tylko siebie, ale też całe swoje otoczenie. Książka jest także przestrogą, okazją do chwili zastanowienia, wyciągnięcia wniosków oraz uniknięcia błędów, których wcale nie trzeba popełniać. Autor zawarł w niej wskazówki dotyczące Programu Dwunastu Kroków oraz Dwunastu Tradycji Wspólnoty Anonimowych Alkoholików i odpowiedź na pytanie, jak sam ten program rozumie, jak stosował i jak stosuje go nadal w codziennym życiu.
Prawie dziesięć lat życia w oparach alkoholu zostało zamknięte w dwustu czterdziestu wstrząsających stronach, zawierających przemyślenia i wątpliwości - od momentu, kiedy w czerwcu 1998 roku autor stracił pracę i zgłosił się do poradni odwykowej na leczenie. Mowa o leczeniu, bowiem alkoholizm w sensie organicznym czy biologicznym jest trwałą chorobą - i to nie tylko ciała, ale także duszy i umysłu. Dopiero uzdrowienie psychiki umożliwia wyzdrowienie i wydobycie się z alkoholizmu, a pierwszym bodźcem do tego jest zazwyczaj - paradoksalnie - sięgnięcie dna. Rozwód, zwolnienie z pracy, atak delirium tremens, wypadek spowodowany w alkoholowym amoku czy próba samobójcza są wydarzeniami spektakularnymi, które są w stanie wstrząsnąć chorym i uświadomić mu konieczność zmian.
Meszuge przyznaje, że sukces w walce z chorobą zawdzięcza profesjonalnej terapii odwykowej oraz Wspólnocie Anonimowych Alkoholików. Program AA - w co głęboko wierzy - stanowi światło w tunelu i alternatywę dla ciągłego poczucia zagubienia, nieprzydatności, przekonania, że jest się kimś gorszym, człowiekiem drugiej kategorii. Obecnie autor znajduje się „może ciągle niedaleko dna, ale jednak w takiej odległości, która zapewnia względne poczucie bezpieczeństwa, a nawet satysfakcjonujący komfort psychiczny. Wynosi on dokładnie dwanaście kroków, Dwanaście Kroków Anonimowych Alkoholików”.
Kroki te przepracowuje się ze sponsorem bądź - przy braku takiej możliwości - w niewielkiej grupie alkoholików. Teoretycznie pracę tę można wykonać samemu, ale skutki będą opłakane, bowiem: „Nikt tego za ciebie nie zrobi, ale nigdy nie zrobisz tego sam”. Napisany ze sponsorem czy na specjalnych warsztatach program wdrażany jest i realizowany już samodzielnie, a od konsekwencji i właściwego, rzetelnego podejścia do tematu zależy proces uzdrowienia. Dopiero zrozumienie alkoholizmu i poznanie samego siebie jest kluczem do sukcesu, a pierwszym krokiem jest udowodnienie, że nic tak nie przekonuje o bezsilności wobec alkoholu, jak sam alkohol. Meszuge opisuje kolejne kroki i swoje refleksje wynikające z pracy nad sobą, przyznaje jednak, że dopiero zrozumienie idei Programu Wspólnoty Anonimowych Alkoholików i całościowe na niego spojrzenie sprawia, iż stają się one nie tylko zadaniem do realizacji, ale wręcz sposobem życia. Na program składają się bowiem trzy legaty: dziedzictwo zdrowienia (Kroki), dziedzictwo służby (Tradycje) i dziedzictwo jedności (Koncepcje). Meszuge w swojej książce stara się ukazać nam przesłanie i pozytywne skutki terapii u AA, a Krokom towarzyszą także eseje o Tradycji Wspólnoty. To wszystko składa się na „12 kroków od dna”, pozycję, która - jak sądzę -będzie dla wielu źródłem nadziei. Nadziei na wyjście z choroby, na uzdrowienie relacji z otoczeniem i na życie bez alkoholu.
Wiele chorób stanowić może zrozumiałe usprawiedliwienie zachowań, które w innych warunkach byłyby nie tylko uciążliwe, ale nawet naganne. Z alkoholizmem...
W alkoholu zakochałem się, będąc mężczyzną trzydziestoletnim. Nie była to więc miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak nie mam najmniejszej wątpliwości...