Złodziej Ch2
-Masz trochę za małe mieszkanie żeby sprowadzać więcej ludzi nie uważasz?- Twarz chłopaka w jednej sekundzie wróciła do poprzedniego stanu, po czym odstąpił, uwalniając Loke’a, a następnie wyjął telefon i pomachał nim przed ponownym schowaniem.
-Przechowam go dla ciebie, żeby cię nie kusiło!- Złośliwy uśmieszek także powrócił na swoje miejsce. Szarowłosy odwrócił się i ruszył z powrotem do pokoju-... i mógłbyś się trochę pośpieszyć z tą herbatą? Mamy do ciebie sprawę którą chcemy omówić.- To powiedziawszy wyszedł z kuchni, zostawiając w niej Loke’a. Źle ocenił nieznajomego, sposób w jaki do niego podszedł, nie wywołując nawet najmniejszego szmeru, nie zwracając jego uwagi… Nie mając więcej pomysłów Loke zalał herbaty gorącą wodą, po czym chwycił szklanki i ruszył za chłopakiem. Gdy wszedł do pokoju, zastał oboje siedzących na sofie, dziewczyna po stronie bliżej drzwi, chłopak po środku, wyraźnie wskazując Loke’owi miejsce po jego prawej. Postawił wszystkie trzy herbaty na stoliku i ostrożnie usiadł obok chłopaka, niemal wyczekując ataku lub czegoś podobnego, nic takiego się jednak nie wydarzyło. Loke opadł bezpiecznie na siedzisko, a nieznajomy sięgnął po jedną ze szklanek i pociągnął łyk gorącego napoju, po czym się skrzywił.
-Nie masz może cukru?- Zapytał z nadzieją w głosie, niestety jednak Loke musiał odmówić
-Nie, nie używam go.- odpowiedział. Chłopak westchnął i pociągnął kolejny łyk, znowu krzywiąc się lekko, po czym odłożył szklankę na stolik i oparł głowę o oparcie sofy.
-Przynajmniej napijemy się czegoś ciepłego, powinnaś się rozchmurzyć…-powiedział, odwracając głowę w stronę dziewczyny, która jednak zupełnie go zignorowała, wpatrując się w przeciwległą ścianę. Szarowłosy czekał chwile, po czym po raz kolejny zachichotał kręcąc głową
-Musisz jej wybaczyć, jest nieśmiała.- Odwrócił głowę w stronę Loke’a- A propo nieśmiałości, nie przedstawiłeś się jeszcze.- powiedział z wyraźnym wyrzutem w głosie, zupełnie jakby Loke uchybił jakiemuś prawu gościnności. Następnie wpatrzył się w niego, czekając najwyraźniej aż ten naprawi swój błąd.
-L-Loke…- sam nie wiedział do końca czemu to powiedział, czuł jednak jak zachowanie chłopaka w pewien sposób zmniejsza jego obawy dotyczące jego osoby. Szarowłosy podrapał się po brodzie, najwyraźniej gorączkowo nad czymś myśląc.
-Hmmm… To by się nawet zgadzało…- Zamyślenie ustąpiło miejsca kolejnemu uśmiechowi- Możesz mi mówić Thar, a to…-wskazał na dziewczynę-...jest Freyi.- Loke nie za bardzo wiedział jak się zachować, na szczęście Thar wybawił go od problemu, kontynuując.
-Teraz kiedy już się poznaliśmy przejdziemy do konkretów, dobrze? Po pierwsze, chcemy cię wynająć…
-C-co?- zapytał kompletnie zaskoczony Loke, wypatrując sygnałów świadczących o tym że był to żart, żadnych jednak nie dostrzegł.
-Powiem to inaczej, zostaniemy tu przez jakiś czas, podczas którego ty będziesz siedział cicho i nikomu o nas nie powiesz, w przeciwnym razie…Poczekaj chwilę!- chłopak włożył rękę do kieszeni spodni, wyciągając inny telefon. Zaczął szybko stukać po ekranie dotykowym, a jego uśmiech stawał się coraz szerszy z każdym dotknięciem, po chwili podsunął telefon Loke’owi, który spojrzał się w otwarte nagranie. Z przerażeniem stwierdził że było to nagranie z parku, dokładniej z momentu gdy znajoma mu para spacerowała sobie, umilając czas rozmową, a o krok za nimi przesuwała się zakapturzona postać w czarnej bluzie, około metra siedemdziesiąt pięć. Postać nagle przybliżyła się do mężczyzny i ponownie oddaliła, kontynuując podążanie za parą. Nie było tak źle, w końcu nie było widać twarzy, ani znaków szczególnych, to mógł być każdy...