Zegarmistrz

Autor: Dandelion
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Lil… - wydusił w końcu – Coś ty zrobiła?!!

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Chciałeś zdaje się wiedzieć, co ma w środku. To jedyny sposób, żeby to sprawdzić.

- Zniszczony! – Alexander złapał się za głowę – Taki piękny, a ty… Jesteś potworem!

Kiedy uniósł wzrok na Lil, w jego oczach błyszczały łzy. Dziewczyna bez mrugnięcia powieką zniosła oskarżycielskie spojrzenie.

Chwilę później oboje kontemplowali smętne resztki mechanicznego robala. Tak jak sądziła Lil, wnętrze owada składało się z dziesiątków kółek zębatych i innego drobiazgu – zupełnie jak w maleńkim zegarku kieszonkowym. Jednak pomimo, iż oboje wytężali wzrok, nie mogli się dopatrzeć żadnego mechanizmu, który mógłby napędzać miniaturowe urządzenie.

- A nie mówiłem? – rzucił Alexander z satysfakcją – Żadnych ukrytych sprężynek!

- Chwileczkę… A co to takiego? – Lil czubkiem palca wskazała maleńki przedmiot, który zatrzymał się prawie tuż na krawędzi stołu.

Było to coś w rodzaju mikroskopijnej tuby z szarego metalu, kulisto zakończonej
z obu stron. Uderzenie częściowo zniszczyło przedmiot: w pęknięciu połyskiwały jakiś dziwne, przypominające plaster miodu blaszki i wiązka cienkich jak włos pręcików. Dziewczyna wyciągnęła rękę, ale Alexander powstrzymał ją w połowie ruchu.

- Zaczekaj, ja to zrobię!

Ujął maleńki przedmiot dwoma palcami w rękawiczce i podniósł go do oczu.

- Ciepłe! – stwierdził zdumiony – Zobacz na te maleńkie części: trzeba by lupy, żeby im się dobrze przyjrzeć… Nie wierzę, żeby w Londynie znalazł się mistrz zdolny zbudować coś takiego…

Lil wyciągnęła z kieszeni koronkową chusteczkę i rozłożyła ją na stole.

- Nieważne, zabieram to i niech ktoś inny się głowi, jak to jest zrobione! – metodycznie zbierała porozrzucane fragmenty i układała je na materiale.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że go zniszczyłaś! – Alexander położył kapsułkę na szczycie mikroskopijnego złomowiska.

- No cóż. Jesteś tylko złodziejem, Alexander. Ekskluzywnym – to prawda – ale nadal złodziejem. Ale ja jestem oficerem śledczym i jedyne, co muszę wiedzieć to: kto i dlaczego? Cała reszta niewiele mnie interesuje… - oświadczyła Lil, zgarniając brzegi chusteczki – Skąd więc to masz?

Alexander wzruszył ramionami i uśmiechnął się krzywo.

- Baronowa L. A raczej jej małżonek. Podobno odkupił to od jakiegoś włóczęgi za butelkę wódki… - odpowiedział.

- Baronowa L? – zdziwiła się Lil – Ona ma już z sześćdziesiąt lat!

- I co z tego? – Alexander posłał jej filuterny uśmieszek.

Dziewczyna skrzywiła się z niesmakiem.

- Jesteś chory! – rzuciła, podnosząc się z miejsca – Chociaż czasem się przydajesz. Oto twój czek – The Yard jest ci jak zwykle wdzięczny…

Alexander przyjął czek, obejrzał go z obu stron, a potem uśmiechnął się szeroko.

- Zawsze do usług, moja droga! – podniósł się także i ucałował podane końce palców.

Lil pospiesznie cofnęła dłoń.

- Miej oczy szeroko otwarte! – przykazała.

- Do zobaczenia, Lilith!

Dziewczyna wyszła z lokalu prosto w ciemną i deszczową noc. Rozkładając parasolkę wzdrygnęła się z zimna. Zdawała sobie sprawę z tego, że powinna wziąć automobil, jednak lęk przed wybuchającymi kotłami okazał się większy od strachu przed zamoczeniem sukni. Poszła przed siebie, starając się omijać kałuże. Sięgnęła do łańcuszka na szyi i wyciągnęła spod sukni mały zegarek – dewizkę: minęła jedenasta. Za godzinę na ulice wylegnie kolejna zmiana pracowników fabryk, teraz jednak Londyn wydawał się zupełnie pusty.

Szła lekko strwożona odgłosem własnych kroków, których echo niosło się chyba na kilometry. Wiedziała aż nazbyt dobrze, że nocne spacery samotnych kobiet bardzo często mają swój finał w brązowych falach rzeki.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Dandelion
Użytkownik - Dandelion

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-06-24 08:39:40