Złodziej Ch3

Autor: Deamery
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Musi być więcej napastników!- krzyknął do niego Thar, a patrząc na zachowanie tłumu, Loke nie mógł się z tym nie zgodzić, gdyby był tylko jeden, kierunek przepływu tłumu dawno by się ustabilizował, zamiast tego stawał się coraz bardziej chaotyczny. Nie czekając aż kolejny z nich się nimi zainteresuje, Loke i Thar, w tym samym momencie zerwali się do biegu w kierunku jednej z bocznych uliczek, która pozwoliłaby im wydostać się z tłumu i uciec, niestety wyglądało na to że nie tylko było więcej napastników, a byli oni także zorganizowani i rozpoczęli atak jednocześnie ze wszystkich stron. Przechodnie biegali we wszystkich możliwych kierunkach, uciekając od najbliższego zagrożenia, nierzadko wpadając prosto pod ostrze następnego, a ci którzy zdecydowali się walczyć nieuzbrojeni szybko przekonywali się że kompletny brak doświadczenia wcale im nie służy i jedynie kilku udało się przeżyć takie spotkanie i kontynuować ucieczkę. Nagle przed Lokiem pojawiło się ostrze, które zbliżało się po łuku w kierunku jego twarzy. Natychmiast dał nurka, w ostatniej chwili dając radę uniknąć ataku i prześlizgując się pod ręką atakującego. Brodaczowi który go zaatakował zaświeciła w oczach wściekłość i już miał dźgnąć go nożem trzymanym w drugiej ręce, kiedy potężny cios biegnącego zaraz za Loke’iem Thar’a pozbawił go przytomności.

-Nic ci nie jest?!- Krzyknął, nie przerywając biegu.

-Tak, wszystko dobrze!- Odkrzyknął Loke, teraz dokładniej dobierając kierunek biegu. Mimo to do czasu aż udało im się dopaść wyjścia musiał jeszcze kilkukrotnie salwować się nagłym unikiem, przetoczeniem lub ślizgiem. Za każdym razem pozostawiając Thar’owi wyeliminowanie odsłoniętego po ataku napastnika. Jedynym co się zmieniło po opuszczeniu rzeźni było określenie kierunku w którym biegli ludzie i brak kolejnych napastników oraz zdecydowane przerzedzenie. Ani Loke ani Thar nie zatrzymali się, oddalając się od zdarzenia tak daleko jak tylko możliwe. Ostatecznie jednak płuca dały o sobie znać, a z nóg zaczęły dochodzić sygnały o zmęczeniu. Mimo to Loke biegł by dalej, gdyby nagle nie zatrzymał go Thar, chwytając za tył bluzy.

-Już dobrze, uciekliśmy, możesz przestać biec.- Powiedział zaskakująco spokojnym głosem, zupełnie nie jakby dopiero co omal nie stracili życia.

-Proszę cię uspokój się, musimy jeszcze wrócić do domu.- Głos Thara był nadal spokojny, jednak tym razem jakby bardziej delikatny i przekonujący. Mimo wciąż buzujących emocji Loke czuł jak wypowiadane przez niego słowa wpływają na jego umysł, powoli wyciszając szum w uszach i spowalniając bicie serca. Zamknął oczy i wziął kilka wdechów, starając się spowolnić także oddech. Kiedy poczuł że przestał już dyszeć otworzył je i powoli pokiwał Thar’owi głowa na znak że jest w porządku, po czym ruszyli w ciszy drogą prowadzącą do domu.

--------------------

Przed Lokiem na stoliku leżały trzy szklanki z herbatą, po jednej dla każdego z nich, dla Freyi, Thar’a i na końcu dla niego samego. Freyi’a, która wyjątkowo porzuciła komputer i przygotowała napój, kręciła się nerwowo, najwyraźniej czując się niezręcznie poza swoim cyfrowym światem. Panująca cisza utrzymywała się już od tak długiego czasu, że Loke zastanawiał się czy Thar przypadkiem nie zasnął z otwartymi oczami. Nie poruszył on od dłuższego czasu ani jednym mięśniem, wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt na przeciwnej ścianie, zupełnie jakby spodziewał się że ta nagle do niego przemówi. Jednocześnie roztaczała się wokół niego aura, która skutecznie powstrzymywała Loke’a od zabrania głosu, niczym utajone, jeszcze niezidentyfikowane zagrożenie, strona od której jeszcze go nie znał, ta której nigdy wcześniej nie przejawiał… “Nie…” pomyślał Loke, zdając sobie sprawę że widział już tę jego stronę. Kiedy uciekali nie miał czasu o tym myśleć, jednak teraz zdał sobie sprawę że wtedy Thar przestał być tym otwartym, szczęśliwym człowiekiem, stał się cichy i skupiony, a łatwość z jaką usuwał kolejne zagrożenia była… niesamowita. Thar był wtedy taki sam jak pierwszego dnia kiedy się spotkali, straszny.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Deamery
Użytkownik - Deamery

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-10-17 12:09:00