Złodziej Ch2
-A teraz drugie!- powiedział szarowłosy i przesunął palcem po ekranie. Tym razem było to zdjęcie. Na Loke’a patrzyła z ekranu telefonu jego własna twarz, ukryta pod kapturem czarnej bluzy, tuż po wyprzedzeniu okradzionej pary. Poczuł jak serce zaczyna mu bić coraz szybciej, przecież tam nie powinno być kamer!
-Skąd to masz?!- zapytał zszokowany, zapominając już kompletnie o wcześniejszym strachu. Chłopak uśmiechając się z wyższością schował telefon do kieszeni.
-Spokojnie, żadne z nich nie są jeszcze w drodze na główną komendę, ale rozumiem że wiesz już czemu nie powinieneś odmawiać?- Sposób w jaki wypowiedział słowo “nich” dawał jasno do zrozumienia że nie są to jedyne jego nagrania.
-Z-znaczy że masz ich więcej?!-
-Oczywiście!- Powiedział wystawiając język i naciągając dolną powiekę palcem w dziecinnym grymasie.- A teraz, w związku z tym, druga sprawa…- wskazał na kieszeń do której schował telefon-... nie muszę ci już ich pokazywać, nie? Tak więc masz trochę pieniędzy do odpracowania, a my mamy dla ciebie pracę na rzecz społeczeństwa…
--------------------
Słońce powoli i niepewnie wynurzało się zza horyzontu, rozciągając cienie i starając się rozjaśnić miasto, które z wytrwałością godną lepszej sprawy opierało się temu wpływowi, broniąc swych zakamarków i sekretów przed zgubnymi promieniami. Światło jak na razie przegrywało walkę, cienie pozostawały gęste i czarne, a zaułki mroczne i pełne kryjówek. Tę właśnie godzinę wybrał nowy współlokator Loke’a na wyjście z mieszkania i udanie się na “spacer”. Krótko po nawiązaniu porozumienia Thar kazał mu się ubierać i wychodzić, zostawiając dziewczynę samą w jego mieszkaniu. Mimo że nie podobało mu się to zupełnie, nie miał nic w tej sprawie do powiedzenia, podążał więc za komendami i już po chwili przechodzili we dwójkę ulicami Dystryktu, kierując się w nieznane Loke’owi miejsce. Godzina policyjna minęła o 3:00, dlatego przemykanie po nieoświetlonych uliczkach nie było konieczne. Thar prowadził go przez kolejne skrzyżowania i przejścia, a wokół nich pojawiały się coraz wyższe budynki, zmniejsza się także ilość brudu i śmieci leżących na ulicach, a dreszcze które Loke czuł za każdym razem gdy mijali policyjny patrol nabierały na sile i częstotliwości.
-Słuchaj, gdzie ty mnie tak właściwie prowadzisz?!- zapytał po kolejnym miniętym zakręcie, nadal nie poznając okolicy. Starał się jak najbardziej stłumić głos, aby nie wzbudzić niczyjej uwagi, jednak stres który odczuwał sprawił że brzmiało to głośniej niż by chciał. Mimo to Thar nie odpowiedział od razu, ani nawet nie dał do zrozumienia że usłyszał pytanie, skręcając nagle i schodząc z głównej ulicy, wkraczając na jedno z większych odgałęzień.
-Poczekaj, a zobaczysz.- było jedyną odpowiedzią jaką Loke od niego otrzymał, pozostało mu więc jedynie dalej podążać za szarowłosym, który zdawał się prowadzić ich w losowych kierunkach, przez coraz mniejsze i ciaśniejsze przejścia. Kolejny zakręt sprowadził ich na ślepą uliczkę, utworzoną przez tylne ściany trzech stykających się budynków. Thar wydawał z siebie zirytowane chrząknięcie, obracając na pięcie i ruszając z powrotem.
-Gdzie to miało być…-zastanawiał się na głos, nieświadomie sprawiając że Loke miał ochotę zostawić go i samemu wrócić do domu. Po przejściu kolejnych kilku uliczek, jego oczom nagle ukazał się rozległy betonowy plac ze wszystkich stron otoczony ścianami bloków i z przyległą dwupasmową ulicą która biegła dalej w głąb Dystryktu. Dopiero po chwili zauważył że jedna część placu została oddzielona i otoczona ze wszystkich stron siatką, tworząc zamkniętą strefę na samym środku której stał śnieżnobiały, blaszany budynek pokryty symbolami świadczącymi o tym że należy on do miejskiej policji. Wszędzie wokoło krzątali się policjanci, chodząc w dwójkach lub pojedynczo, najwyraźniej pilnując aby nikt nie próbował dostać się do zamkniętej strefy. Prawdopodobnie było to jeden z okolicznych posterunków skupiających przesył informacji z kamer i wszelkich innych źródeł, ale dlaczego do cholery Thar miałby ich tędy prowadzić?