Chata, którą wieki roztrącą
„A teraz tobie cuda niesłychane opowiem…” Tak się zaczyna Rapsod II „Króla-Ducha”, Rapsod, w którym jak pisze Słowacki „Znajdziesz tajemnicę początku i końca – Alfę i Omegę świata a zatem i Ojczyzny”. Jeżeli ktoś wątpi w to że Juliusz pisząc „Króla-Ducha” pisze coś co Ktoś mu dyktuje niech przeczyta Rapsod II. „Krwawe były mgły, które ducha gniotły Kiedy wychodził z bolącego ciała…” Te wizje są wizjami mistycznymi. „Duch w państwo ducha niewidzialne wchodził, Jak gdyby ocknął się – i znów się rodził”. Czas jak pisze ks. Janusz Pasierb w książce „Czas otwarty” jest naszym wrogiem i sprzymierzeńcem. „Wrogiem bo zasypuje popiołem to, co było, sprzymierzeńcem, bo uwalnia i otwiera nas ku przyszłości”. Jest procesem rozkładu i niszczenia, jest także dojrzewaniem. Pisze ks. J. Twardowski: „Każdą chwilę dostajemy od Boga i Każdą chwilę oddajemy Jemu”. * * * My nie wiemy nic. I mamy świadomość że nic nie wiemy. I niewiele poznamy. Ale szukamy. Budujemy dworki siłą naszej wyobraźni. Zapraszamy do tych dworków różnych ludzi i rozmawiamy z nimi. Im czas się już skończył i już poznali tą drugą stronę dywanu. Zobaczyli obraz a my oglądamy splątane nici. Tak było, tak jest i tak będzie. Rola nasza szukać i z ufnością czekać. Pisze Juliusz takie słowa: „Tobie się cały poddam – a Ty, duchu Najwyższy – myśli moich święty stróżu, dyktuj…” I duch mu dyktował a on pisał i pisał gorączkowo. * * * ,,Żyją tylko ci, których Bóg chce mieć jeszcze tutaj” Zastanawiające zdanie Mon Calepina, jeszcze do niego wrócimy. „Tak ze mną się stało, Zagnany byłem w ogień” Tak pisze Juliusz o tej wizji. Na wszystkie sposoby mówimy o tym, wracamy do tego. Ale czy można inaczej? Juliusz siedzi sobie spokojnie, pali cygara, piję kawę, czyta książki a my ciągle się przysiadamy i pytamy jak to się odbyło? A Juliusz cierpliwie odpowiada że opisał jak mógł to zdarzenie w wielu miejscach i cieszy się że interesuje to wszystkich bo w końcu jest to najważniejsze pytanie. Co będzie potem? A Juliusz mówi to, co mówi Paweł, Franciszek, Maksymilian, oczywiście Maksymilian Kolbe a nie Robespierre. Będzie coś czego opisać się nie da. Czyli co wracamy do dworku, do dworku którego wieki roztrącą, ślad po nim zaginie, pamięć wymazana będzie. Czy warto wracać? Oni tam czekają i chcą rozmawiać bo dialog jest najważniejszy. Spotkanie z nimi, szukanie ich. No to wracamy. * * * Już myślałem że to koniec. A przecież szynka jeszcze nie zjedzona, bigos też, Bach dopiero połowę kantat zagrał niektóre słowa wpół urwane. - Idź Jaśku i podziękuj autorowi że pisze dalej że pozwala nam żyć, rozmawiać ze sobą i z czytelnikami których poznaliśmy dzięki niemu. Ja Marcin Cumft cieszę się że tyle domów odwiedziłem w różnych miastach a razem ze mną moi goście. Zapraszam was też do siebie, dom mój obszerny, każdy znajdzie coś dla siebie, okolica też piękna. Myślałem że po tym strzale D’Anthesa nastąpi koniec, że z powrotem przykryje nas kurz zapomnienia, a tu stało się – widzę – inaczej. Autor pisze dalej. To dobrze bo zaprosiłem mnóstwo osób, a oni potwierdzili że przyjadą , że opowiedzą swoją historię , wyjaśnią parę spraw. O właśnie przyjechał pan Andrzej Kijowski on spotkać się chce zapewne ze Stasiem Wyspiańskim. Przecież pan Kijowski napisał scenariusz filmu „Wesele” pana Wajdy i wiele innych mądrych i ciekawych tekstów. - Jaśku masz tutaj następne zaproszenia na pocztę z nimi leć a ja idę witać moich gości, do środka prosić, bigos i szynkę zachwalać, następne butelki z winem z piwnic