Złodziej Ch3
-I co? Coś mu się stało? Umarł?-Zaczął dopytywać się Thar, najwyraźniej wczuwając się w historię, ukrywając jednak, zgodnie z prośbą Loke’a, wszelkie ślady współczucia w głosie.
-Nie, a raczej nie jestem pewien, możliwe...- Odpowiedział Loke, próbując pozbyć się smaku ze swoich ust.- Nikt nigdy nie znalazł ciała, policja nawet nie szukała śladów, nikt nic nie słyszał, nie widział ani nie podejrzewał, on po prostu zniknął. Co ważne nasze mieszkanie znajdowało się na jednym z osiedli pracowniczych. Dziadka nie stać było na wynajem niczego lepszego i jeszcze wychowywanie dziecka więc prawdopodobnie padł ofiarą jakiegoś zbira zabijającego za kilka drobniaków. Policja powinna mnie wtedy zabrać, ale wisiało im to, kazali mi znikać i nie zawracać im głowy więc tak zrobiłem, wróciłem do mieszkania i czekałem, licząc że wróci. Jak się pewnie domyślasz z tego co wiem nigdy nie wrócił.
-Co się dalej stało, jak tu skończyłeś?
-Nie przerywaj to się dowiesz!- Odpowiedział Loke, zatrzymując Thar’a przed zadaniem kolejnego pytania.
-Dziadek nie wrócił, ale pojawił się ktoś inny, P... Osoba która nauczyła mnie kraść. Był jedną z nielicznych osób z którymi dziadek utrzymywał kontakt, dlatego kiedy pokazał się po jakimś czasie kiedy straciłem już nadzieję i powiedział że ten poprosił go o to by się mną zajął, uwierzyłem mu. Zabrał mnie do siebie i pozwolił przez jakiś czas się oswoić, a kiedy miałem jedenaście lat nauczył mnie kraść i manewrować po półświadku tak aby nie zginąć. Zostałem z nim jeszcze cztery lata, stopniowo uniezależniając się, doprowadzając w końcu do momentu kiedy około półtora roku temu zdecydowałem że poradzę sobie samemu. Nie był to kaprys, po prostu… nie zgadzałem się z tym co robił i nie mogłem tego dłużej wytrzymać. Żyłem tak spokojnie aż po jakimś czasie pojawiliście się ty i Freyi, niszcząc względny spokój jaki dotąd panował.-
-Niezła historia, czyli jednak dobrze że na siebie wpadliśmy!- Powiedział Thar, jakby zupełnie ignorując ostatnie zdanie Loke’a.
-Niby w jaki sposób to dobrze?!-zapytał się, zastanawiając się co roi się w głowie szarowłosego.
-Spokojne życie jest nie dla ciebie, znudziłbyś się wkrótce! Swoją drogą czym zajmował się ten “P”?- Tym razem to Loke wysłał Thar’owi najbliższy mściwemu uśmiechowi grymas jaki potrafił zrobić.
-Przecież dobrze wiesz że nie odpowiem!-
--------------------
Kiedy wyszedł za Thar’em, momentalnie poczuł jak robi mu się zimno. Mimo ciepłej pogody, w porównaniu z gorącem do jakiego zdążył się przyzwyczaić w kafejce wydawało mu się jakby temperatura znacznie obniżyła się w stosunku do tej z wcześniej. Dodatkowo wiatr wlatywał pod ubrania, wywołując dreszcze i pogłębiając poczucie chłodu. Reszta czasu jaki spędzili w “Ciemni” upłynął im na rozmowie. Mimo że Thar odmówił opowiedzenia swojej kompletnej historii, podzielił się z Loke’iem niektórymi wydarzeniami, takimi jak śmierć jego matki, albo sposób w jaki poznał Freyi podczas spotkania ich ojców w sprawie interesów. Pozwoliło to w końcu zrozumieć Loke’owi skąd Thar brał pieniądze na swoje wydatki… Nie wyjaśniało to jednak dlaczego Thar nie kontaktował się z rodzicem, ani jaki to “zawód” wykonywał, Loke postanowił jednak że dowiedział się dużo jak na jeden dzień i nie naciskał na Thar’a, pozwalając mu przerwać kiedy miał ochotę. Ulice były jeszcze bardziej wypełnione ludźmi niż wcześniej, opuszczający swoje miejsca pracy dorośli używali pozostałej im części dnia na zakupy lub spotkania towarzyskie, starając się wycisnąć jak najwięcej można było z każdej minuty, tworząc niemały chaos na ulicach takich jak ta, pełnych sklepów i potencjalnych miejsc spotkań. Thar ściskał swoje siatki pełne zakupów, o których niemal zapomniał wychodząc i przeciskał się przez tłum, kierując się w stronę domu, nieświadomie tworząc wyłom w ścianie ludzi, którym bez wysiłku przemykał za nim Loke.