Zlecenie 03
-Dlaczego? – w końcu się odezwał.
-Nie wiem dlaczego, gdybym wiedziała, kto to zlecił, wtedy byłoby mi łatwiej ustalić przyczynę.
-Nie o to mi chodzi. Dlaczego mnie nie zabiłaś? W końcu masz teraz nieprawdopodobną okazję, ofiara sama do ciebie przyszła.
-Nie wiem. Ostatnio mi pomogłeś, więc teraz ja pomogę tobie – odpowiedziałam szczerze.
-Otrzymałem zapłatę, nie zrobiłem tego bezinteresownie.
-Nie zabiję cię, teraz się prześpij, a rano stąd wyjedziesz – powiedziałam i chciałam wyjść, lecz Jansson złapał mnie za rękę, gdy przechodziłam obok.
-Dziękuję.
Lekko się do niego uśmiechnęłam i wyswobodziłam rękę z jego uścisku, po czym wyszłam z pokoju.
24:40
Byłam przed pokojem 103. Postanowiłam wrócić do swojego hotelu, zabrać rzeczy i wyjechać. Nie chciałam ryzykować, wiem, że będą szukać Magnusa, ale gdy natkną się na mnie, zapewne dojdzie do starcia.
Pokonałam schody i już wychodziłam z hotelu, gdy przy wyjściu ujrzałam znajomą postać. Był to mężczyzna o czarnych bujnych włosach i długiej brodzie. Miał bliznę na policzku, która zahaczała o łuk brwiowy. Na rękach miał liczne tatuaże. Teraz miał na sobie białą koszulkę na krótki rękaw, ale wiem, że na plecach miał wytatuowane kreski, z czego każda kreska oznaczała jedną zabitą osobę.
Wyglądał groźnie i jego wygląd wcale nie mylił, bo był to jeden z najlepszych rosyjskich zabójców, nazywali go Ivan. Spotkałam go kiedyś, a blizna, którą nosi na twarzy, była pamiątką po mnie. Sama ledwo wtedy przeżyłam, nie zamierzałam ponownie z nim walczyć. Jak najszybciej wróciłam do pokoju, w którym przebywał Magnus, byłam pewna, że Ivan właśnie tam zmierza. Gdy w końcu znalazłam się pod 103, wbiegłam tam bez pukania. Jansson właśnie wyszedł spod prysznica, wywnioskowałam to po mokrych włosach i tym, że nie był ubrany, nie licząc ręcznika, przewiązanego wokół bioder.
-Cholera, ubieraj się, już! – wydałam polecenie i rzuciłam mu ubrania, które szybko założył.
-Co się dzieje? – zapytał.
-Zaczęło się…
24:45
Wyszliśmy cicho z pokoju, Ivan mógł już tu być. Rozejrzałam się i postanowiłam wyprowadzić nas stąd wyjściem ewakuacyjnym. Wąskie schody na końcu korytarza wydawały się dobrym rozwiązaniem. Nie miałam nic oprócz noża, teraz żałowałam, że nie zabrałam czegoś więcej.
Poszłam pierwsza, a Jansson trzymał się tuż za mną. Nie słyszałam niczego podejrzanego, możliwe, że rosyjski zabójca stąd poszedł. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Znałam Ivana, sprawdzałby każdy trop, nawet ten niegodny uwagi, dlatego był skuteczny i szalenie niebezpieczny. Zastanawiałam się jakim cudem tak szybko tu dotarł.
-Jansson, jak dobrym kierowcą jesteś? – szepnęłam.
-Całkiem niezłym.
Kiwnęłam głową, musieliśmy więc dostać się do samochodu. W ten sposób nasze szanse na ucieczkę i przeżycie znacznie by się zwiększyły. Ivan nigdy nie używał broni palnej, specjalizował się we wszelkiego rodzaju broni białej, lubił bezpośredni kontakt z umierającą ofiarą, był sadystą.
Gdy doszliśmy w końcu do schodów, moim oczom ukazał się mężczyzna o czarnych włosach, uśmiechał się żółtymi zębami.
-Cholera!
-Co jest? – Magnus trzymał się za mną, więc nie widział Ivana. Jednak w jego głosie słychać było panikę.
-Główne schody! Biegnij do samochodu, teraz! Ja go zatrzymam – Janssen wahał się przez chwilę, lecz wyjęłam nóż i przystawiłam mu do gardła – Biegnij do jasnej cholery!
Posłuchał się i zbiegł na dół, w tym czasie Rosjanin już wszedł na górę, wyciągnął swoje noże i zbliżał się do mnie. W tym momencie postanowiłam, że jeśli przeżyję to zawsze będę nosić ze sobą pistolet, albo nawet dwa.