Wszystko przez telepatię.- cz.ostatnia.
Cz. IV
Wieczór był piękny, noc namiętna, lecz dla mnie najbardziej podniecający był poranek… Obudziłam się pierwsza, leżałam cichutko i przyglądałam się jego opalonym piersiom (spał jak go Pan Bóg stworzył – nagusieńki!). No to lekko odchyliłam śpiwór i przyglądałam się swojemu mężczyźnie, całkiem pociągający… Wyczuł mój wzrok, czy co, bo nagle otworzył oczy. Musiałam być już podniecona, bo dotyk jego rąk na moim nagim ciele, spowodował niezwykle przyjemny dreszczyk. Wszystkie moje intymne miejsca były bardzo wrażliwe. Kiedy poczułam na sobie jego ciepłe ciało, sama zapragnęłam, aby już był we mnie. Szkoda, że ten moment tak krótko trwa…
Spełnieni i radośni zrobiliśmy sobie śniadanie, a potem złożyliśmy nasz dobytek i na kajak. Dotarliśmy do pola namiotowego Bogdanka, gdzie ucieszyliśmy się, zobaczywszy, że jest tam palenisko.
- Robimy ognisko, kto na ochotnika pójdzie po kiełbasę do Zatomia? – ze wszystkich stron było słychać podobne pytania.
- Rozbijamy namioty, a potem spacer dla wszystkich – zadecydował nasz opiekun z uczelni – Arek.
Okazało się, że to prawie trzy kilometry, taki sobie kawałek..
Wróciliśmy wykończeni – każdy mięsień ud i łydek bolał niemiłosiernie! - Godzina odpoczynku i zabieramy się za zbieranie chrustu – usłyszeliśmy gromki głos Arka.
Kiedy już siedzieliśmy przy ognisku, z upieczoną kiełbaską na patyku w ręku, oparłam się o plecy Filipa, było mi tak dobrze… Kiedy Krzysiek, który zabrał gitarę, zaczął grać różne kawałki, podśpiewywaliśmy ochoczo do melodii. – Jak niewiele potrzeba do szczęścia – pomyślałam odkrywczo. I wtedy właśnie napotkałam wzrok Żanety, która siedziała po przeciwnej stronie ogniska, no i usłyszałam jej myśli: „Taka Aśka zdobyła Filipa, a ja z moim biustem nie dam rady? Jeszcze się okaże! Zamarłam, ta głupia Żaneta chce mi odbić Filipka!
Chwilę później spostrzegłam jej głupawe uśmiechy do niego. A mój durny ukochany co? Też się do niej uśmiechał rozbrajająco…Nie mogłam się powstrzymać, aby nie spojrzeć szybko w jego oczy. Cóż usłyszałam w moich myślach? Na pewno nie to co chciałam : "Figurę to ta Żaneta ma, szkoda, że Aśka nie ma takiego tyłeczka…” – Nie chciałam tego słyszeć! Przecież jeszcze przed minutą byłam najszczęśliwszą istotą na świecie. Nie chcę niczego słyszeć, inni nie słyszą i są szczęśliwi, po prostu nie wiedzą…Jak cudownie jest nie znać wszystkich myśli osoby, którą kochamy … i innych także! I jeszcze jedno zauważyłam, spore wybrzuszenie na dżinsach Filipa – był podniecony!
Głowa rozbolała mnie strasznie, wzięłam dwie tabletki i nic. Czyżby moje szczęście miało trwać tak krótko? Najgorsze było to, że Maciek nic nie wiedział o moich zdolnościach, a może przypadłości. Przenigdy mu tego nie powiem, ale czyż można budować związek na kłamstwie, nieszczerości? Dobrze wiedziałam, że uciekłby, gdzie pieprz rośnie i nie tylko on, każdy inny… Ale czy to znaczy, że nigdy nie będę mogła założyć rodziny?
Powiedziałam Filipowi, że pęka mi głowa i pójdę do namiotu.
- Dobrze kotku, posiedzę jeszcze trochę, zobaczę co tam nad jeziorem i przyjdę do ciebie – powiedział słodko.
- Będę czekała, nie zgub się – odmruknęłam. Dobrze wiedziałam, że niczego siłą nie powstrzymam, co ma być to będzie – pomyślałam.