„Idę młody genialny, trzymam ręce w kieszeniach, stawiam kroki milowe zamaszyste, jak świat.” Któż z młodych poetów nie podpisałby się pod tym wyznaniem? Lecz tylko nielicznym spełniają się przepowiednie. Czy dwudziestoletni, piszący te słowa Bruno Jasieński, mógł przypuszczać, jak zamaszysty krok przyjdzie mu postawić w swoim krótkim i tragicznym życiu? Nie sądzę. Geograficzna mapa jego istnienia rozpościera się od Klimontowa, gdzie przyszedł na świat, poprzez Kraków, Warszawę, Lwów, Paryż, Berlin, Leningrad, Moskwę, aż do leżącej 30 kilometrów od niej, małej miejscowości zwanej Butowo, gdzie został zamordowany. Krzysztof Jaworski kolejny raz, bodaj już trzeci, zmierzył się z biografią jednego z najsłynniejszych polskich futurystów, głośnego skandalisty i literackiego buntownika epoki dwudziestolecia międzywojennego, ale tym razem wzbogaconą o niepublikowane nigdzie wcześniej materiały pochodzące z archiwów KGB, w których skryta była przez długi czas prawda o tragicznej śmierci poety. A wszystko to w książce przewrotnie zatytułowanej „Dandys. Słowo o Brunonie Jasieńskim”, z uwzględnieniem również tajnych do niedawna dokumentów z archiwów paryskich, zawierających również unikatowe fotografie Jasieńskiego, zwłaszcza z okresu pobytu w ZSRR, a wśród nich jedna przeurocza perełka.
Na tym jedynym bodaj niepozowanym zdjęciu twórca „Balu Manekinów” założył swój beret psu, którego otrzymał ponoć w prezencie od Włodzimierza Majakowskiego. I właśnie wiele takich „ponoć” miejsc w biografii Jasieńskiego, Jaworski stara się zapełnić, ujawniając nieznane dotąd informacje. Jak choćby relacje z wypraw na Daleki Wschód, czy na szczyty gór Pamiru i (tutaj ciekawostka) w głębiny Morza Kaspijskiego, gdzie poeta wybrał się wraz z ekspedycją morską. Dotrzeć do prawdy w przypadku pisarza, który sam z różnych powodów, przeważnie politycznych, niczym lis zaciera za sobą ślady, gmatwa daty, przeinacza fakty, nie jest łatwo. Dlatego nigdy już chyba nie odpowiemy na podstawowe pytanie związane z autorem „Buta w butonierce”: dlaczego wybrał Rosję i sam siebie pod koniec życia nazywał „człowiekiem radzieckim”, choć - jak dowiadujemy się z niniejszej książki - do końca swoich dni nie przestał pisać w języku polskim.
Dzięki bogatemu materiałowi badawczemu możemy rozstrzygnąć inne sporne do tej pory kwestie, związane z jego artystyczną działalnością nie tylko w Polsce, ale również we Francji i w Rosji. Bruno Jasieński był pisarzem, artystą europejskim w pełnym tego słowa znaczeniu i to jest fakt, a książka Krzysztofa Jaworskiego jedynie to potwierdza. Bodaj najtrafniej tragizm życia twórcy „Pieśni o głodzie” ujął Jacek Kaczmarski. W swoim „Epitafium dla Brunona Jasieńskiego” stwierdził, iż Europa była dla niego za archaiczna i za mała. Futuryzm miał być młotem na skostniałą starą formę, jednak okazał się mało płodny, ujściem dla artystycznego ducha stał się ruch społeczny, a w nim komunizm, który bardzo szybko pochłonął swoich ideowych twórców.
Nasz biedny poeta zapętlił się w maglu na nowo odradzającej się po pierwszej wojnie Europie, a odnalazł się dopiero w swojej ostatniej drodze, którą wspomniany Kaczmarski widział w ten sposób: „W drogę białą jak obłęd, śnieg jak łajno mamuta idę młody genialny, ręce łańcuch mi skuł. Strażnik z twarzą kałmuka w moim płaszczu i butach żółte zęby wyszczerza, jakby kwiat siarki żuł.”
"Poeta jako system monetarny? Dlaczego nie, skoro nowe wiersze Krzysztofa Jaworskiego można wprowadzić w obieg niczym drobne monety, które podobno...
Powieść Krzysztofa Jaworskiego określana przez autora mianem "Ostatniej powieści awangardowej" to zapis zmagań bohatera z chorobą, z samym sobą oraz pytaniami...